-Hej już jestem.- Do pokoju weszła moja współlokatorka.
-Gdzie byłaś?
-Musiałam na chwile wyjść.- Spojrzałam na nią podejrzliwym wzrokiem, który przerodził się w śmiech. Choć to trochę dziwne, że wyszła akurat wtedy kiedy przyszedł Aaron.
-Rozmawiałam z Aaronem, czego chciał?
-Z takiej okazji, że nie za dobrze zaczęliśmy naszą znajomość zaprosił mnie na ''przyjacielski" spacer.- Zrobiłam w powietrzu palcami cudzysłów.
-Zgodziłaś się?!
-Tak.- Nie wierzyłam w to co mówię.
-Oooooo Aaron zaprosił cię na randkę, a ty się zgodziłaś!!!- Ashley darła się cały czas to powtarzając i chodząc po całym pokoju.-Zamknij się! To nie jest żadna randka!
-Ale No powiedz, że się cieszysz.
-Nie.
-Nawet troszkę?
-Nawet troszkę się nie cieszy, że idę na to spotkanie.- Choć to powiedziałam czułam od środka dziwną radość, tak jakby... nie, nie, nie to nie może być prawda, nie cieszę się z tego spotkania, i on wcale mi się nie podoba. Cała ta perspektywa spędzania z nim czasu mi się nie podoba.
-Dobra, dobra ale ja i tak wiem swoje.
-Dobra, skończ już proszę a teraz chodźmy już spać.- Zmieniłam pozycję na łeżacą i zamknęłam oczy.
-Dobranoc.
-Dobranoc.- Czuje, że jutro czeka mnie ciężki dzień.
***
-Halo, halo wstajemy!-Która godzina?
-Dochodzi dziesiąta.
-Ja nigdzie nie wstaje.
-Liza no dawaj musimy trochę pozwiedzać.- Może i Ashley miała trochę racji bo jesteśmy już tu trzy dni, a jak dotąd wychodziłyśmy tylko na jakieś małe spacery, które liczyły może 1/2 km
-Dobra, już wstaje.
Po śniadaniu ja razem z Ashley poszłyśmy zwiedzać tutejsze atrakcje. Aaron nie poszedł z nami, ponieważ był tu już pare razy i widział to wszystko.
Gdy wróciłyśmy do hotelu było parę minut po szesnastej.
-Liza ty za niecałe dwie godziny masz randkę, dlaczego tak spokojnie sobie siedzisz i nic nie robisz?!
-A co mam niby robić? I ile razy mam ci powtażać, to nie randka.- Ashley stała nade mną i patrzyła się jak wryta.
-Dziewczyno natychmiast marsz do łazienki się szykować.- Choć niechętnie, wstałam z łóżka i poszłam do łazienki wziąść prysznic. Po około czterdziestu minutach z powrotem stałam w pokoju.
-Nareszcie, tutaj przygotowałam dla ciebie ubrania masz to założyć.- Spojrzałam na łóżko a tam zobaczyłam czarne spodnie z wysokim stanem i mój ulubiony sweter.
-Wyglądasz ślicznie- Powiedziała moja przyjaciółka widząc mnie gotową do wyjścia.
Włosy jak zwykle zostawiłam rozpuszczone, oraz nałożyłam delikatny makijaż.
-Już siedemnasta pięćdziesiąt Aaron zaraz tu pędzie.- Z podniesionym głosem powiedziała Ashley.
-Spokojnie jak przyjdzie to przyjdzie, uspokój się i usiądź.
Naszą rozmowę przerwało pukanie do drzwi.
-To na pewno on idź otwórz, ja tu sobie na was poczekam, weź klucz od pokoju gdybyście późno przyszli.
-Dobra.- Poszłam otworzyć drzwi przed którymi stał Aaron.
-Hej, gotowa?
-Tak już idę tylko wezmę torebkę.
***
-Ślicznie wyglądasz.- Powiedział chłopak gdy wychodziliśmy z hotelu.-Dziękuje. Mogę wiedzieć gdzie idziemy?
-Tak jasne, idziemy do najpiękniejszego parku jaki kiedykolwiek widziałem.
-Pewnie dobrze znasz te okolice? Ashley mówiła, że byłeś już tu pare razy.
-Tak, przyjeżdżam tu co roku.
***
Chłopak złapał mnie za rękę i kazał zamknąć oczy co zrobiłam i dałam mu się prowadzić.-To tutaj.- Aaron puścił moją rękę, a ja otworzyłam oczy.
-Jeju tu jest naprawdę ślicznie.- Na twarzy chłopaka zobaczyłam słodki uśmiech.
-Może usiądziemy tutaj na ławce, chłopak wskazał ręką miejsce.
-Okej.- Razem podeszliśmy do ławki i na niej usiedliśmy.
-Dziękuje ci, że zgodziłaś się ze mną spotkać.- Uśmiech z twarzy chłopaka nadal nie schodził, co powodowało wieczne zadowolenie także i u mnie.
-Spoko, przecież to nie randka.- Zaśmiałam się i zobaczyłam jak w jednej chwili uśmiech z twarzy Aarona znika.- Jeśli masz zabierać mnie w takie miejsca to na pewno skusze się na więcej takich spotkań.- Powiedziałam to aby uratować niezręczną dla mnie sytuację. Moja wypowiedź spowodowała wrócenie uśmiechu na twarz chłopaka.
Po tej rozmowie przeszliśmy się jeszcze po parku, a następnie chłopak odprowadził mnie do mojego pokoju.
***
-Jeszcze raz dziękuje ci za dzisiaj.- Ja w odpowiedzi uśmiechnęłam się tylko, a Aaron zbliżył się do mnie i pocałował mnie w czoło po czym poszedł do swojego pokoju. Ja zaskoczona stałam tak może ze dwie minuty aż w końcu spojrzałam na zegarek: 21:46.
-Trochę się chyba zasiedzieliśmy.- Powiedziałam sama do siebie, po czym weszłam do pokoju.
-I jak było!- Od samego progu zostałam zaatakowana, jeśli można to tak nazwać, przez swoją przyjaciółkę.
-Nie słyszę cię, idę spać. Dobranoc.- Po tych słowach padłam na łóżko i momentalnie zasnęłam w ubraniach, których byłam wcześniej.***
Jak do tej pory najdłuższy rozdział i mam nadzieje, że każdy będzie tak długi. Jak myślicie Liza zakochała się w Aaronie i czy będą razem?
CZYTASZ
Kuzyn mojej przyjaciółki
Teen Fiction20 letnia Liza Carter ze swoją najlepszą koleżanką Ashley Collins niespodziewanie wylatują do Los Angeles. Liza choć na początku zniechęcona co do wyjazdu zobaczy, że była to najlepsza decyzja w jej życiu. ----------- Najwyższe notowania: Nr.1 #podr...