13

1K 122 28
                                    

*NIE SPRAWDZANY*

Minęło kilka dni od pamiętnego wydarzenia w mieszkaniu Ackermanów. Mimo, że Levi czuł się tym trochę zażenowany, to Eren zachowywał się, jakby wszystko co się tam wydarzyło, nie miało znaczenia. W skrócie wszystko było w porządku. Przyniosło mu to niemałą ulgę, bo przecieżnie chciał mieć jakichś problemów przez swojego szalonego wuja (Kenny i tak miał na to wywalone, miał parę asów w kieszeni na wypadek, więc wcale go to nie zmartwiło).

Z resztą, kiedy cała ta szopka się skończyła, to czarnowłosy czterdziestolatek zamówił chińszczyznę, a potem wspólnie obejrzeli jakiś komediowy film. Nawet przeprosił za najście i dyskretnie przekazał Erenowi wiadomość o tym, jak Levi wysoko celuje w wyborze uczelni, by może poprawić jakoś jego sytuację (ci co go znają, to wiedzą, że to nie jest do niego podobne). Oczywiście wszystko pozostało sekretem.

Levi właśnie wychodził z domu, z powodu takiego, iż był poniedziałek (trochę po siódmej rano). Pierwsze zajęcia odbywały się planowo, a tak zwane okienko miał dopiero na czwartej lekcji. Brunet właśnie przeglądał plan lekcji na dziś (ponieważ nigdy nie miał głowy do zapamiętywania całego spisu) i widząc co go czeka, westchnął sfrustrowany. Powiedzcie mi szczerze, kto by chciał iść rano na rozszerzoną fizykę? I to jeszcze dwie lekcje pod rząd.

Jedynym plusem tego poranka było to, że jego droga do szkoły wydawała się bardziej przyjemna niż ostatnio. Ze względu na to, że od tego pamiętnego dnia nie padało, to było w miarę sucho (pomijając poranną wilgoć), a nowe buty, którym nie odpadała podeszwa, były dosłownym zbawieniem dla jego stóp. Droga jak zwykle zajęła mu sporo czasu, przez co prawie się spóźnił.

Dotarł dwie minuty po dzwonku. Nie przebrał nowych butów, wiedząc, że nie zdąży i pobiegł prosto do klasy, po drodze prawie się zabijając. Widać było, że woźny poszalał i wypastował podłogę. Teraz dosłownie można było się w niej przejrzeć.

Na ramieniu miał torbę z książkami i pokrowiec z kamerą. Dalej zastanawiał się, jak coś takiego zmieściło się do pełnej już torby. Widocznie miał tam jeszcze sporo miejsca ale kanapki za bardzo się „napowietrzyły" i zasłoniły mu pole widzenia. Każdy szuka wytłumaczenia na wszystko, a to było jedynym, które faktycznie może mogłoby być prawdą.

Kiedy dotarł pod salę w której mieli mieć zajęcia, zorientował się, że jego klasa wciąż czeka na nauczyciela, na co westchnął z ulgą. Spokojnym już krokiem podszedł do Hange, by nie stać jak odludek. Nie miał zamiaru jednak zaczynać rozmowy.

- Wiesz, że zmienili nam wuefistę? - podekscytowana szatynka zatarła aż ręce. - Może to jakiś wysportowany dwudziestoparolatek?

- Oboje nie chodzimy na wychowanie fizyczne, więc co się tak interesujesz? - brunet już wiedział, że będzie mógł tworzyć kolejne artykuły o tym nieszczęsnym człowieku, który będzie miał zaszczyt uczyć w tej szkole. - Podniecasz się jakbyś miała zaraz oznajmić wygrany mecz Tytanów, a z tego co wiem to po porażce w wakacje, kiedy powiedziałem ci jak to się skończy, to całkiem przypadkiem przestałaś się do mnie odzywać na trzy tygodnie.

- Ale to całkiem inna sytuacja! - wzburzyła się - Z resztą, nie interesuje cię czemu nauczyciela nadal nie widać?

- Cholera wie, jak go do piętnaście po nie będzie, to idę usiąść na zewnątrz. - Wzruszył ramionami, bo co miał zrobić. Nie wyczaruje wykładowcy, a jak go znał (bo przecież nie bez powodu jest redaktorem gazety szkolnej), to siedzi schlany w kantorku woźnego.

*******

Tak jak myślał. Nauczyciel się nie zjawił, a cała klasa postanowiła iść na wagary. Nawet Hange, która bała się stracić punkty.

Project Handsome [ERERI]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz