Nie będę udawać, żadnego związku...

80 2 0
                                    

               Ciepłe słońce uderzało w moja twarz, powoli maszerowałam w stronę swojego domu, od Logana do mnie nie jest tak daleko a stwierdziłam, że taki spacer mi się przyda. Myślałam o wszystkim nawet nie słuchając brzęczącego telefonu, miałam go dość, nie dawał mi nigdy spokoju, zawsze ktoś coś chciał. Moje życie zdecydowanie wyglądało inaczej kiedy byłam młoda, było łatwiejsze. Byłam wtedy szczęśliwa, ja i Kami byliśmy szczęśliwi, nie miałam tego co teraz, nie mogłam pozwolić sobie na wszystkie ale miałam miłość, czułam się kochana. Później wszystko zaczęło się komplikować, Kamil zakochał się w kimś innym i odszedł, ja się całkowicie zajęłam muzyką i wyjechałam. Nie zmieniła bym niczego, bo widzę jak bardzo jest teraz szczęśliwy ale czasem wydaje mi się, że my też mogli byśmy tak skończyć. Spojrzałam w bok widząc zatrzymujący się samochód, szyba opadła a ja lekko się uśmiechnęłam widząc Mika, już bałam się, że rozpoznał mnie jakiś fan i będzie problem. 

-A ty co tu robisz?- Zastanawiałam się nad odpowiedzią kłamać czy nie.- Podobno spieszyłaś się na spotkanie?

-Masz mnie.- Zaśmiałam się a chłopak otworzył drzwi zapraszając mnie do środka, usiadłam znów na niego spoglądając.- Musiałam pomyśleć.

-Przepraszam jeżeli powiedzieliśmy za dużo.- Pokiwałam przecząco głową, to nie było za dużo to było po prostu za prawdziwe.- Twój telefon.- Spojrzałam na wyświetlacz, miałam 20 nieodebranych połączeń od menadżera. - Odbierz.- Powiedział ruszając, nawet nie wiem w jakim kierunku. 

-Co się stało?- Powiedziałam pewnie nie chcąc dać po sobie poznać, że ignorowałam go przez ten cały czas, był by wściekły. 

-Gdzie ty jesteś!- Był wściekły ale to nie pierwszy raz, już kilka razy się odcinałam, dziś to tylko 30 min, normalne trwało to kilka dni.

-Wracam do domu, powiesz mi co się stało?- Byłam zdenerwowana tak samo jak on, nie chciałam, żeby powiedział coś, co może usłyszeć Mike a czego ja nie chciałam nikomu mówić. 

-Przyjedz na Rodeo drive 145, za 30 minut mamy tam spotkanie.- Spojrzałam na Mika który tylko kiwnął głową i ruszył w stronę odpowiedniego kierunku, a ja pożegnałam się z menadżerem. 

-Nie musisz tego robić, dam sobie radę...

-Daj spokój to nie problem.- Podziękowałam tylko niemo spoglądając na drogę.- Masz tego czasem dość? Chodzi mi o tą sławę, ja jestem trochę rozpoznawalny i czasem jest ciężko ale ty.- Miał rację czasem nie wiedziałam jak ukryć się przed tym wszystkim. 

-Kilka razy dziennie.- Chłopak się zaśmiał po chwilę rozumiejąc, że nie żartuje.- Jestem zmęczona, ludzie nie dają mi odpocząć a ja nie mam czasu na ucieczkę. Dlatego tego wszystkiego unikam, wywiadów, spotkań, paneli.- Pewność w moim głosie była aż przesiąknięta jadem, no bo po co miałam kłamać.- Ludzie potrafią być okrutni.

-Tak jak my dziś.- Pokiwałam tylko głową przyznając mu rację.- Czasem nie potrafimy odpuścić kiedy powinniśmy, każdy chce znać prawdę a nie myśli, że to może zaboleć.

-Dokładnie.

          Zaparkowaliśmy pod odpowiednim adresem, podziękowałam tylko chłopakowi za podwózkę i opuściłam samochód. Hotel był piękny, zdecydowanie zbyt drogi jak na mój gust, nie lubiłam pokazywać ile mam kasy, odkładałam ją na przyszłość. Wydawałam tylko na ciuchy byłam zdecydowanie zakupoholiczką ale dawało mi to odrobimy normalności w tym szalonym świecie w którym żyję. Znalazłam się w holu rozglądając się za znajomą twarzą już po chwili dostrzegłam Iana który był moim menadżerem. Ruszyłam do niego powoli unikając wzroku zaciekawionych ludzi, poznali mnie, często tak było ale w dzielnicy takiej jak ta rzadko się na mnie rzucali za co dziękowałam Bogu. 

-Co to za spotkanie?- Ian spojrzał na mnie uśmiechając się od ucha do ucha.

-Mówiłaś coś o nowej piosence.- Pokiwałam twierdząco głową.- Znalazłem ci idealnych aktorów, piosenka ma być o tym, że brat odbija drugiemu dziewczyną prawda.- Zgodziłam się tylko kiwając głową, co za problem znaleźć dwóch facetów którzy będą grać braci.- Mam coś lepszego co powiedz na dwóch bliźniaków, którzy będą walczyć o ciebie.

-Jak to o mnie?- To było głupie nie miałam siły się w to bawić. 

-Mam propozycję od ich menadżera.- Kiwnęłam głową aby mówił dalej.- Tylko się nie denerwuj bo musisz się zgodzić.- Jak to muszę, teraz na prawdę się denerwuje.- Chłopaki rosną na YT bardzo szybko bliźniacy Dolan to hit a, że tobie spadła popularność po rozstaniu z Kubą stwierdziłem, że...

-Nie zgadzam się, nie będę udawać, żadnego związku.- Powiedziałam twardo spoglądając na Iana, no on chyba sobie kurwa żartuje. 

-Tini posłuchaj mnie, to świetne propozycja. Będziesz spotykać się z jednym z nich wybór należy do ciebie, kontrakt trwa rok. Później ruszysz dalej, wszytko będzie jak dawniej.- To było chore ale przecież nie mogłam odmówić. 

-A co z drugim?- Przecież piosenka jest o tym, że brat wbija drugiemu nuż w plecy, ale dziewczyna i tak zostaje z pierwszym, wiec o co chodzi. 

-Tak będzie, drugi będzie zabierał cię na jakieś kolacje czy coś takiego, będziemy sami nakręcać sytuację, później nagra filmik, że cię kocha to napędzi ich karierę, a za rok ty odejdziesz a oni się pogodzą.- Powiedział pewnie a ja już wiedziałam, że to będzie najgorszy rok mojego życia.

-Gdzie oni są?- Ian wskazał mi sale więc powoli na nią ruszyłam, przy stole siedziało dwóch młodych chłopaków i jeden starszy, pewnie ich menadżer.- Od razu mówię, że dla mnie to zły pomysł.- Usiadłam na przeciwko nich i spojrzałam w ich oczy, jeden był pewny, drugi przestraszony. 

-Witam Tini.- Spojrzałam na starszego który wyciągnął do mnie dłoń, chodziło mu tylko o kasę więc zupełnie go zignorowałam, musiałam być twarda właśnie taką zna mnie świat, zimna suka która zawsze przegina.- Okej rozumiem, to co możemy podpisać umowę.

-Luis jesteś pewny, że to dobry pomysł.- Głos zabrał ten przestraszony, zdecydowanie nie podobał się mu ten pomysł.- Nie chcę udawać, że nie znoszę swojego brata. 

-No w końcu jeden rozsądny.- Trzymałam jego stronę, może we dwoje uda nam się odwieść ich od tego pomysłu.- Przecież to chore, nie uważacie, że stargacie tylko naszą opinię, z jednego z nich zrobicie zdrajcę a ze mnie szmatę. 

-Tini przestać, to dobry pomysł.- Kiwnęłam tylko ręką na Iana, niech robi co chce. 

-Żeby później nie było, że nie ostrzegałam.- Powiedziałam pewnie i wstałam od stołu ruszając do okna które pokazywało piękną okolicę, miałam dość. 

-No to podpisujemy umowę.- Menadżer chłopaków klasnął w dłonie i wyciągnął papiery.- To tak twoje imię Tini już jest wpisane, teraz zdecyduj który z chłopaków będzie udawał twojego chłopaka a który cię podrywa.- Odwróciłam się spoglądając na chłopaka, byłam pewna, że go nie polubię.

-Ja nie będę tym który wbija nuż w plecy bratu jeżeli w ogóle mam brać w tym udział.- Głos zabrał ten który był przeciw temu wszystkiemu, drugi wyglądał jak by był zadowolony z całej tej sytuacji.- Może być?- Zapytał mnie a ja tylko zgodnie kiwnęłam głową.

-Co ty na to Ethan.- Ian zabrał głos spoglądając na drugiego z braci. 

-Mi to obojętne.- Jego pewny głos aż przebił moje ciało.

-Okej to  Grayson będzie udawał twojego chłopaka a Ethan tego drugiego.- Powiedział pewnie Ian a ja tylko kiwnęłam głową ruszając do stołu, chciałam mieć to już za sobą.

-Gdzie mam podpisać, mam tego dość.- Powiedziałam pewnie łapiąc długopis, Ian pokazał mi tylko miejsce na mój podpis więc szybko podpisałam i ruszyłam do drzwi. 

-Poczekaj chwilę.- Obejrzałam się spoglądając na mojego nowego "chłopaka".- Gdzie mam podpisać?- Chłopak szybko złożył podpis i ruszył w moją stronę.- Też mam już dość tej szopki, chodź odwiozę cię do domu...

Tini. Polish star.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz