Rozdział 4

12 2 3
                                    

Obudziłem się w nocy, dalej leżę na wozie, a mój towarzysz kładzie się właśnie na ziemi. Mam na sobie dodatkową warstwę ciepłych ubrań ... ubrał mnie.
- O, obudziłeś się - zauważa Mink.
- Nie mogłem spać słysząc twoje ociężałe kroki obok siebie - śmieję się.
Grozi mi palcem i również zaczyna się śmiać.
- Powiedz ... - zaczyna - kiedy świat się tak spieprzył?
- Świat był spieprzony od samego początku, tylko coraz bardziej zaczynamy to zauważać.
Milczał przez chwilę po czym usiadł na ziemi, wyciągnął z torby przypiętej do pasa butelkę z wódką, pociągnął sporego łyka i podał mi ją. Przyłożyłem szyjkę do ust, przechyliłem ją i dałem spłynąć cieczy wzdłuż mojego przełyku. To wódka z robaków, ten sam paskudny alkohol.
- Kurwa, jak to możliwe, że jest tak paskudna? - pytam krzywiąc się.
- Nie narzekaj, mi smakuje. - ma spaczone poczucie smaku przez to, że jest ... jest jednym z nich.
- Taa, lepiej mi powiedz co ja mam zrobić z tym wszystkim?
- Chodzi ci o raport?
- Nie, chodzi mi o Julię.
- A co masz zrobić? Zapomnij - mówi jak gdyby nigdy nic.
- Chyba żartujesz, znajdę ją! - mówię wymachując wojowniczo w połowie pełną butelką.
- Ey! Zaraz rozlejesz! Oddawaj - odbiera mi wódkę i wypija resztę jednym wielkim łykiem. - Wiesz, że ona pewnie nie żyje?
- Wiem, ale ...
- Nie ma żadnego "ale"! Ona nie żyje! - wie jak wygląda życie na oblodzonej części Thrini. Był tam przez pięć lat. Mam ochotę mu się rzucić do gardła i wyrwać z niego życie, to on zgłosił Ormowi, że Julia zabiła Hiksa.

Hiks nie miał w sobie nic z człowieka, był zwierzęciem nadającym się jedynie do walki. Gdy stracił nogi kumulował w sobie złość aż w końcu mu do reszty odbiło. Wczołgał się do jednej z chat niewolników i zabił wszystkich, 30 osób. Byłem tam też ja i Julia. Hiks nas nie zauważył, gdy już kierował się ku wyjściu Julia chwyciła prowizoryczne krzesło i zaczęła nim tłuc jego łeb. Widziałem każdy krwawy kawałek wnętrza jego czaszki gdy ona zadawała kolejne uderzenia. Podłoga była już cała czerwona od krwi ale w tym momencie spłynęła również kawałkami mózgu tego potwora. Gdy Mink przybył na miejsce siedzieliśmy wstrząśnięci w kącie. Szok nie wynikał z tego co właśnie zrobiła, a z tego, że ten potwór zabił też dwójkę noworodków, na naszych oczach rzucił nimi o ścianę. Kazał nam się pozbierać i powiedział, że załatwi sprawę, złożył raport, niedługo potem Julię zabrał Ogr, którego nie znałem, miał czerwone malunki na twarzy, był z innego plemienia. Niektórzy mówili, że pochodził z mroźnej części kontynentu. Jeżeli to prawda moja ukochana zapewne zmarła już z wyziębienia.

- Lepiej się kładźmy - mówię usiłując zachować spokój.
- Słuchaj, ja nie miałem na myśli ... - chce przeprosić ale przerywam mu.
- Masz rację, ona nie żyje, a ja głupio gonię szukając jej, ale co mam innego robić? Pozwolić by Orm mnie wykończył? Żeby jakiś Ogr w końcu mnie zabił? Czy może czekać aż nieistniejący ruch oporu odbije niewolników z naszego obozu?
Nie odpowiedział, położył się na ziemi i po chwili zasnął. Patrzyłem w niebo jeszcze parę minut, a łzy leciały mi po policzkach.

PotwórOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz