NIE SPRAWDZANY
Jak zwykle siedziałem na niskiej rozklekotanej szkolnej ławce. Znajdowała się na korytarzu tuż przy wejściu do pracowni technicznej.
Rozszerzona matma i technika to jest coś. Szczególnie wtedy gdy chce się zostać architektem. Na pewno nie żałowałbym gdybym nim został. Pewnie wybudowałbym dom na jakimś drzewie z dala od ludzi i się w nim zaszył.
Miałby zielone wnętrza i brązowe dodatki... kojarzą mi się z czymś żywym i szczęściem. Przecież zieleń to kolor życia, prawda? Potrząsnąłem głową. Nauka. Zaraz będzie technika.
Przewróciłem stronę zeszytu i ponownie zacząłem czytać poprzedni temat. Ta kobieta znowu nas dziś będzie pytać i założę się, że spyta akurat mnie.
Bo kto ma pierwszy numer w dzienniku? Oczywiście, że wspaniały Ackerman. Lepiej na nazwisko trafić nie mogłem. Jestem okropnie wdzięczny mojej świętej pamięci matce. Westchnąłem i wydałem z siebie dźwięk, który brzmiał co najmniej tak jakbym nie mógł się wypróżnić. Czytałem trzeci raz ten temat i znałem już go na pamięć. Miałem powoli dosyć. Uwzięła się na mnie już w pierwszej klasie ale to olałem i chyba to spowodowało, że pogorszyłem swoją sytuację jeszcze bardziej.
- Hej Levi!
Wzdrygnąłem się na nagle uderzenie w ramie, spowodowane ręką tejże bardzo głośnej osoby. Lewą dłonią złapałem się za ucho spowodowane tym bezpośrednim wrzaskiem.
- Pojebało cię czterooka?
Stojąca przede mną o głowę wyższa dziewczyna w okularach uśmiechnęła się szeroko, ignorując mój komentarz. Miała długie brązowe włosy związane w kitkę, a jej oczy były koloru brązowego. Sraka na głowie i w oczach, nie dziwie się.
- Oglądałeś wczoraj mecz?
Przez pierwsze dwie minuty nie wiedziałem o co pyta, jednak po chwili przypomniało mi się, że przez cały ostatni tydzień mówiła o meczu piłkarskim, który miał się odbyć wczoraj wieczorem. Z tego co wiem miał być emitowany na żywo w internecie.
- Nie oglądałem. Jaki wynik?
Hanji, bo tak miała na imię, była zapalonym kibicem drużyny Tytanów - miejscowej drużyny piłkarskiej. Wie o każdym meczu, każdej ich przegranej i jest w stanie wymienić ci w każdego gracza, który przewinął się przez ten klub. Ma jakąś obsesje.
- Nie uwierzysz! Przegrali ze Zwiadowcami 5 do 2.
Wydała z siebie coś co brzmiało jak jęk i zasłoniła twarz ręką.
Zwiadowcy to drużyna pochodząca z sąsiedniego miasta. Największy wróg Tytanów. Wątpię, czy po wczorajszej przegranej są w dobrych humorach.
- Wcale mi nie przykro.
Jakoś nigdy nie obchodziła mnie gra w piłkę. No może oprócz tego, że Yeager gra w drużynie Zwiadowców.
- Weź się odczep, Levi. To wina Yeagera. To, że gra w przeciwnej drużynie, sprawia, że Tytani ciagle przegrywają.
- Sraj się, czterooka.
Prychnęła pod nosem i miała już coś mówić, kiedy zadzwonił dzwonek. Zamknąłem trzymany w ręce zeszyt i podniosłem torbę która leżała koło mojej nogi. Nie czekając na Hanji wszedłem do klasy i zająłem ostatnią ławkę przy oknie. Ta ześwirowania okularnica usiadła tuż obok mnie jak zawsze, co wcale nie robiło już na mnie wrażenia.
Bardziej wkurzało mnie to, że kiedy ja chciałem spokoju, to ona bez przerwy nawijała o tych Tytanach. To wkurwiające.
Do klasy weszło jeszcze parę osób zanim wszedł temat poboczny naszej rozmowy. Zajął czwartą ławkę w środkowym rzędzie, dając mi jednocześnie szansę, że zamiast mnie, wybiorą jego.
CZYTASZ
Project Handsome [ERERI]
FanfictionW trakcie aktualizacji [0/17] Zdarza się, że czasem, by coś osiągnąć - musimy coś poświęcić. Czas, uczucia, jakieś konkretne tajemnice. Może nawet udałoby się zdobyć jakieś istotne informacje, które niekoniecznie pomogłyby drugiej stronie. Jednak z...