Ku*wa, co za ulga.

219 20 9
                                    

[T/i] pov.

Cały tydzień spędziłam u Torda. Nauczył mnie posługiwać się bronią i samoobrony, a przez cały ten czas Patryck i Paul mnie wspierali.

W końcu nadszedł ten czas - dzień ślubu.

[Tord] - więc, jesteś gotowa? 

[Paul] - wiesz, że nie musisz, prawda?... - chwycił mnie za rękę. Nie mam co ukrywać, przez ten cały czas Paul chciał być dla mnie kimś więcej niż przyjacielem, ale nie potrafię zapomnieć o Matt'cie.

[T/i] - za to co mi zrobiła? Tak. - lekko się zmartwiłam. Co jeśli to się odbije na naszych relacjach z Mattem?

[Paul] - nie martw się, będziemy przy tobie.

Nie mam zamiaru się wycofać. Chcę usunąć tego potwora z życia. Każdego.

Matt pov.

Przez cały ten tydzień nie wychodziłem z pokoju. Praktycznie tylko jadłem i spałem. Na szczęście mogłem liczyć na wsparcie ze strony chłopaków.

Teraz jedna z najgorszych chwil - stoję na ołtarzu. Zaczyna grać muzyka, wchodzi ta lafirynda w towarzystwie mojej matki.

Dlaczego ona nie mogła umrzeć? Założę się że to przez nią [T/i] umarła. Niech mnie ktoś zastrzeli.

I przede mną stanęła. W wielkim uśmiechu. Bo jak by się miała nie cieszyć, skoro dostanie kupę kasy od mojej matki?

Paul pov.

Od razu wsiedliśmy do helikoptera. Kiedy byliśmy w powietrzu, [T/i] cała zbladła. Nie dziwię się jej, przed pierwszą misją też byłem zestresowany. Aż dziwne, że tak wiele nas łączy ❤ Szkoda tylko, że jest zakochana w tym całym Matt'cie. Zrobię wszystko, aby mnie pokochała.

[Paul] - hej, nie ma czego się bać. - położyłem swoją dłoń na jej udzie, co poskutkowało i lekko się uśmiechnęła.

[T/i] - raczej boję się o Matta. - I znowu on. Ugh.

Szyderczo się do niej uśmiechłem.

[Paul] - Nigdy nie wykazywał wobec kogoś jakichkolwiek emocji. Dziwne, prawda?

[T/i] - nie wydaję mi s-

[Paul] -Dlaczego nie potrafisz tego zrozumieć?! To narcyz. On nie kocha. On tylko potrzebuje osoby, która mu powie w każdej chwili że jest czegoś wart. - dopiero po chwili zorientowałem się, co palnąłem.

[T/i] - u-uważałam cię za przyjaciela...

[Paul] - wybacz! Nie wiem co mnie napadło!

Wtedy wylądowaliśmy na dachu kościoła. [T/i] spojrzała na mnie, na broń, szepnęła, że da mi jeszcze szansę i wyszła z helikoptera. Ruszyłem za nią. Razem z nami Tord, który słuchał z tyłu muzyki i nie wtrącał się w naszą kłótnie.

Otwarliśmy małe okienko, gdzie mieliśmy idealny przestrzał na ołtarz. [T/i] przygotowała snajperkę i wycelowała w Jagodę. Już miała pociągnąć za spust, ale Tord kichnął. Z tego całego stresu wystraszyła się i spudłowała. Rozległ się strzał i krzyk.

[T/i] trafiła Matta.

Kurwa, co za ulga.

To tylko odbicie (Matt x reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz