10

1K 139 48
                                    

*NIE SPRAWDZANY*

Była sobota wieczór, kiedy Levi przypomniał sobie o dacie pierwszego wyjazdu. Rozgoryczony zauważył jak mało czasu mu zostało. Nie był wielkim fanem wycieczek, więc wolał zostać w domu. Zostało mu niecałe półtora tygodnia i może nie martwił by się tyle, gdyby nie to, że musiał załatwić sobie supresanty.

Jak raczej każda zdrowa umysłowo omega, nie chciał paść ofiarą czegoś ze strony innych alf. To znaczy, nie musiałby ich kupować, gdyby jego kolejna gorączka nie wypadała w okolicy terminu wyjazdu. Pewnie jak zwykle zamknąłby się w pokoju na cztery zamki, zamknął okna i później kładąc się na twarzą łóżku jednocześnie nic nie robiąc lub oglądając jakieś filmy akcji na laptopie. Wolał przecierpieć, niż czuć się zmulony lekami na drugi dzień.

Brunet nie cierpiał też załatwiać sobie tych leków. Był jednym z tych, którzy potrzebowali supresantów na receptę. Istniały różne rodzaje tych leków, ponieważ na różnych ludzi działały różne rzeczy. Dlatego leki, które miały „lekkie" składy i były robione z łatwo dostępnych produktów, nie były na receptę. Levi nie miał tyle szczęścia, bo miał rzadką grupę krwi, co przekładało się tez na inne lekarstwa, które nie dość, że były wiele droższe, to jeszcze zmuszały go do pójścia na przychodnię.

Okey. Wszystko spoko. Przychodnia, zgarnięcie recepty, apteka i do domu. W jego obliczeniach zajmowało to około trzydziestu minut. Niestety ale w przychodni był jeden lekarz, który próbował prawie każdego namówić na zostanie z nim i robienie niestosownych rzeczy. Niestety tylko on mógł mu wypisać receptę na to lekarstwo i musiał przez godzinę odmawiać mu zanim nie napisał tego cholernego papierka. Oczywiście była opcja innej przychodni ale przypomnijcie sobie sposób w jaki podróżuje Levi. Druga lecznica jest oddalona o około dwanaście kilometrów, dlatego też wolał iść do tej bliższej. Przez swoją wybredność schodził nowe buty w dwa miesiące, a Kenny coraz bardziej denerwował się przy kupnie każdej nowej pary.

Użeranie się ze starą alfą jest lepszą perspektywą niż kłótnia z jego wujem. Wzdrygnął się na wspomnienie tego typa i wyszedł spod zimnego prysznica łapiąc za ręcznik, który został przewieszony przez uchwyt na ścianie. Mimo, że był zmęczony i jedynym jego marzeniem na ten moment był sen, to wysuszył jeszcze włosy suszarką i wyszczotkował zęby.

Jak zwykle przebrał się w szorty i koszulkę na ramiączkach. Ziewnął i mimowolnie poszedł do kuchni po wodę. Zastał tam Kennego wciągającego wczoraj zamówioną pizzę, którą prawdopodobnie zjadał zimną z lodówki, zamiast ją podgrzać w mikrofali.

- Kiedy wyjeżdżacie? - brunet przechylił otwartą butelkę wody, by się napić. Odstawił ją z powrotem na blat i odwrócił się w stronę siedzącego przy stole Kennego.

- Za półtora tygodnia w środę. - westchnął bawiąc się swoimi palcami - Muszę iść do przychodni po leki - przerwał na chwilę - Boże, jak ty dajesz radę zjeść zimną pizzę?

Analizował przez chwilę to co powiedział i potem spojrzał na niego dziwnie. - Masz wtedy? - zignorował jego późniejsze pytanie i kiedy brunet przytaknął, wyciągnął coś z kieszeni i mu podał. Zauważył, że to pieniądze, więc wziął je domyślając się, że to na lekarstwa.

- Ta, dzięki. - Naliczył sześć banknotów dwudziestodolarowych. Dał mu trzy razy tyle ile zazwyczaj mu dawał. Może kieszonkowe na wyjazd czy coś. Wzruszył ramionami i skierował się w stronę pokoju żegnając się cichym „dobranoc", a w pokoju odłożył pieniądze, następnie rzucając się twarzą na łóżko.

******

Był poniedziałek, a plan był taki. Zjeść coś na śniadanie byle nie coś smażonego (brzuch może rozboleć od stresu jak cholera i brunet wie co robi), nie iść do szkoły, bo niby po co, biec jak nienormalny by zdążyć przed dziesiątą i wkurwić wszystkie starsze panie będąc pierwszym w kolejce, spławić niewyżytego lekarza, zabrać receptę i kupić leki w aptece na rogu. Plan idealny ale jak bardzo przeciągnie się w czasie, to nawet Hange by nie obliczyła.

Project Handsome [ERERI]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz