Przystanek autobusowy. Tak, to tam właśnie stałam. Podjechał autobus. Drzwi się otworzyły.
-Mała co ty tu robisz tak późno? Ile ty masz lat?- Zapytał zdziwiony kierowca.
-Mam czternaście lat i nie gadaj pan tylko jedź.-Odpowiedziałam oschle.-Po ile bilet?
-Dla ciebie nic. Wsiadaj, przysługa kumpla.- Kierowca uśmiechnął się szeroko. Moje kąciki ust również pofrunęły do góry. Gdy dotarliśmy na dworzec wysiadłam.
-Dziękuję, tu wysiadam. Do zobaczenia, kumplu!- Krzyknęłam radośnie i w podskokach dotarłam do kasy. Poprosiłam o jeden bilet, i ten był darmowy.
-To mój pierwszy dzień pracy i jesteś moim pierwszym klientem, więc masz bilet za darmo.- Kasjerka uśmiechnęła się ciepło. Odpowiedziałam jej tym samym.
-W życiu bym nie pomyślała że to pani pierwszy dzień, jest pani profesjonalna w każdym calu.-Podziękowałam. Popędziłam do mojego pociągu. Usiadłam w przedziale. Popatrzyłam na ludzi; może trochę starszy ode mnie chłopak z dredami, starszy pan w zielonym swetrze i pani ubrana w biurowy komplecik z dużą teczką. Kiedy byłam mała zawsze lubiłam patrzeć na nich z mamą. Odczytywać ich emocje z twarzy i tak dalej. Pomyślałam o mamie. I zasnęłam.
-Hej! Obudź się! Jesteśmy już.- Obudził mnie chłopak z dredami.
-Co? A tak, tak. Ile spałam?- Zapytałam pół przytomna.
-Tak ze dwie, może godzinę. Jestem Bartek.- Przywitał się i podał mi rękę.
-Pola.- Odpowiedziałam i uśmiechnęłam się. Podaliśmy sobie swoje numery telefonów i pożegnaliśmy, wychodząc z pociągu. Świtało, spojrzałam na zegarek; 05:00. Hmn... Chyba dotrę tam gdzie powinnam. Tak naprawdę nie wiedziałam gdzie jadę. Moje usta wiedziały żeby powiedzieć na jaki pociąg, ale ja nie. Wyszłam z obszaru dworca i postanowiłam iść pieszo. Skręciłam w wąską uliczkę, na uliczce mieściły małe domki. I wreszcie zobaczyłam ten dom. Biały z czerwonym dachem, okiennicami i drzwiami. Z małą werandką z brzozowego drewna. Na werandzie na zielonym bujanym fotelu leżał stary buldożek francuski. Weszłam po schodach, piesek leniwie otworzył jedno oko. Zaraz potem je zamknął, uśmiechnęłam się i pogłaskałam go po tłustym łebku. Stanęłam przed drzwiami i podniosłam dłoń, aby zapukać. Cofnęłam ją. Co ja do choinki tu robię? Czemu tu przyszłam? Czemu akurat tu? Przypomniałam sobie koszmar, Babcia mówiła żeby iść za głosem serca.
-Tak, zdecydowanie go słuchałam.- Powiedziałam do siebie i zapukałam.
CZYTASZ
Jeden kryminał z wielu. [zawieszone]
KorkuPola to zwykła dziewczyna bez mamy, mieszkająca z tatą i kotem. Jednak pewien dzień zmienia wszystko.