Dzień: 21 Grudnia
Harry wrócił z zakupów, Louis dał mu listę z potrzebnymi rzeczami. Były to już typowo świąteczne zakupy, bo przecież nie mogli jechać z pustymi rękoma. Otworzył zapasowymi kluczami drzwi i wszedł do środka. Słyszał w tle włączoną bajkę, czyli Kai na pewno coś oglądał. Od razu skierował się ze wszystkim do kuchni, siatki były naprawdę ciężkie. Kiedy położył reklamówki, poczuł mniejsze ramiona wokół swojego ciała i dostał czuły pocałunek w kark.
- Mam wszystko - uśmiechnął się i odwrócił przodem do szatyna.
- Cieszę się - Tomlinson naprawdę wyglądał cudownie, wypoczęty i szczęśliwy.
- Kai był grzeczny? - spytał, kładąc ręce po bokach młodszego. Kochał czuć jego ciało.
- Tak, przyzwyczaił się już, że zostawiasz go na trochę - pokiwał głową i nie puszczał większego ciała.
- To dobrze - ścisnął mocniej jego skórę i połączył ich nosy w eskimoskim pocałunku.
Spoglądali w swoje oczy. Harry uśmiechnął się tylko i na chwilę połączył ich usta. Po wczorajszym numerku byli jeszcze bardziej pewni siebie i swojego związku. Później zaczęli rozpakowywać zakupy i układać wszystko w odpowiednich szafkach, czy też w lodówce. Tomlinson zrobił się dziwnie cichy i spokojny.
- O czym myślisz? - spytał brunet wyrzucając paragon.
- Nie użyliśmy prezerwatywy... - odparł spokojnie i zamknął szafkę.
- To prawda - zagryzł wargę i przyglądał się ukochanemu.
- Wiesz czym to może się skończyć - oparł się tyłkiem o blat. W środku mimo wszystko miał obawy, że ten znowu go zostawi.
- Dzieckiem - szepnął Styles - Kupiłem dziś prezerwatywy - przyznał bez cienia wstydu, a jego oczy niebezpiecznie zabłyszczały.
Louis zachichotał - Wyjdzie w praniu, czy opłacało ci się je kupować .
- Żałowałbyś? - spytał poważnie.
- Nie, a ty? - spojrzał wprost w zielone oczy.
- Kompletnie nie - pokręcił głową z uśmiechem.
Chciał zaznać zaszczytu przeżycia ciąży z Louisem, wszystkich pierwszych kroków kolejnego maleństwa. Tak wiele stracił przez intrygę jednej osoby. Na szczęście, szczęście na spotkaniu z Nickiem się do niego uśmiechnęło i poznał prawdę.
Louis dopiero teraz całkowicie się uspokoił - Więc, jutro jedziemy do twojej rodziny?
- Tak, mama nie może się doczekać... - poprawił swoje loczki.
- Powiemy im? O wszystkim? - usiadł na kolanach bruneta.
- Powinniśmy, bo mama dopytuje się mnie okropnie - zaśmiał się i objął drobne ciałko.
- Anne zawsze nam kibicowała - pokiwał głową i zaczął się bawić jego włosami.
- Tak, Gemma też - przyznał i przymknął oczy.
Tomlinson cmoknął go w policzek i zszedł z bruneta. Ten za to poszedł do salonu, gdzie na kanapie siedział jego synek. Oczy miał wlepione w telewizję, a w rączkach trzymał pluszaka. Wciąż nie potrafił uwierzyć, że udało mu się. Odzyskał swoją miłość, syna, rodzinę.
- Tata! - Kai niemal od razu zwrócił na niego uwagę.
- Cześć synku - uśmiechnął się i usiadł koło niego - Co oglądasz?
![](https://img.wattpad.com/cover/166546109-288-k49573.jpg)
CZYTASZ
Be our santa/ larry
FanfictionLouisa zostawił partner w okresie świątecznym, go i ich nienarodzone dziecko. Trzy lata później wraca, chcąc to wszystko naprawić i być rodziną z Louisem i ich małym synem. Tylko, czy Tomlinson mu wybaczy? Współpraca z moją wspaniałą i jedyną: @Zial...