17.

208 36 6
                                    

-Już myślałem, że… No wiesz, całkowicie mnie olałeś - otworzył mu furtkę, uważając na psiaki, by żaden z nich nie wybiegł poza teren schroniska.

-Nie - zaśmiał się Calum i pokręcił głową - Po prostu dałem ci czas, żebyś zatęsknił. Byłem w sklepie i pomyślałem, że może masz ochotę na żelki? - pomachał paczką - Nie było miśków, więc kupiłem z kwaśną posypką, też są pyszne - uśmiechnął się szeroko i spojrzał na liskowatego kundelka, który podszedł do niego, wesoło merdając ogonkiem - Mogłem wziąć ze sobą Duke’a, pobawiłby się ze znajomymi - kucnął przy nim i zaczął drapać go za uszkiem.

-Zdążyłem zatęsknić - zaśmiał się cicho - I mam nadzieję, że nie masz mnie za pizdę - westchnął - Uświadomiłem sobie, że jestem pod pantoflem Molly i… dzisiaj z nią zerwę - uśmiechnął się lekko - Jest debilką i nie lubi żelków, chyba na mnie nie zasługuje - wzruszył ramionami z rozbawieniem.

-Oczywiście, że na ciebie nie zasługuje. Ona jest cholernie narcystyczna, nie lubię jej - odetchnął.

-Nikt jej nie lubi - zaśmiał się - Dosłownie nikt - schylił się i wziął psiaka na ręce - I zastanawiałem się… Czy może nie chciałbyś wybrać się ze mną na kawę w ramach przeprosin za to całe gówno? - zaproponował, gdy piesek polizał go po policzku - Byłoby fajnie powtórzyć wspólny wypad, który mieliśmy przed sprzeczką… Bardzo dobrze mi się z tobą rozmawia.

Calum pokiwał głową i podniósł się z przysiadu. Przeczesał dłonią swoje loczki i spojrzał na Ashtona. Uśmiechnął się czule, gdy ten patrzył na pieska, jak na skarb i zwrócił na siebie jego uwagę, sięgając dłonią do jego policzka. Potarł go kciukiem, patrząc w jego oczy.

-Kawa będzie okay, chociaż wolę shake’i - zaśmiał się cicho - Poza tym, piesek cię oślinił - zmarszczył nosek.

-Kwestia przyzwyczajenia, kiedy pracujesz wśród psiaków - zaśmiał się - Chociaż to raczej nie jest praca.

Calum rozejrzał się wokół i otworzył żelki. Ash postawił psiaka na ziemi, by wziąć garść żelków.

-Sam ogarniasz to wszystko? - rozejrzał się po podwórku.

-Nie - Irwin pokręcił głową - Jest jeszcze jedna osoba, często mi pomaga - uśmiechnął się pod nosem - Koniecznie musisz go kiedyś poznać, jest świetny - wpakował sobie do buzi dwa żelki - Dzisiaj jest na randce, dlatego to ja dzisiaj tu siedzę - zaśmiał się - Ale to dobrze, cieszę się, że będzie miał kogoś, zasługuje na to.

Calum uśmiechnął się szerzej i usiadł na pobliskiej ławce.

-Jak ma na imię?

-Michael - wyciągnął telefon i znalazł jego zdjęcie, po czym podał telefon Calumowi.

Hood spojrzał na chłopaka i pokiwał głową.

-Wygląda na miłego - oddał mu telefon.

-To on znalazł twojego psiaka - uśmiechnął się szeroko.

Po godzinie zabawy z psami, Calum uznał, że musi wracać do domu.

-To… - zastanowił się Ash, gdy zatrzymali się pod bramą - Spotkamy się na shake’i w sobotę?


***

Kasztonek nam się dzieje, moi mili!

Przy okazji Cashtona (który jest moim cudownym dzieckiem), wiecie kto jeszcze go pisze? No jasne, że hamletyzm! Jak bardzo brakuje mi Cashtona, tak czytając opowiadanka u niej, pustka w moim serduszku zostaje uzupełniona. Serdecznie zapraszam do niej, jeśli macie niedobór przez to, że moje rozdziały są dodawane raz w tygodniu.

Kocham was i miłego dzionka x

gummy bears || cashtonWhere stories live. Discover now