Róż. Różowe opakowanie. Dwie smukłe dłonie. Jedna chwila i nie ma już żadnej przeszkody. Delikatne paluszki obracają słodyczem, a następnie wprowadzają słodką pyszność do, a jakże, różowych usteczek. Zaapsorbowany Rusek opserwował owe czynności. Malinowego lizaka, wypełniającego nadymione policzki. Dokładnie przyjrzał się zamkniętym oczom. Zaobserwował błąkający się uśmiech na mokrych od śliny ustach. Pochłaniał każdy szczegół. Sięgnął swoją ręką w stronę Polski, by zakłócić uroczy obrazek.
-Podzielisz się?- spytał i nie czekając na zgodę, wyciągnął cukierka z ust swojego chłopaka, któremu towarzyszyło charakterystyczne pyknięcie, a następnie oblizał cukrowy narkotyk.
-Chcesz, totalnie, oberwać?- groźny wzrok Feliksa zwiastował natychmiastową śmierć, jednak nie przejął się tym.
-To tak prawie pocaunek, nie?- spytał, jakby groźba po prostu się od niego odbiła.
-Ja Ci dam pocałunek!- krzyknął wojowniczo Łukasiewicz i wyciągnął swój specjaly prezent od Węgier, który otrzymał w dniu w którym ogłosili się parą(tak właściwie tylko jej)- Ostrzegam, Węgierska jakość!- zawołał, po czym zamachnął się na blądyna swoją nowusieńką, ceramiczną patelnią.
______________________________________ Chłi chłi. A masz Rusku (=v=). Tylko by Fela nie przesadził (>^<)
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Tak (przypadkiem -u-) walnął mi się tu taki fajniutki arcik