19.

1.4K 39 0
                                    

"Is it getting better
Or do you feel the same?
Will it make it easier for you now?
You got someone to blame"

Serce podeszło mi do gardła, a dusza bankowo siedziała na ramieniu. Żołądek dawał znać o sobie nerwowym ściskiem. Nie byłam do końca pewna czy chcę, żeby ten ktoś odebrał telefon czy jednak nie. Może ta próba przejęcia inicjatywy to głupi pomysł? Nawet nie wiem kiedy zaczęłam obgryzać paznokcie.

- Daniela! Francesco! Widzę, że już zdobyliście mój numer. Szybko. Gratulacje. - odezwał się po angielsku męski głos, z wyraźnym włoskim akcentem

- Gdzie jest Antonia? - wydarłam się histerycznie

- Spokojnie. Jeśli będziecie wykonywać moje polecenia, nic się jej nie stanie. Ona jest tylko środkiem do celu. Nie celem. - to chyba była dobra wiadomość? - Francesco, chociaż byś się ze mną przywitał.

Spojrzałam na Franka, ale milczał, wpatrując się w telefon.

- Mama Cię nie uczyła, że to niegrzecznie? Tak się nie odzywać? Nawet "ciao" nie powiesz? - kontynuował głos

- Uczyła. Tak samo, jak tego, żeby nie rozmawiać z nieznajomymi - odparł Francesco

Głos roześmiał się.

- Niech będzie. Jestem Adam.

Adam? Jaki Adam? Znałam parę osób z otoczenia Francesco i na pewno nie było wśród nich żadnego Adama. Ciekawe czy w ogóle to prawdziwe imię.

- Więc posłuchaj, Adamie - jego imię Francesco wymówił powoli i w taki sposób, że zabrzmiało w zasadzie jak groźba - popełniłeś błąd. Błąd swojego życia, jak sądzę - kiedyś już wspominałam, cała rodzina potrafiła przy pomocy normalnych słów, zmrozić człowiekowi krew w żyłach - Ale masz jeszcze szansę się wycofać.

Głos ponownie się roześmiał.

- Tak Ci tylko przypomnę, że to ja mam Twoją córkę, nie na odwrót. Ja nawet nie mam córki - chichotał w najlepsze

- Czego chcesz? - wyrwałam się, nieco obawiając, że Francesco prowadzi tą rozmowę w niewłaściwym kierunku

- Mam dla Was kilka zadań. Jeśli je wykonacie, Antonia wróci cała i zdrowa.

- Ale... po co? - odważyłam się zapytać

- Nie, nie. Źle zadajesz pytania. Nie "po co?", tylko "dlaczego". - głos zamilkł na chwilę - Ciekawe, kiedy na to wpadniesz, Francesco.

No, jasne. Adam, o ile faktycznie tak się nazywał, potwierdził to, czego spodziewałam się od początku. Że chodzi o niego. Z tego, co wiedziałam o mafii, wynikało jednak, że kobiety i dzieci były raczej nietykalne. Czyżby ktoś spoza tego "układu"? Jeśli tak, to skąd miał te wszystkie informacje? Brakowało przynajmniej kilku elementów tej układanki.

- Codziennie przyślesz nam zdjęcie Antonii. W innym ubraniu, w innym miejscu i z gazetą, z widoczną datą i tytułem artykułu. Jeśli nie dostanę zdjęcia, nawet palcem nie kiwnę. - przedstawił swoje warunki Francesco

- Nooo - Adam wydawał się lekko zaskoczony - miałem nadzieję, że będziesz godnym przeciwnikiem. A teraz, wybaczcie, muszę już kończyć. Cieszcie się ostatnim spokojnym dniem. - powiedział i się rozłączył

Spojrzałam na Włocha.

- Możesz go jakoś namierzyć?

Przyglądał mi się chwilę z rozbawieniem.

On. Ona. I ja. #2 (Zakończone. Korekta)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz