32. Cisza przed burzą

503 62 11
                                    

{1873}

Michi szybko doszedł do siebie po bójce z Danielem. I bardzo mnie pilnował. A nie tyle mnie, co tego, abym nie był sam, jeśli wpadnę na Daniela. I ja sam bałem się tej sytuacji, więc nie miałem nic przeciwko tej opiekuńczości.

Tydzień po całym zdarzeniu pojechaliśmy do Salzburga... Pojechaliśmy już w piątek po południu, bo obydwa mieszkania mieliśmy oglądać w sobotę rano. Jedno o 9, drugie o 10:30.

Zatrzymaliśmy się u ojca Michaela, który naprawdę się ucieszył, że będziemy u niego w weekend. Całkowicie go rozumiałem, bo był w takim wielkim domu sam. Co prawda Alex i Stefan z Mią wpadają do niego, ale brakuje mu jego żony, co jest całkowicie zrozumiałe.

Ojciec Michaela uważał, że nie powinniśmy szukać mieszkania, tylko wprowadzić się do jego domu. Była to kusząca propozycja, nie powiem, że nie, ale chyba czułbym się nie swojo.
Michi na jego słowa tylko się uśmiechnął i powiedział, że jeszcze o tym pomyślimy. Dodał też, że pewnie przeprowadzimy się już w maju, na co jego ojciec się bardzo ucieszył. Mówił, że nareszcie będzie miał wszystkich synów na miejscu.

A co do mieszkań to były one ładne, bardzo ładne. Podobały mi się obydwa, więc zostawiłem decyzję Michaelowi, a jego przekonała łazienka. A dokładniej wolał wannę niż prysznic. Dla mnie to nie miało znaczenia, ale niech będzie jak on chce.

Gdy skończyliśmy oglądać mieszkania pojechaliśmy na tor. Czyli Michi będzie się bawił nową zabawką.

- To co, skarbie? - objął mnie ramieniem, gdy weszliśmy na teren toru. - Przejedziesz się ze mną?

- Nie. Nie ma takiej opcji - chciałem się od niego odsunąć, ale mi nie pozwolił.

- Przecież jestem świetnym kierowcą!

- Nieprawda! Ostatnio rozwalił samochód! - rozległ się damski głos. - Nie słuchaj go, jest naszym najgorszym kierowcą! - z korytarza wyszła niska brunetka. - Hayboeck, a co ty tu robisz?

- Jaki samochód rozwaliłeś? - zapytałem, patrząc na niego.

- Nie on. Myślałam, że to nasz kierowca - wyjaśniła.

- To Lisa - przedstawił dziewczynę. - Zajmuje się tutaj... Wszystkim.

- Dokładnie - zaśmiała się.

- A to Stefan. Mój narzeczony - powiedział, a ja z uśmiechem podałem dziewczynie dłoń. Uścisnęła ją, odwzajemniając uśmiech. - Andreas znowu rozwalił samochód? - zapytał, gdy puściliśmy swoje dłonie.

- Tak. Musisz to załatwić. Myślę, że musimy poszukać nowej gwiazdy, bo jemu zaczęło odwalać.

- A jak Alex?

- Nie za wcześnie robić z niego lidera? - zapytała.

- Nie jest dzieckiem - zauważył.

- Pogadam z chłopakami... Kiedy wracacie tu na stałe? - uśmiechnęła się.

- W maju - odpowiedziałem.

- Myślałam, że dopiero we wrześniu. Alex coś wspominał.

- Plany nam się zmieniły - Michi objął mnie ramieniem.

- Ślub? - uniosła brwi.

- Nie, jeszcze nie - zaśmiałem się.

- Jeszcze o tym nie myśleliśmy - dodał mój chłopak.

- Czuję, że nie potrwa to długo. Myślę, że przy następnym spotkaniu podacie mi datę - zaśmiała się. - Chcesz pojeździć, tak?

- Po to tu przejechaliśmy.

It's me, your Stefan | KraftboeckOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz