Rozdział 5

1.1K 23 1
                                    

-Hej już jestem.- Do pokoju weszła moja współlokatorka.

-Gdzie byłaś?

-Musiałam na chwile wyjść.- Spojrzałam na nią podejrzliwym wzrokiem, który przerodził się w śmiech. Choć to trochę dziwne, że wyszła akurat wtedy kiedy przyszedł Aaron.

-Rozmawiałam z Aaronem, czego chciał?

-Z takiej okazji, że nie za dobrze zaczęliśmy naszą znajomość zaprosił mnie na ''przyjacielski" spacer.- Zrobiłam w powietrzu palcami cudzysłów.

-Zgodziłaś się?!

-Tak.- Nie wierzyłam w to co mówię.
-Oooooo Aaron zaprosił cię na randkę, a ty się zgodziłaś!!!- Ashley darła się cały czas to powtarzając i chodząc po całym pokoju.

-Zamknij się! To nie jest żadna randka!

-Ale No powiedz, że się cieszysz.

-Nie.

-Nawet troszkę?

-Nawet troszkę się nie cieszy, że idę na to spotkanie.- Choć to powiedziałam czułam od środka dziwną radość, tak jakby... nie, nie, nie to nie może być prawda, nie cieszę się z tego spotkania, i on wcale mi się nie podoba. Cała ta perspektywa spędzania z nim czasu mi się nie podoba.

-Dobra, dobra ale ja i tak wiem swoje.

-Dobra, skończ już proszę a teraz chodźmy już spać.- Zmieniłam pozycję na łeżacą i zamknęłam oczy.

-Dobranoc.

-Dobranoc.- Czuje, że jutro czeka mnie ciężki dzień.

***
-Halo, halo wstajemy!

-Która godzina?

-Dochodzi dziesiąta.

-Ja nigdzie nie wstaje.

-Liza no dawaj musimy trochę pozwiedzać.- Może i Ashley miała trochę racji bo jesteśmy już tu trzy dni, a jak dotąd wychodziłyśmy tylko na jakieś małe spacery, które liczyły może 1/2 km

-Dobra, już wstaje.

Po śniadaniu ja razem z Ashley poszłyśmy zwiedzać tutejsze atrakcje. Aaron nie poszedł z nami, ponieważ był tu już pare razy i widział to wszystko.

Gdy wróciłyśmy do hotelu było parę minut po szesnastej.

-Liza ty za niecałe dwie godziny masz randkę, dlaczego tak spokojnie sobie siedzisz i nic nie robisz?!

-A co mam niby robić? I ile razy mam ci powtażać, to nie randka.- Ashley stała nade mną i patrzyła się jak wryta.

-Dziewczyno natychmiast marsz do łazienki się szykować.- Choć niechętnie, wstałam z łóżka i poszłam do łazienki wziąść prysznic. Po około czterdziestu minutach z powrotem stałam w pokoju.

-Nareszcie, tutaj przygotowałam dla ciebie ubrania masz to założyć.- Spojrzałam na łóżko a tam zobaczyłam czarne spodnie z wysokim stanem i mój ulubiony sweter.

- Spojrzałam na łóżko a tam zobaczyłam czarne spodnie z wysokim stanem i mój ulubiony sweter

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Wyglądasz ślicznie- Powiedziała moja przyjaciółka widząc mnie gotową do wyjścia.

Włosy jak zwykle zostawiłam rozpuszczone, oraz nałożyłam delikatny makijaż.

-Już siedemnasta pięćdziesiąt Aaron zaraz tu pędzie.- Z podniesionym głosem powiedziała Ashley.

-Spokojnie jak przyjdzie to przyjdzie, uspokój się i usiądź.

Naszą rozmowę przerwało pukanie do drzwi.

-To na pewno on idź otwórz, ja tu sobie na was poczekam, weź klucz od pokoju gdybyście późno przyszli.

-Dobra.- Poszłam otworzyć drzwi przed którymi stał Aaron.

-Hej, gotowa?

-Tak już idę tylko wezmę torebkę.

***
-Ślicznie wyglądasz.- Powiedział chłopak gdy wychodziliśmy z hotelu.

-Dziękuje. Mogę wiedzieć gdzie idziemy?

-Tak jasne, idziemy do najpiękniejszego parku jaki kiedykolwiek widziałem.

-Pewnie dobrze znasz te okolice? Ashley mówiła, że byłeś już tu pare razy.

-Tak, przyjeżdżam tu co roku.

***
Chłopak złapał mnie za rękę i kazał zamknąć oczy co zrobiłam i dałam mu się prowadzić.

-To tutaj.- Aaron puścił moją rękę, a ja otworzyłam oczy.

-Jeju tu jest naprawdę ślicznie.- Na twarzy chłopaka zobaczyłam słodki uśmiech.

-Może usiądziemy tutaj na ławce, chłopak wskazał ręką miejsce.

-Okej.- Razem podeszliśmy do ławki i na niej usiedliśmy.

-Dziękuje ci, że zgodziłaś się ze mną spotkać.- Uśmiech z twarzy chłopaka nadal nie schodził, co powodowało wieczne zadowolenie także i u mnie.

-Spoko, przecież to nie randka.- Zaśmiałam się i zobaczyłam jak w jednej chwili uśmiech z twarzy Aarona znika.- Jeśli masz zabierać mnie w takie miejsca to na pewno skusze się na więcej takich spotkań.- Powiedziałam to aby uratować niezręczną dla mnie sytuację. Moja wypowiedź spowodowała wrócenie uśmiechu na twarz chłopaka.

Po tej rozmowie przeszliśmy się jeszcze po parku, a następnie chłopak odprowadził mnie do mojego pokoju.

***
-Jeszcze raz dziękuje ci za dzisiaj.- Ja w odpowiedzi uśmiechnęłam się tylko, a Aaron zbliżył się do mnie i pocałował mnie w czoło po czym poszedł do swojego pokoju. Ja zaskoczona stałam tak może ze dwie minuty aż w końcu spojrzałam na zegarek: 21:46.
-Trochę się chyba zasiedzieliśmy.- Powiedziałam sama do siebie, po czym weszłam do pokoju.
-I jak było!- Od samego progu zostałam zaatakowana, jeśli można to tak nazwać, przez swoją przyjaciółkę.
-Nie słyszę cię, idę spać. Dobranoc.- Po tych słowach padłam na łóżko i momentalnie zasnęłam w ubraniach, których byłam wcześniej.

***
Jak do tej pory najdłuższy rozdział i mam nadzieje, że każdy będzie tak długi. Jak myślicie Liza zakochała się w Aaronie i czy będą razem?

Kuzyn mojej przyjaciółki Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz