12

1K 123 57
                                    

*NIE SPRAWDZANY (sprawdziłam ale jestem takim człekiem ze na 100% zrobiłam jakiś błąd i go nie widzę)*

Kenny na początku spojrzał na Levi'a, jednak po krótkiej chwili wrócił spojrzeniem do Erena. Przeskakiwał wzrokiem między nimi parę razy tak, jakby ułatwiało mu to analizowanie zaistniałej sytuacji. Pewnie wydawałoby się to dla nich śmieszne, gdyby nie poprzednie przerażenie spotkaniem oprawcy z przychodni.

Kiedy w końcu doszedł do własnego przekonania, zwrócił się w stronę swojego podopiecznego.

- Levi, ile ty masz lat?

Pytanie było tak nie standardowe, że brunet uniósł wysoko brwi. Mimo wszystko postanowił odpowiedzieć ponieważ czuł, że jego opiekun może być pijany i robić sobie tylko żarty.

- Siedemnaście. - Wysoki mężczyzna opierający się o framugę, zamrugal kilka razy tak, jakby nie do końca zrozumiał co do niego powiedział.

- Jedenaście? - Levi przewrócił oczami na to, że Kenny (znowu) źle usłyszał. Jednak to co potem powiedział, wbiło go w ziemię. - Ty! - tu wskazał palcem na szatyna. - Ruchasz mi go w wieku jedenastu lat? - Chłopaka zatkało, Erena widocznie też. Stary Ackerman na początku odbił się ręką od framugi, na której się wspierał, a potem zakasał rękawy z psychicznym wyrazem twarzy. - Już nie żyjesz cwelu...

Brązowowłosy widocznie się spiął. Podniósł ręce w geście obrony i zaczął nimi machać w geście przerażenia. Brunet uważał to za zabawne, więc gdy tylko zauważył na szafce ładującą się kamerę, szybko po nią sięgnął i odpiął kabel od ładowarki, włączając na niej nagrywanie. Pragnął uwiecznić tę chwilę mimo, że to najgłupszy pomysł na jaki mógł wpaść w tej sytuacji.

Kenny w tym czasie przygotowywał się do skoku. Może nie dosłownie ale wyglądał jak dziki lampart polujący na gazele, co w sumie było śmiesznym porównaniem zważając na to, że oboje byli podobnego wzrostu (Ackerman był wyższy od Jeagera). Erenowi w chwili opresji zabrakło odwagi, by się ruszyć lub odezwać i dopiero po paru chwilach zdobył się na wyjąkanie paru słów. - Co? Masz pan do mnie wąty?

Czarnowłosy odsunął się, widząc do czego zmierza to spotkanie. Szatan w ciele wkurwionego i pijanego czterdziestolatka nie miał zamiaru go opuścić. Kenny zaszarżował na Erena przewracając go na ziemię i przytrzymując go za nadgarstki. Złapał go drugą ręką za dolną szczękę i wydarł mu się prosto w twarz. Eren prawie wyzionął tam ducha. - Zrobię z ciebie pure, ziemniaczany kmiocie.

Levi podszedł do nich odkładając gdzieś kamerę i ściągając szamotającego się wuja, z prawie martwego ze strachu szatyna, złapał go za ramiona potrząsając nimi. Pijany czy nie, musiał zapobiec dalszym wydarzeniom. - Kenny, wstawaj. Zesrałeś się.

Długowłosy obrócił głowę w jego stronę o sto osiemdziesiąt stopni niczym ludzie z horroru przez co młodszego zabolał kark. Na twarzy miał wypisaną dosłowną śmierć.

- A wiec jesteś z nim w zmowie! - chwycił za fraki oboje i zaprowadził do salonu rzucając nimi na dwie przeciwne sobie strony kanapy. - Kim ty jesteś i co robisz w moim domu? Co zrobiłeś mojej Kuchel Junior?

- Kuchel Junior? - Eren wciął się mu się w zdanie, co było najgorszym z posunięć.

- Zapomnij o tym, co tu usłyszałeś. - Levi próbując bronić swojego honoru również wciął się w rozmowę, jeszcze bardziej wytrącając swojego wuja z równowagi.

Przemoczony facet stał na środku salonu na przeciw siedzących na kanapie Erena i Levi'a. Ściągnął przemoczony kapelusz odkładając go na stolik, płaszcz natomiast przewiesił przez ladę kuchenną połączoną z salonem.

Project Handsome [ERERI]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz