Dla OnTheWayToDreams
{980}
Święta, święta i po świętach, jak to mówią.
A potem nadszedł Sylwester.
Chciałem ten czas jakoś wyjątkowo spędzić z Michaelem, więc gdy dzień po świętach leżeliśmy w moim mieszkaniu, w sypialni i oglądaliśmy jakiś stary film, zapytałem go czy mamy jakieś plany.
- Wiesz, kochanie - westchnął. - Bardzo bym chciał spędzić tą noc z tobą, ale pracuję.
- Naprawdę? - uniosłem się na łokciu.
- No tak, słonko - przeczesał palcami moje włosy. - Pracuję w barze, a my wtedy robimy imprezę.
- Szkoda - stwierdziłem. Położyłem przedramię na jego klatce piersiowej, opierając się o niego.
- Nie wpadniesz do mnie, do klubu? - zdziwił się. - Myślę, że Maya i Maciek też będą chcieli iść na imprezę.
- Nie będę imprezować bez ciebie - przytuliłem się do mojego chłopaka. - Nie po to cię mam żeby biegać po imprezach samemu.
- Ale ja chcę żebyś przyszedł - pocałował mnie w czoło.
- Tak, ale... - zacząłem, ale przerwał mi dzwonek do drzwi, a potem ich trzaśnięcie.
- Hej! - rozległ się głos Mai.
- W sypialni! - krzyknąłem, a po chwili ruda stanęła w drzwiach.
- Idziemy na mega imprezę w Sylwestra. Temat przewodni to lata 30.
- Ja pracuję - Michi się lekko podniósł, więc ja też musiałem zmienić pozycję, więc usiadłem po turecku na łóżku i popatrzyłem na dziewczynę.
- A ja nigdzie nie idę.
- Idziesz i nawet nie dyskutuj - popatrzyła na mnie, a Michi się zaśmiał. - Więc zamiast na tą imprezę idziemy do klubu, gdzie pracujesz - uśmiechnęła się do mojego chłopaka.
- Mi to odpowiada - przesunął ręką po moich plecach. - A tobie?
- Wszystko jedno - przewróciłem oczami. Michi przysunął się do mnie i oparł brodę o moje ramię. - Chciałeś coś?
- Mhym... - wymruczał. - Mam taką maleńką prośbę.
- Jaką? - przewróciłem oczami.
- Uśmiechnij się.
- Nie - odparłem. Michael oparł czoło o moją skroń.
- Kochanie... - westchnął, a ja widziałem jak Maya się uśmiecha.
Odwróciłam głowę w stronę Michiego i pocałowałem go w szyję, a on od razu się ode mnie odsunął, przyciągając barki od szyi. Maya roześmiała się głośno i usiadła w fotelu.
- Więc już wiem, czemu nigdy nie masz malinek, Hayboeck.
- To była zdrada - objął mnie w pasie od tyłu i złapał mnie za nadgarstki. Zaśmiałem się.
- I co teraz? - zapytałem rozbawiony.
- Jakieś pomysły? - zapytał mojej przyjaciółki.
- Zostawić was samych? Myślę, że wtedy lepiej ci pójdzie - śmiała się
- Jak dla mnie możesz popatrzeć... Nie mam nic przeciwko - oznajmił.
- A dołączyć? - powstrzymywała śmiech.
CZYTASZ
It's me, your Stefan | Kraftboeck
FanfictionHistoria o miłości ponad podziałami i nietolerancją.