16.

181 39 11
                                    

Oblany potem chłopak obudził się w środku nocy. Obok niego spała dziewczyna, która pochrapywała głośno. Natychmiast odsunął się od niej i wstał na nogach jak z waty. Obok niego natomiast pojawiła się Bella - pies Molly, którego Irwin zignorował i poszedł na parter domu. Oświecił wszystkie światła w kuchni i w salonie, by po chwili usiąść na kanapie.

Obawiał się rozmowy z Calumem, chociaż podejrzewał, że prawdopodobnie do niej nie dojdzie ze względu na to, jak zareagował tydzień temu, kiedy Ashton pojawił się u niego z małym prezentem na przeprosiny.

Pogłaskał Bellę, która natychmiast usiadła obok niego, czekając aż ten da jej jeść.

-Jest czwarta nad ranem, nie objadaj się po nocach, bo będziesz wyglądała jak twoja właścicielka - mruknął.

Wiedział, że pierwszą rzeczą, którą dzisiaj zrobi, będzie zerwanie z Molly. Planował to już od dawna, ale dopiero Calum ze snu, który objawił mu się jako wariat, który zabija za nazwanie go ,,pedałem", uświadomił mu, że nie musi mieć powodu w postaci odnowienia znajomości, żeby z nią zerwać. Zrobi to sam z siebie i udowodni, że ona nie będzie go kontrolowała.

Czwarta trzydzieści. Ashton pustym wzrokiem patrzył na zdjęcie z Molly na kominku w jego domu. Studiował każdy najmniejszy szczegół, w tym mimikę swojej twarzy.

Nie był to szczery uśmiech, a już na pewno nie szczera miłość między nimi. Jedynie chęć bliskości ze strony drugiej osoby i strach samotności. Oboje nie mieli nikogo, tak samo oboje bali się, że do końca życia będą sami.

Ale to było na początku ich znajomości.

A teraz? Molly nabrała niesamowitej pewności siebie, która przejawia się egoizmem i egocentryzmem, a także wielbieniem swojej osoby jako bóstwa. Jedynie Ashton starał się ostatkami sił, by ich związek wyglądał chociaż trochę jak związek, a nie relacja sługa - pan.

Piąta. Ashton postanowił się ubrać i pojechać do schroniska, żeby chociaż w małym stopniu oderwać swoje myśli od Caluma i zrobić coś pożytecznego. Wiedział, że Michaela nie będzie dzisiaj u piesków, bo poznał jakiegoś nowego chłopaka i wierzy, że coś z tego będzie. Michael przyjmie cokolwiek, żeby tylko nie zostać samemu. To pewien rodzaj desperacji, ale i tak Ashton trzyma kciuki za swojego przyjaciela.

Równo o szóstej Ashton był pod bramą schroniska. Uśmiechnął się czule na widok psiaków skaczących wesoło po swoich kojcach, gdy tylko go zobaczyły. Natychmiast wypuścił je wszystkie, by mogły się ze sobą pobawić i pobiegać. Usiadł przy stoliku i zachichotał, gdy dwa kundelki natychmiast podbiegły do niego ze swoimi zabawkami.

Po tym jak kilka razy rzucił im piłkę, podszedł do środka po karmę. Nasypując karmy każdemu z psiaków otrzymał wiele psich pocałunków.

Gdy wyszedł z kantorka, ujrzał postać w kapturze, która stała przy bramie. Spojrzał na godzinę i stwierdził, że o ósmej rano nikt nie przyjeżdża, żeby adoptować pieska. Poszedł w kierunku osoby i poszedł tam niepewnym krokiem. Postać ściągnęła kaptur, a Ashton uśmiechnął się szeroko i odetchnął z ulgą.


***

Jestem dumna z was, że niektórzy wiedzieli, że to sen, ahh

W nagrodę zrobiłam wam uciętą scenę w trakcie akcji, nie ma za co!

Miłego dnia.

ps. na moim profilu jest nowe, mukowe ff, zapraszam x

gummy bears || cashtonWhere stories live. Discover now