Rozdział 6

10 2 0
                                    

Wchodzę do budy niewolników, ta sama chata zrobiona z żelastwa z czasów ludzi, drewna i szmat. Jakim cudem to się utrzymuje? Nikt nie jest tego pewien.

- Wróciłeś! - słyszę wrzask i zanim patrzę kto się ucieszył na mój widok potężna pięść łamie mi nos, ląduję na plecach - Szkoda - dodaje ten sukinsyn Igor
- Zostaw go! - krzyczy Weronika, doskakuje do mnie i przykłada mi do nosa kawałek szmatki by zatamować krwawienie. Gdy krwotok ustaje staram się nastawić nos
- Widzę, że się za mną stęskniłeś - zaczepiam Igora
- Ta, normalnie nie mogłem się doczekać powrotu twojej śmierdzącej dupy - nienawidzę go bardziej od mojego Pana.
- Uspokójcie się! - znowu Weronika przerywa w najlepszym momencie - powiedz... co z Desmondem? - w jej oczach dostrzegam łzy. Nic nie mówiąc kręcę powoli głową i zamykam oczy usiłując odgonić od siebie to straszne wspomnienie. Odsuwa się i idzie w stronę innego pomieszczenia oddzielonego kawałkiem szmaty.
- Tylko Ty przeżyłeś? - pyta Igor
- Na to wygląda - odzywa się siedząca w kącie młoda Dominika, nie zauważyłem jej wcześniej, jej czarne włosy i ciemna karnacja sprawiły, że była niewidoczna w cieniu. Wstaje i kieruje się ku wyjściu z chaty.
- Czy serio nikt za mną nie tęsknił? - pytam w poszukiwaniu zaczepki Igora, chętnie mu odpłacę za ten cios
- Zaraz kurwa, przyniosę drzewo na środek obozu, zawieszę na niej garnki i noże i będę rozdawać prezenty z tego szczęścia, że cholerny Wiktor do nas powrócił - mówi głosem przesiąkniętym do granic możliwości sarkazmem i agresją
- Wiktor! - to Dominika, czego chce? Dopiero co wyszła. Opuszczam bez słowa chatę i spostrzegam jak jakiś Ogr taszczy za nogę starca, nie znam jego imienia ale pracowałem z nimi parokrotnie. Jest ubrany w łachmany, jak my wszyscy, jego stare wysuszone ciało nie ma siły walczyć z potężną łapą potwora. Monstrum przerzuca sobie biedaka nad głową i uderza nim z impetem w ubitą ziemię. To wystarczyło by stracił przytomność a może i życie. Jednak tej bestii to nie wystarcza, stawia stopę na jego głowie, słyszę tylko mokre "plask" i cichy trzask gdy noga oprawcy uderza o podłogę rozgniatając mózg mężczyzny. Stwór patrzy dookoła, zebrało się parę osób i parę Ogrów
- Od tej pory starcy tak będą kończyć! Jesteście bezużyteczni! Gdy zobaczę, że usiłujecie odpoczywać przy robocie zrobię z wami dokładnie to samo!
- Możesz mi wyjaśnić... - przerywa nagle spokojny głos Minka - dlaczego zabiłeś mojego niewolnika?
- Kazałem mu sprzątnąć chlew... - zaczyna tłumaczyć się oprawca
- MÓJ NIEWOLNIK - wrzeszczy Mink
- Nie było Cię, myśleliśmy, że nie żyjesz - tłumaczy się tamten
- Jak widać żyję, i pytam jeszcze raz... dlaczego zabiłeś mojego niewolnika? - czuć wściekłość w każdym jego słowie
- Widziałem jak odpoczywał ... - nie kończy zdania, Mink szybkim ruchem chwyta za jeden ze swoich noży i rzuca nim prosto w czaszkę oprawcy starca, ten pada bez życia zaraz obok bezgłowych zwłok. Tłumek zaczyna się rozchodzić, koniec przedstawienia, często zdarzają się potyczki między Ogrami w których jeden ginie ale teraz gdy obóz stracił większość nadających się do walki nie spodoba się to mojemu Panu. Mink podchodzi do truchła, wyciąga nóż i go oblizuje.

PotwórOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz