Ashton zaczął się niepokoić, gdy nie widział Caluma przez ponad tydzień. Żeby odreagować tą sytuację postanowił wziąć tydzień wolnego u swojej szefowej - mamy, która w pełni rozumiała zaistniałą sytuację i przez to, że było jej szkoda słodkiego chłopca, na widok którego jej syn stawał się szczęśliwszy obiecała, że zadzwoni do Ashtona, gdy tylko Calum odwiedzi ich sklep w celu zakupienia kolejnych paczek żelków.
Jednak wiedział, że siedzenie w domu i bicie się z myślami nie przyniesie żadnych pozytywnych skutków, jedynie pogłębi jego pesymistyczne myślenie i sprawi, że będzie martwym naleśnikiem zawiniętym w koc z motywem reniferków.
-Jesteś cepem i pantoflem, Ash. Wybacz, ale to musiało wybrzmieć - mruknął Michael, zakładając rękawiczkę.
Żeby nie siedzieć w domu z brakiem jakiegokolwiek pomysłu na siebie i z myślami krążącymi wokół tego, jak wielki błąd popełnił, postanowił pojechać do schroniska.
-Przepraszam, ale ja jej zazwyczaj nie słucham, okay? - spojrzał na chłopaka, który sypał karmę do kolejnej miski - A Calum… Jest przesłodki i przekochany.
-I cierpi przez to, że jesteś pizdą - warknął - Musisz się wreszcie ogarnąć, bo jeśli tak dalej pójdzie, to któregoś dnia obudzisz się z dwójką dzieci, żonaty i z kredytem hipotecznym na trzydzieści lat. Po prostu… To z troski, jak przyjaciel o przyjaciela.
-Jeśli byłbyś prawdziwym przyjacielem, to chciałbyś mi pomóc - spojrzał na niego.
Michael tylko pokręcił głową i wypuścił dwa kundelki, by mogły pobiegać po dużym podwórku.
-Poza tym… Narzekasz na moje życie miłosne, a co z twoim? Ty też go nie masz - zauważył Ashton.
-Różnica między nami jest taka, że ja nie mam życia miłosnego ze względu na to, że boję się ludzi, a ty nie masz życia miłosnego, bo boisz się odrzucić tą pizdę, która sprzedałaby cię za nowe ubranko dla jej pieseczka.
-Zranię ją, jeśli ją zostawię. Jesteśmy razem dość długo, Mike - westchnął i usiadł na ławce.
-Molly kocha twoje pieniądze i naiwność, a nie ciebie - spojrzał w stronę osoby, która się do nich zbliżała - Ja pierdolę, Irwin, jeśli ty nie spławisz tego swojego leprikona w rozmiarze XXL, to ja to zrobię - szepnął, patrząc na niego błagalnie.
-Czy ja słyszałam swoje imię?! - pisnęła z oddali, by po chwili podbiec do Michaela i przytulić go mocno - Hej, Mikey, tęskniłam za tobą!
-Ja za tobą też - powiedział przez zaciśnięte zęby ze sztucznym uśmiechem - Możesz się odsunąć, uciskasz moją trzustkę i resztę narządów i organów.
Molly zachichotała cicho i odsunęła się. Po chwili rozejrzała się dookoła i dostrzegła psy, które swobodnie biegały po podwórku.
-Michael, zamknij je w kojcach - mruknęła, machając ręką na chłopca.
Ten natomiast wytrzeszczył oczy z uwagi na ton dziewczyny.
-Nie zamknę ich - powiedział i usiadł na ławce obok Ashtona - One ci nic nie zrobią, już nie bądź mimozą.
-Czym? - Molly zmarszczyła brwi.
Michael pokręcił głową z niedowierzaniem i przeniósł wzrok na Ashtona, który raczej nie miał zamiaru jej wyganiać ze schroniska.
-No, Ash, chyba już czas na was, prawda? Tym bardziej, że macie randkę i takie tam… - spojrzał na zaskoczoną Molly - Och, to ty nie wiesz? - dopytał, udając zdziwienie - W takim razie popsułem niespodziankę!
Po wyrazie twarzy Ashtona, Michael był niemal pewny, że mu się za to oberwie, jednak wiedział, że tylko w taki sposób może się odegrać na Irwinie.
***
Hejka!
Jak tam u was? Wszystko dobrze?
Jak wyglądają ocenki na semestr?
Rozmawiajcie ze mną :-((
Dobranoc!
YOU ARE READING
gummy bears || cashton
Fanfictiongdzie calum najzwyczajniej kocha misiowe żelki, a ich sprzedawca kocha żelkowego chłopca Okładka: @rescuemyheart