50

1K 46 17
                                    

-...I dlatego powinniśmy gdzieś wyjechać.- skończył swoją wypowiedź Rosja.

-Tak jakby, totalnie, co ty powiedziałeś?- spytał Feliks z głupią minę.

Od paru personifikacja Rosji stała, nie rozbierając się przed wejściem, w salonie Feliksa Łukasiewicza i coś uparcie drążyła w swoim słowotoku, jednak ten był zbyt zajęty grą w  "Dixita".

-Czy ty mnie w ogóle słuchałeś?- Oburzył się Iwan.

-Yyy...No...

-Ech, mówię o tym, że poświęcasz temu dzieciakowi za dużo siebie, przez co nie mamy w ogóle dla siebie czasu.

-Co jest złego w naszych w bliskich relacjach, Rusku jeden?- zawołał hardo Kabuto.

-Ty się lepiej zamknij, nie-państwo.- rzucił Bagiński, czym zamknął dzieciaka, jednak nie jego wolę walki, którą okazał, wytykając w jego stronę język.

Chociaż nie na długo...

-W ogóle, dlaczego ty dajesz mu się tak panoszyć?- zwrócił się do zielonookiego Sherlock- Jesteś moim ojcem i kropka!

-A tak się składa, że Fejla jest mój- uśmiechnął się złośliwie iwan*.

-Haaa?! Że twój? Chyba śnisz! Polska w stu procentach należy do mnie!- oznajmił młodszy Łukasiewicz.

-Przepraszam, totalnie co?- zdziwił się obrotem rozmowy pan domu.

-Wybacz, gówniażu, powiem to raz i to całkiem grzecznie, tak się się składa, że On jest całkowicie mój.- oznajmił z powagą fioletowooki.

-Ivan, bądź dorosły!- wykrzyknął błagalnie Polak do swojego chłopaka.

-Nie.- odpowiedział natychmiast platynowowłosy, co totalnie zdenerwowało Łukasiewicza. Oj, szykuje się foch.

-No dobra, ja będę tym starszym... Możemy się podzielić. Ty masz trzydzieści procent, a ja siedemdziesiąt- powiedział poważnie Kabuto, przez co Feliks spadł z krzesła i usiadł na podłodze, starając się ukryć teraz już nie złość, ale śmiech.

-Ne, ne, moje dziewięćdziesiąt dziewięć- zaprzeczył zaraz Rusek.

-Po połowie...

-Dla mnie osiemdziesiąt pięć i basta.

-Oszukujesz!

-Życie jest okrutne, młody.- uśmiechnął się w swoim stylu Bragiński.

-Wiesz co, nie zamierzam się dzielić. Wolę wziąć wszystko.- oznajmił Rosja.

Wziął pod pachę spoczywającego na ziemi chłopaka i ruszył w stronę wyjścia. O ubrania dla niego się nie martwił, gdyż w swoim domu miał ich trochę i już wcześniej je zapakował.

-Ej, co ty wyprawiasz?!- zawołał za nim Kabuto, jednak ten nawet się nie odwrócił.

-Zaraz, kto zostanie z dzieckiem?- powiedział zamglonym głosem.

-Och, Chorwacja z radością zajmie się dzieckiem- uśmiechnął się upiornie.

-Chorwacja? Ty masz w ogóle pojęcie, jak oni się nienawidzą?!- wykrzyknął Polska, jednak został uciszony przez rękę ukochanego.

-Cichaj, Fejla, teraz jest nasz czas relaksu- pocałował go w czubek głowy i wyszedł z mieszkania.




________________________________
*iwan- nie wiem jak to w innych gwarach, jednak na kociewiu jest to poprawne i oznacza osobę pochodzenia rosyjskiego.

RusPol [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz