38

1.1K 66 5
                                        

Sylwester

-Ile jeszcze?- spytał zmęczony Feliks, gdy Ivan sprawdzał skład na tyle opakowania chipsów.

-Fejla, cicho bądź- odpowiedział automatycznie Rosja, próbując się skupić. Na pewno nie zaufa polskim produktom.

-To ty możesz sobie tu, generalnie, sterczeć, a ja już totalnie idę do kasy. Łiii!- oznajmił zniecierpliwiony Łukasiewicz, po czym uwiesił się na wózku sklepowym i z dzikim okrzykiem pomknął w stronę kas.

Cudem nie uderzył w półkę z zapewne drogimi robotami kuchennymi, a następnie opkręcił swoim pojazdem do najbliższej kasy. Wyciągnął produkty na taśmę, a stojąca przed nim starsza kobieta, spojrzała na niego krzywo i oddzieliła swój towar od tego zielonookiego. Blondyn na ten gest tylko mentalnie wzruszył ramionami i rzucił uwagę o moherach.

Gdy w końcu inni ludzie zostali obsłużeni, przyszła kolej na niego. Ścięty na krótko z wąskimi okularkami ekspedient z przymrużonymi powiekami przypatrywał się jego posturze, gdy skasował jego zakupy, a wśród nich butelki z przeźroczystym płynem o wysokiej liczbie procentów.

-Dowód poproszę.

Polak westchnął cierpieniczo, ale podał mężczyznie podany dokument. Paciorkowate oczka uważnie oglądały kartę i co rusz porównywały zdjęcie do pierwowzoru.

-Czy ty, dziewczynko, masz mnie za głupca?- szerokie usta wypluły słowa, a ich właściciel rzucił dokument na blat.

-Słucham?!- zdezorientowany zachowaniem pracownika sklepu Feliks, kompletnie nie zrozumiał jego oburzenia.

-To, że próbowałaś wcisnąć mi kit na temat swojego wieku, jeszcze mogę zrozumieć, ale nie uwierzę, że nazywasz się Feliks Łukasiewicz i jesteś mężczyzną.

-Panie, rodo obowiązuje!- oburzył się blondyn.

-Coś ty powiedział?!

-To oburzające, że idę do sklepu, a ktoś zaraz, totalnie, podejrzewa mnie o kłamstwo na temat płci!- wku****ny do granic możliwości chłopak, przygotowywał się do uderzenia sprzedawcy, jednak głos jego partnera przypomniał mu o konsekwencjach, związanych z owym czynem.

-Och Fejla, długo mi to zajęło- postawił przy kasjerze kilka paczek przekąsek, przy czym został spiorunowany wzrokiem, przez stojących w kolejce ludzi- Czy może Pan jeszcze doliczyć to do rachunku?

-Ooczywiście. Pan jest opiekunem?

-Tak, tak, przepraszam za nią- odpowiedział fioletowooki ze skruszeniem, wypisanym na twarzy.

-Y, tak, dobrze- zmieszany sprzedawca odebrał od Ivana swoją własność i odwrócił się w stronę następnego klienta.

Gdy wyszli na dwór i skierowali się w stronę samochodu, but pewnej personifikacji Polski znalazł się na twarzy ruska. W sklepie może się powstrzymać, ale bez przesady.

-Co to miało, totalnie, być?!- już przygotowywał się do następnego ciosu, jednak wielka dłoń Rosji złapała obie jego ręce i dla własnego bezpieczeństwa, nie zamierzała puścić.

-Wiesz, jeszcze nie mogę potwierdzić, czy jesteś chłopakiem.

-Ddebilu, tak jakby, nie tutaj!- zarumieniony Feliks, zaczął rozglądać się po parkingu, by ustalić, czy ktoś usłyszał ich rozmowę.

-Do tego, tak samo jak Prusy, słuszałem o dziewczynach, przebierających się za za chłopaków...- usprawiedliwienia platynowowłosego przerwało kopnięcie w kostkę, przez pewnego, różowego buta.

-To jednak nie jest sprawą najważniejszą. Z jakiej paki jesteś moim opiekunem?!

-To akurat powinieneś wiedzieć od dawna- pociągnął niższego chłopaka do uścisku. Złapał jego dłonie w taki sposób, by ten nie mógł się wyswobodzić, a na jego głowie ułożył swoją własną.

-Widzisz Fejla, jesteś mój. A ja tak bardzo lubię się Tobą opiekować- mruknął i wtulił twarz w blond kosmyki.

-Chyba moimi politykami...- syknął wkurzony brakiem swobody, Łukasiewicz.

-Cicho bądź. Ach, jaki ty jesteś słodki- przybliżył swoją twarz do szyi partnera i zrobił na niej czerwoną malinkę.

-Halo! Pomocy! Ten człowiek mnie napastuje!- krzyk zielonookiego poniósł się po całym okolicy, alarmując przy tym sklepową ochronę.






_______________________________
Jej! Nie ma to jak napisać rozdział o przygotowaniach do sylwestra dzień po nim. Spoko.

Ogólnie, to chciałam napisać to w innej formie, jednak było to jakieś zagmatwane, więc zdecydowałam się na one-shota.

Chlip, ten rozdział zaburzył mój rzyrost słów w one-shotach. Teraz powinno być około tysiąc słów, a jest...sześćset...

sześćset

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Mam nadzieję, że ciekawe spędziliście sylwestra, chociaż nie lubię tego święta

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Mam nadzieję, że ciekawe spędziliście sylwestra, chociaż nie lubię tego święta. Miałam iść na imprezę, ale stwierdziłam, że nie chcę iść do tych ludzi i mojej "przyjaciółki", więc zostałam w domu i jadłam lazanie oraz ciasto francuskie z pominorami -,-

RusPol [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz