w wierszu o mnie samym
nie ma miejsca na żarty
figlarne uśmiechy
i kokietujące spojrzenia
Eros trzyma mnie w swoich objęciach
czule wbijając strzałę prosto w gardło
pcha ją coraz głębiej bez znieczulenia
prosto w serce – tak zabija miłością
i wtedy przychodzi śmierć
wyrywa mnie z jego objęć
a ja spadam bezwiednie w przepaść
teraz jestem tu tylko ja
i ciemność
i biała kartka papieru
CZYTASZ
[POEMS] Chciałem usłyszeć prawdę...
PoetryKiedyś chciałem powiedzieć prawdę, a snułem kłamstwa jak najpiękniejsze perskie dywany. Dzisiaj zamykam w dłoni tylko tyle, ile mogę zmieścić. Szymborska pisała, że „Niech ludzie nie znający miłości szczęśliwej twierdzą, że nigdzie nie ma...