Rozdział 7

10 1 0
                                    

- Chodźmy... - szepcze mi do ucha Dominika
- Gdzie? - odpowiadam patrząc nadal na martwego ogra z dziurą w głowie, Mink oblizuje nóż z krwi
- Jak najdalej od tych zwierząt - chwyta mnie za rękę, ściska mocno i prowadzi powoli na tyły chaty, z której przed chwilą wyszliśmy, rośnie za nią dość spory krzak rodzący dziwne ciemnoczerwone owoce, pewnie kolejny efekt "udoskonalania". Rozchyla gałęzie krzaka, zauważam, że jest pod nim mała norka, wchodzi do niej i kładzie się, pasuje idealnie, musiała tu już często przychodzić
- Niestety dla Ciebie nie mam - mówi z przepraszającym wzrokiem
- Spokojnie, rozumiem - siadam obok niej dbając o to by wielkie liście dobrze mnie zamaskowały
- Tutaj raczej nie powinni nas znaleźć, ale na wszelki wypadek mówmy cicho i uważajmy - o czym ona chce ze mną rozmawiać? Zawsze była wycofana, rzadko ją widywałem, sądziłem, że wykorzystują ją do wielu prac.
- No dobra, ale o czym chcesz pomówić? - nie rozumiem jej za bardzo
- Tylko tutaj możemy pomówić przez dłużej niż pięć minut bez opieprzu ze strony tych dzikich stworów czy podsłuchiwania innych ludzi, a chcę z tobą porozmawiać o... - podnosi głowę ze swojej norki jakby szukała czy ktoś nas słucha - o tym, że podobno mają nas przenieść
- Chwila, co? - jak to "przenieść"? O czy ona mówi?
- Orm chce zawiązać pokój z innym plemieniem, mamy dołączyć do nich i stać się częścią ich obozu
- Skąd o tym wiesz? - to nie brzmi dość logicznie, mój Pan jest zbyt dumny by przekazać swój lud w łapy kogokolwiek innego
- Od Kasty wodza, udawała, że śpi gdy on rozmawiał z jakiś ogrem. - dobra, to brzmi już lepiej, Kasty często nocują w namiocie ogra po tym jak ten wykorzysta jej ciało do własnych uciech
- Ale dlaczego mi to mówisz? W końcu i tak by się wszyscy dowiedzieli - i pokazała mi specjalnie swoją kryjówkę, musi chcieć coś jeszcze
- Chciałam, żebyś o tym wiedział, może pomów z Minkiem jak będziesz miał chwilę? - skąd ona wie, że z nim rozmawiam? Nigdy ze mną nie mówił jak z równym w obozie, nie traktuje mnie jak inne ogry. Bardzo rzadko musiałem wykonywać dla niego jakąś robotę, można powiedzieć, że jestem jego przyjacielem, pomaga mi, ale tak by w miarę nikt o tym nie wiedział. Nawet ten pokaz jaki dał przed chwilą, chciał pokazać, że jego niewolnicy nie mogą być ruszani przez innych. A jego niewolnicy to w większość starcy, daje im najłatwiejsze zajęcia by nie musieli się przemęczać, nie chce by cierpieli. Jakim cudem większość tych idiotów tego jeszcze nie zauważyła? Może są zbyt zajęci karaniem swoich ludzi.
- Skąd pomysł, że z nim rozmawiam? To jeden z nich, muszę wykonywać jego polecenia i okazywać szacunek bo umrę jak ten starzec
- Ten starzec był moim ojcem - nie opisywalny szok i żal tej biednej dziewczyny ogarnął mnie za późno, nie mam czasu na odpowiedź - gdyby Mink nie zabił jego oprawcy sama bym się rzuciła na niego i pewnie leżałabym tam bez ducha. Poza tym to właśnie ten stwór ruszył by cię odnaleźć, nie trzeba być geniuszem, żeby zauważyć, że wróciliście do obozu tego samego dnia, a twój pan wydaje się być nieco poruszony
- Dobrze... spróbuję z nim pomówić - dalsze wypieranie mojego połączenia z Minkiem nie mają sensu, wychyla się ze swojej dziury, podchodzi do mnie na kuckach, zbliża się do mojego ucha
- Dziękuję - szepcze cicho po czym składa pocałunek na moich ustach

PotwórOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz