Rozdział 13

624 29 0
                                    

Shana

Gdy się obudziłam, spojrzałam na śpiącego Jamesa. Pierwszy raz powiedziałam komuś o ojcu, nie wliczając dziewczyn. Poczułam dziwną ulgę.

Zeszłam na dół do kuchni, zobaczyłam drzwi otwarte na taras i wyszłam się przewietrzyć. Był słoneczny poranek. Ogród był cały zielony tuje, drzewa, kwiaty, staw dekoracją była huśtawka ogrodowa. Było pięknie i cicho.

Zdjęłam buty i zaczęłam chodzić boso po trawie, podobno ziemia wyciąga z nas złe emocje i smutki. Spojrzałam w słońce, zaczęłam kręcić się wkoło.

-Dzień dobry, jak oko i ręka ?-usłyszałam męski głos.

-Yyy... dzień dobry, d.. dobrze.- odwróciłam się do Jamesa, który stał na tarasie oparty o filar tarasu.

-Jesteś głodna ?- zapytał/

-Trochę.- wtedy zaburczało mi w brzuchu i się uśmiechnęliśmy.

Weszliśmy razem do kuchni i szykowaliśmy śniadanie. Cały czas milczeliśmy , oprócz moich nieśmiałych pytań np. Gdzie są talerze lub szklanki.

Gdy zjedliśmy śniadanie wyszliśmy do ogrodu. Usiedliśmy na huśtawce.

-W przeszłości wdawałem się w bójki, handlowałem narkotykami. Znalazłem niby kolegów, ale tak naprawdę to wykorzystywali mnie i bili. Miałem wtedy około 10, 11 lat. Po paru latach ćwiczenia na siłowni i sprytowi to mnie się bali.-zaczął opowiadać o matce, ojcu i o tym jak spotkał Alana, który mu pomógł.

-Dlaczego ?- spytałam zdziwiona.

-Nie wiem. Dla zabawy ? Dla zwrócenia uwagi ? A może potrzebowałem kogoś dorosłego ? Sam nie wiem.- wstał i stanął na przeciwko mnie.- Ale jedno wiem...

-Co takiego ?

-Dzięki temu co przeszedłem poznałem ciebie.- ukucnął przede mną a ja się zaczerwieniłam.

- D... dlaczego mi to mówisz ?-zapytałam nie patrząc mu w twarz.

-Bo wiem ile wysiłku wyniosło cię abyś do mnie przyszła wczoraj i opowiedziała o sobie. Ja nie umiem ufać i pokazywać słabości.- spuściłam wzrok.

-Wiem, ale to się zmieni uwierz mi.- chwilę milczymy- Obiecałem mamie że pojadę dzisiaj do niej do szpitala. Chciałabyś pojechać zemną ?

Bądź przy mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz