lody

189 8 2
                                    

Następnego dnia Kuba pojechał w umówione wcześniej miejsce, lecz nigdzie nie mógł znaleźć taco. Nagle w krzakach coś zaczęło się poruszać.
-BUUU! - wykrzyknął taco wyskakując z krzaka.
-Ale się wystraszyłem. - powiedział sarkastycznie que.
Taco parsknął śmiechem przytulając quebo na powitanie. Kuba przycisnął go mocniej do siebie.
-No to co robimy? - spytał po chwili que.
-Idziemy na lody.
-Ok.
Taco i quebo zatrzymali się przy lodziarni.
-Ja stawiam. - powiedział taco.
-Napewno? Nie chcę żebyś wydawał na mnie pieniądze.
-Przecież to nic wielkiego. - powiedział taco z uśmiechem.
-No oke namówiłeś mnie.
Wybrali smaki, zapłacili i poszli usiąść na najbliższej ławce. Jedli w ciszy ale wpatrzeni w siebie. Kubie serce biło dość szybko, ponieważ jego największa miłość właśnie siedziała naprzeciwko niego i patrzyła mu w oczy. Siedzieli tak kilka ładnych godzin, delektując się smakiem lodów oraz spokojem.

emonafide *taconafide fanfik*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz