18. Prezent na gwiazdkę, czyli kolejna spowiedź Stefana

638 66 28
                                    

{1575}

- Boże, co się stało?! - Maya wpadła do mojego mieszkania. - Przez telefon brzmiałeś jakby się wojna miała rozpocząć.

- Nie mam dla Michaela prezentu na święta - oznajmiłem.

- Prezentu - westchnęła. - Na święta... Dla Michaela... To rzeczywiście dramat - zironizowała.

- Maya! To dla mnie ważne!

Nie miałem kompletnie żadnego pomysłu, a czas uciekał. Stresowałem się coraz bardziej.

- Dobrze... Pomyślmy - usiadła w fotelu. - Co lubi?

- Piłkę nożną, wyścigi samochodowe, podróże... Lubi uczuć się języków obcych... Hmmm...

- To może... - pochyliła się w moją stronę. - Kupiłam coś takiego kiedyś Maćkowi i był zadowolony... Kilka okrążeń po torze, samochód do wyboru... To dość drogi prezent... Jedno okrążenie to 150-350 euro, zależy jaki samochód... Ja Maćkowi wzięłam Subaru i zapłaciłam za pięć okrążeń 750 euro.

- Nieee... To dobre na urodziny, a nie na święta... Wiesz szukałem trochę w internecie i... Tam był pomysł, który mi się spodobał, tylko wiesz... Nigdy nie byłem w związku i nie wiem czy to jest fajne... I bądź ze mną szczera i czy chciałabyś dostać coś takiego... - sięgnąłem po laptop i pokazałem jej projekt kolażu zdjęć, który zrobiłem*. - Miałby wymiary 60 na 105 centymetrów.

- Duży... Wiesz... To urocze - uśmiechnęła się. Naprawdę... Do was to pasuje, bo jesteście tacy słodcy i uroczy. Serio, nie patrz tak na mnie. Rzygam tęczą na wasz widok, ale się cieszę, że jesteście razem.

- Ja też się cieszę - zagryzłem dolną wargę.

- Nurtuje mnie jedno pytanie.

- Jakie? - zmarszczyłem brwi.

- Bo ty mi nic nie mówisz odkąd jesteście razem...

- Słucham, co chcesz wiedzieć? - zaśmiałem się.

- Sypiacie ze sobą? - wyrzuciła z sobie. - Albo nie odpowiadaj. Wiem, że tak. Lepiej powiedz od kiedy?

- Jak byliśmy we Włoszech.

- Dopiero? - zdziwiła się. - Myślałam, że wcześniej.

- Dlaczego? - wziąłem laptopa, którego mi podała.

- Kup mu to, na pewno mu się spodoba - uśmiechnęła się. - Bo... Czasem jak wychodziliśmy we czwórkę na bilard czy coś... No to zauważyłam, że ręce Michaela potrafiły zawędrować gdzie nie trzeba.

- Ok - roześmiałem się głośno. - On po prostu jest ze mną żeby mnie macać po tyłku - zażartowałem. - Już się przyzwyczaiłem, że ciągle mnie na niego łapie

- No właśnie widziałam, że cię to wcale nie rusza, dlatego myślałam, że ze sobą sypiacie... To było dość odważne jak na ciebie.

- Zaskoczę cię jak to powiem, ale... Michi na mnie nie naciskał jeśli chodzi o seks... Wiedział, że jak będę gotowy to dam mu znać... To znaczy... Wiesz... Nie raz się zabawialiśmy i jakbym był gotowy to poszlibyśmy na całość... No i ja naprawdę często o tym myślałem, a jak wyszło, że jedziemy do Włoch to pomyślałem to chyba będzie dobry moment. I jak już byliśmy w hotelu... To ja powiedziałem, że chcę się z nim kochać. Michi milion razy pytał, czy jestem pewien - zaśmiałem się lekko. - Kocham go na maxa, Maya.

- Wiesz... Cieszę się, że jesteś szczęśliwy... Naprawdę... Ale... Nie uważasz, że za dużo czasu spędzacie razem?

- Niby dlaczego? - zdziwiłem się.

It's me, your Stefan | KraftboeckOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz