5. Więc to randka?

706 71 31
                                    

Nawet nie wiecie jak się cieszę, że piszę to opowiadanie. Nie wiem jak wam, ale mi się bardzo podoba i cieszę się, że dałam się namówić na nie... A raczej dałam się podpuścić 😂😂😂

{1924}

Patrzyłem na swoje odbicie w lustrze. Ciemne dżinsy i zielona koszula całkiem nieźle na mnie wyglądały. Zerknąłem na Mayę, która siedziała na moim łóżku i szeroko się uśmiechała.

- Jejku - złączyła swoje dłonie i splotła palce, a następnie przycisnęła je do swojej brody. - Mój chłopiec idzie na pierwszą randkę - zaszczebiotała.

- To nawet nie jest randka - poprawiłem kołnierzyk koszuli. - Myślisz, że nie jest za...

- Tak myślę. - Przerwała mi. - Uspokój się. Sam mówiłeś, że podobają mu się twoje oczy, myślę, że będzie w nie tak wpatrzony, że mógłbyś tam siedzieć nago, a on by nie zauważył.

- Sądzę, że to by zauważył - zaśmiałem się.

- Gdybym cię nie znała, to zapytałabym, czy założyłeś bieliznę, ale, że ty to ty, więc wiem, że może ewentualnie dasz mu się potrzymać za rękę.

- Może tak, a może nie... Poza tym to nie randka.

- Ten Michael też tak uważa? - uśmiechnęła się.

- Muszę już wychodzić - powiedziałem i opuściłem sypialnię. Wziąłem swoją kurtkę i założyłem ją, a potem buty.

- Odwieźć cię? - poruszyła brwiami.

- Nie. Mam niedaleko. Idziemy - otworzyłem jej drzwi.

- Napisz mi jak było. A najlepiej zadzwoń - poprosiła.

- Dobrze. I wpadnij do mnie jutro.

- Miałam taki zamiar, chcę szczegółowego sprawozdania - zaśmiała się.

- Nie będzie żadnych szczegółów. To zwykła kawa.

- Oczywiście.... To cześć - wsiadła do samochodu i go odpaliła, a ja ruszyłem w stronę kawiarni. Po chwili samochód Mai zwolnił przy mnie. Dziewczyna opuściła szybę i oznajmiła. - Włożyłam ci gumki pod poduszkę - zamknęła szybę i odjechała, a ja się zaśmiałem sam do siebie.

- Idiotka - pokręciłem głową i poszedłem w stronę kawiarni.

Serce waliło mi jak oszalałe. Bałem się tego spotkania. Bałem się tego, że Michael coś zauważy, że domyśli się, że jestem w trakcie zmiany płci, że przede mną jeszcze jedna operacja.
Ale gdy wszedłem do kawiarni i zobaczyłem go, kiedy nasze oczy się spotkały cały strach jakby wyparował. Michael uśmiechnął się do mnie szeroko zupełnie ignorując kelnerkę, która przy nim stała. Domyślam się, że raczej nie brała od niego zamówienia, biorąc pod uwagę, że przed nim stała kawa, ale raczej chciała numer. Podszedłem do niego.

- Cześć - rzuciłem.

- Hej - jego uśmiech jeszcze się poszerzył.

- Podać coś? - powiedziała niemiło kelnerka, gdy zdjąłem kurtkę i zająłem miejsce.

- Stefan? - zapytał Michael.

- Herbatę, czarną.

- Cukier? Cytryna? - dopytała.

- Nie, dziękuję.

- Coś do herbaty? Coś słodkiego?

- Nie.

- Za chwilę podam - mruknęła i odeszła.

- Już myślałem, że się rozmyśliłeś - rzucił blondyn.

It's me, your Stefan | KraftboeckOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz