Rozdział 12

591 26 0
                                    

James

Zaprowadziłem Shane do mojego pokoju. Przyniosłem apteczkę z łazienki. Opatrzyłem jej łuk brwiowy i położyłem lód na jej spuchnięty nadgarstek. Przez cały czas płakała, nic nie mówiła a ja chciałem się dowiedzieć co się dokładnie stało, ale ja także nic nie mówiłem.

Zmęczona płaczem zasypiała w moich ramionach. Chciałem wyjść z pokoju, ale złapała mnie za rękę.

-Czy... mógłbyś zostać ze mną ?- zapytała przestraszona.

-Jasne.- położyłem się koło niej na łóżku i okryłem ją kocem a ona przytuliła się do mnie i zasnęła.

Podczas gdy ona spała ja cały czas patrzyłem się na nią. Gdy zobaczyłem ją w takim stanie i zapłakaną, myślałem że zabiję tego skurwysyna. Cudem powstrzymałem się.

Po godzinie zaczęła płakać przez sen. Pogłaskałem ją po policzku i obudziła się przestraszona.

-Ciii już dobrze. Jestem przy tobie.- ona tylko patrzyła na mnie.

-On nigdy nie posunął się tak daleko. Zazwyczaj mnie wyzywał, poniżał, popychał za mocno ścisnął rękę, ostatnio zaczął ciągać mnie za włosy.- mówiąc to patrzyła za okno pustym wzrokiem.

-Od jak dawno to trwa ?- zapytałem niepewnie.

-Gdy miałam 12 lat stłukłam niechcący jego kubek, wtedy ścisnął mocno moją rękę...- zaczęła opowiadacz. Myślałem że mnie szlak trafi. Jakim prawem tak chuj, niby ojciec, robi takie rzeczy.

Gdy skończyła mówić, nic nie powiedziałem tylko ją przytuliłem.

-Nie pozwolę aby ktoś cię skrzywdził.

-Dlaczego... to robisz?

-Przecież ci już dzisiaj mówiłem.- uśmiechnąłem się - Zostaniesz dzisiaj u mnie. Ojca z Lucy, znaczy moją macochą, pojechali do rodziny więc wrócą pojutrze.

Dałem jej moje dresy i bluzkę, aby mogła się przebrać.

Zmęczona dzisiejszym dniem, zasnęliśmy wtuleni w siebie.

Gdy się rano obudziłem nie było jej w pokoju... 

Bądź przy mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz