-Hej, kochanie - Molly podeszła za ladę do swojego chłopaka i musnęła jego policzek - Martwiłam się, dlaczego nie odbierałeś? - zmarszczyła brwi - Mówiłam ci, że nie ma mnie kto zawieźć na wizytę, a Bella potrzebuje trochę podciąć włosy.
-Sierść - poprawił ją Ashton - Psy takie jak Bella mają sierść - nawet na nią nie spojrzał, tylko nadal nabijał na kasę kolejne towary.
Molly zachichotała i wzięła lizaka z półki. Odwinęła go i włożyła do ust.
-Nie, głuptasku - machnęła ręką - To, że twoje kundle ze schroniska mają sierść, nie znaczy, że Bella też ją ma. Ona jest specjalna.
Ashton wziął głęboki oddech, nie chcąc zaczynać kłótni ze swoją dziewczyną, która bardzo dobrze wie, że jej Bella, to zwykły kundelek, tylko z długą sierścią. Nabił na kasę także lizaka, którego brunetka aktualnie pochłaniała.
-Po co tu przyjechałaś? Chcesz coś kupić? - spojrzał na nią, jednak ta tylko pokręciła głową - Więc możesz wracać do siebie, przyjadę po pracy tak, jak mówiłem.
Molly wyciągnęła lizaka z ust, by coś powiedzieć, lecz przeszkodził jej dzwonek nad drzwiami lokalu, oznajmujący nowego klienta.
Rudowłosa dziewczyna przeczesała swoje loki i skierowała się na dział ze słodyczami.
-Taki spaślak, a jeszcze wpieprza, co? - prychnęła dziewczyna, trącając Irwina łokciem.
Ashton spojrzał z niedowierzaniem na dziewczynę.
-Jest szczuplejsza od ciebie, hipokrytko.
To była prawda, Molly była piękną brunetką o długich rzęsach i zjawiskowych niebieskich oczach, jednak nie miała perfekcyjnej figury. Lekka nadwaga zaczęła towarzyszyć rok temu, gdy rzuciła zdrowe jedzenie i ćwiczenia. Zaczęła się objadać i pławić w swojej wysokiej samoocenie do tego stopnia, że zniszczyła swoją cerę przez fast foody. Jej nadal to nie przeszkadza, żyje w krzywym zwierciadle, w którym myśli, że jest wychudzona do tego stopnia, iż wchodzi w anoreksję.
Molly uniosła brew na komentarz swojego chłopaka.
-Jestem jebaną perfekcją, moja figura ma się dobrze, a ty przyrównujesz mnie do tej pizdy? - zakpiła - Jakoś inni mówią coś innego.
-Bo liżą ci dupę, żeby chodzić z tobą na drogie kolacje, tłumaczyłem ci już. Ja mówię ci prawdę, bo martwię się o ciebie i o to, że w przyszłości możesz mieć problemy. - mruknął i spojrzał w stronę rudowłosej dziewczyny.
-Ale ty jesteś chujem, Irwin - mruknęła.
Rudowłosa podeszła do lady z lekkim uśmiechem. Spojrzała na Ashtona.
-W tym sklepie bardzo niesie się głos, prawda? Próbowaliście coś z tym zrobić, żeby klienci z końca sklepu nie słyszeli tych mało inteligentnych docinek? - zapytała, ignorując zaskoczenie wymalowane na twarzy Molly.
Położyła swoje żelki na ladzie i otworzyła portfel, czekając, aż chłopak powie jej, ile musi zapłacić.
Ashton spojrzał jednak na zdjęcia za przezroczystym plastikiem w jej portfelu i uśmiechnął się, widząc twarz Caluma na jednym ze zdjęć. Błogą ciszę niestety musiała przerwać Molly.
-Sklep nie jest wygłuszony, bo wtedy do klientów dociera to, że mogliby się wziąć za siebie. - mruknęła Molly po dłuższej chwili, myśląc, że zaboli to dziewczynę.
Ta jednak tylko uniosła brew.
-I to właśnie nad tym myślałaś tak długo? - zapytała, na co usłyszała stłumiony śmiech Ashtona - Ale pytam się serio, bo myślałam że wymyślisz coś wybitnego i na poziomie, a nie... to - wzruszyła ramionami i zapłaciła za zakupy.
Molly tylko machnęła ręką na dziewczynę i poszła na zaplecze.
-Gratuluję dziewczyny, musisz mieć pewnie kabaret w domu - zaśmiała się wrzuciła żelki do torebki.
Ashton pokręcił głową z szerokim uśmiechem, mówiąc prawie niesłyszalnie ,,Daj mi spokój z nią"
***
Lubicie Molly?
Dobrej nocy!
YOU ARE READING
gummy bears || cashton
Fanfictiongdzie calum najzwyczajniej kocha misiowe żelki, a ich sprzedawca kocha żelkowego chłopca Okładka: @rescuemyheart