*NIE SPRAWDZANY*
Od tej dziwnej sytuacji z salonie minęło jakieś dwie godziny. Brunet zbyt mocno nie zdziwił się zachowaniem wuja. Może tylko trochę, ponieważ nie wiedział, że posiada on broń. Przecież zauważyłby przy sprzątaniu.
Siedział w tym czasie w pokoju. Na łóżku w bezruchu trzymając przed twarzą telefon. Nie wiedział kiedy napisze, a lekka ekscytacja nie pozwalała mu na głupie wyjście do łazienki. W sumie mógł telefon wziąć ze sobą ale nie był takim typem osoby, żeby siedzieć na klopie i esemesować. Tym bardziej jeśli postanowi zadzwonić.
Levi westchnął obracając telefon w ręku. Miał do zrobienia wypracowanie na historię. Temat niby prosty jednak niezwykle czasochłonny. Rewolucja Francuska i odzyskanie niepodległości przez Amerykę było czymś ważnym. Mieszkał jakieś dwa stany od Bostonu co czyniło go Amerykaninem, którego wręcz powinnością było znanie historii kraju, ale co mu po tym. To tylko przeszłość, której „niestety" nauką nie zmieni. Nie przepadał za historią mimo, że miał z niej dobre oceny. Z resztą o czym on myśli? O nauce?
Musi się skupić na tym, co go będzie czekać w tym roku. Nie wie, co zrobiłby gdyby przyszło mu zmierzyć się z gorączką w takim towarzystwie. Tym bardziej, że zachowania członków drużyny Zwiadowców nie znał. Może z kilku meczy, na które zaciągnęła go Hange, wyłapał około pięć odruchów ale to i tak nic mu nie dawało. Bo jak można określić czyjeś intencje na podstawie zachowania na boisku. Tylko debil by tak robił. W sumie Levi nigdy nie zaprzeczał gdy komuś zdażyło się go nim nazwać. Może też się uważał za debila?
Nie byłoby to całkowitym kłamstwem, ponieważ popełniał dużo oczywistych błędów, co w oczach innych byłoby nie do pomyślenia. Przecież on zawsze pisząc artykuły wyciąga z kieszeni najczarniejsze karty, by komuś dopiec. Co by się stało gdyby ktoś miał wyłożyć jego czarne karty? Pewnie zapadł by się pod ziemię, a tym bardziej, że jest parę upierdliwych sekretów, których ujawniać nie chciał nikomu.
Patrzył w ekran kiedy nagle usłyszał głośne powiadomienie oznaczające przyjście wiadomości. Nie zbyt się tego spodziewał, ponieważ pamiętał, że wyciszał telefon, a to spowodowało, że jego komórka poszybowała w kurę i nie mógł ją przez chwile złapać płacząc sobie palce. Kiedy jednak chwycił go w dłoń i przeczytał wiadomość, przetarł twarz ręką. Odblokował telefon i wszedł w wiadomości.
(0) 142*-**35-85: Hey mała (wcale nie taka słaba) omego! Tu ten przystojniak z boiska!
Przewrócił oczami czytając to jeszcze raz. Zapisał jego numer jako „PustaAlfa". Jeszcze przed chwilą myślał, że jest trochę bardziej na poziomie. Może to tylko pozory. Widocznie nie tylko on ma coś z głową. Mimo wszystko postanowił zażartować.
Levi: Jean?
Siedzącego po drugiej stronie ekranu trochę zatkało. Spodziewał się jakiegoś „Oh? To ty?" lub „Hey, świetnie, że piszesz". Nie znał go, więc czego się mógł spodziewać? Gdyby choć trochę znał Levi'a, to wiedział by, że on taki wcale nie jest.
Zastanawiał się chwilę nad odpowiedzią, bo przecież nie przyzna się, że go zatkało. W sumie gdyby wysilił trochę zmysły, to by się pewnie skapnął, że Levi już dawno się tego domyślił. Nie odpisywał dłuższą chwilę, więc to stało się oczywiste.
Levi: Zatkało cię tam? To dobrze, miałem iść sprzątać. Napisz jak się ogarniesz, panie przystojny alfo.
Brązowowłosy obudził się z zamyślenia i zaczął odpisywać. Priorytetowe myślenie nie było u niego. Był przecież w klasie sportowej, więc nie chodził na lekcje typowo rozwijające odpowiednią część mózgu za nią odpowiedzialną.
CZYTASZ
Project Handsome [ERERI]
FanfictionW trakcie aktualizacji [0/17] Zdarza się, że czasem, by coś osiągnąć - musimy coś poświęcić. Czas, uczucia, jakieś konkretne tajemnice. Może nawet udałoby się zdobyć jakieś istotne informacje, które niekoniecznie pomogłyby drugiej stronie. Jednak z...