- Miałeś szczęście, że udało ci się uciec - podsumowuje Natasza
- Tak, to prawda, a ty jak się znalazłaś w obecnej pozycji? - zagaduję mając nadzieję na dowiedzenie się czegoś o tej rosłej kobiecie
- Nic ciekawego, nie chcesz o tym słuchać - z jej tonu wynika bardziej, że to ona nie chce mi opowiadać. Trzymany przez nią ciągle topór mnie skutecznie przekonuje - co teraz zamierzasz?
- Chcę uwolnić z obozu pewną dziewczynę i odnaleźć jeszcze jedną, ale...
- Nie wiesz gdzie jest? - zgaduje od razu w czym rzecz
- Otóż to, zabrali ją już dawno i wszyscy mi mówią, że pewnie nie żyje i może to prawda, ale coś każe mi jej szukać - Natasza przeciągle wzdycha i wbija topór w ziemię
- Jeżeli chcesz mogę ci towarzyszyć, nie do samego końca, ale jakiś czas możemy wędrować razem - rzuca nagle
- Cóż, mieć sojuszniczkę wyposażoną w taką broń to bez dwóch zdań dobry pomysł - wyciągam w jej stronę rękę - nie przedstawiłem ci się jeszcze, jestem Wiktor - ściska mocno moją rękę i nią potrząsa
- Wiktor... Wiktor... dla mnie chyba pozostaniesz Potworem - zrobiła z tego moje przezwisko
- Mogę się do tego przyzwyczaić
- Dobra, pewnie nie bardzo możesz w takim stanie polować więc ja coś załatwię do jedzenia a ty w tym czasie rozpal jakieś nie za duże ognisko. Ta norka to też kryjówka i nie chcemy się za bardzo zdradzać - chwyciła topór i od tak udaje się w stronę wyjściaGdy wróciła ogień już ładnie płonął, ze znalezieniem podpałki nie miałem problemu, w końcu pełno tu wszelkich gałęzi. Podnoszę na nią wzrok i oczom nie wierzę, Natasza ma na ramieniu zarzuconego Sujpa. To bydle waży pewnie dwa razy tyle co ona, rzuca go na ziemię, dopiero teraz zauważyłem, że pozbawiła go potężnych skrzydeł więc monstrum straciło na wadze, pewnie dlatego udało jej się go podźwignąć.
- To powinno na jakiś czas wystarczyć - chwyta nóż i zaczyna go patroszyć, na początku skórując. Sujpy są stworzeniami poruszających się na czterech potężnych łapach z pazurami, na ich plecach znajdują się wielkie opierzone skrzydła, ale poza nimi pokryte są futrem. Ten ma dość długie włosie, ale stwory, z którymi miałem konfrontację na pustyni były niemal łyse. Mają podłużne pyski z dwoma rzędami ostrych zębów. Gdy stwór leży już bez skóry Natasza zabiera się za jego kły, wyrywa mu je i chowa do torby, pewnie na kolejne guziki albo jakieś inne ozdoby.
- Masz nóż? - pyta wyrywając mnie z rozmyślań, wyjmuję swoje krótkie ostrze i zaczynam wycinać kawałki mięsa stwora. Gdy udaje mi się pozyskać kawałek wielkości dwóch moich otwartych dłoni kładę go na wciąż płonące drewno. Gdy mięso skwierczy ja wycinam następny jego kawałek, nie pamiętam kiedy ostatnio jadłem mięso i sama myśl o tym sprawiła, że jeszcze bardziej zgłodniałem.
- No, tyle powinno na razie wystarczyć - Natasza patrzy na trzy kotlety mniej więcej rozmiaru tego pierwszego, ułożone na odwróconej do ziemi skórze. Doglądam smażącego się mięsa- Ufff... to było pyszne - kwituję posiłek - kiedy ja się tak dobrze najadłem? - pytam sam siebie opierając się plecami o kamień
- Przygotuję trochę na kolejne dni, lepiej być gotowym na długą wędrówkę
- Co? Jak to "długą wędrówkę"? - myślałem, że chce odbić ze mną Dominikę z obozu
- Sam mówiłeś, że twój obóz ma zamiar połączyć się z innym, możemy uwolnić tę dziewczynę przy okazji ich wyprawy, ale jeżeli zrobimy to na miejscu będzie ciekawiej - "ciekawiej"?
- Przestaję cię rozumieć
- To dobrze Potworku - zaczyna to zdrabniać... świetnie

CZYTASZ
Potwór
Viễn tưởngW niedalekiej przyszłości światem rządzą stworzeni przez naukowców „doskonalsi ludzie". Zwyczajni przedstawiciele rasy ludzkiej zostali niewolnikami. Młody chłopak próbuje przeżyć i odnaleźć spokój w ogarniętym chaosem świecie. Wszystko zmienia się...