Rozdział 2.

984 54 1
                                    

- Widzę, że nie jesteś rozmowny. - skoro już mam tu siedzieć to zagadam pana ważniaka.

- Jesteś mało inteligentna jeśli myślisz, że zasługujesz na rozmowę ze mną.
Jesteś nie warta mojej uwagi nędzna Midgardko.

- Łaskawy panie wybacz mą śmiałość ale właśnie ze mną rozmawiasz. - czarnowłosy spojrzał na mnie ukazując swój chytry uśmieszek.

Po tym poklepał miejsce na przeciwko siebie i wyczarował mi książkę. Siedząc w ciszy czytaliśmy co chwilę na siebie zerkając. Po upływie niespełna dwóch godzin cela otworzyła się i przyszedł pan Stark.

- No młoda możesz już iść potem ci podam wyniki a ty jelonku lepiej jej nie zaczepiaj. - bóg kłamstw zmrużył oczy i zmierzył Playboya od stóp po czubek głowy. Ja zmierzyłam w stronę windy. Ale zamiast do niej wchodzić schowalam się niedaleko więzienia Lokiego słysząc rozmowę mężczyzn.  

- Wyczułeś coś? Jakąś energię?

- Słuchaj blaszaku, nawet gdybym coś wyczuł, to czemu miałbym ci o tym mowić?

- Bo jeśli będziesz grzeczny to może cię wcześniej wypuścimy. - Wow panie Stark, nawet ja w to nie wierze.

- Kusząca propozycja. W każdym razie niczego nie wyczułem.   - po wypowiedzi bożka pan Stark poszedł do windy. Ja również miałam tam się kierować ale zatrzymał mnie głos Lokiego.

*Pov. Loki*

Gdy blaszana puszka odjechała juz windą na swoje miejsce zwróciłem się do Emily.

- Ładnie to tak podsłuchiwać? - Dziewczyna zatrzymała się i odwróciła.

- Co? Ja. Nie, nie podsłuchiwałam.

- Czy ty próbujesz oszukać księcia Asgardu, syna samego Odyna, prawowitego władcę Jotenheimu oraz boga psot i kłamstw? Nie radzę. - niech lepiej wie z kim ma do czynienia.

- Co? Nie. Ja nie... dobra podsłuchiwałam. - powiedziała zrezygnowana. - ale teraz powiedz mi o co chodziło z tym, że coś wyczuteś?

- Nie wiem o co im chodzi ale posłuchaj mnie. - przerwałem aby wedrzeć się w umysł młodej midgardki. - wyczuwam w tobie dużą energię. Niekontrolowaną i zapewne jeszcze się nie ukazała ale to kwestia ćwiczeń. Mogę cię nauczyć wyzwolić ją i ją kontrolować. Nie jesteś świadoma co potrafisz.

Oszołomiona dziewczyna pokiwała głową i jak robot wyszła jakby dostała komendę żeby wróciła. Jej energia jest niebywała. Muszę się dowiedzieć z jakiej jest planety.

- Tylko nic nie mów Starkowi ani nikomu innemu jasne? - dziewczyna zniknęła mi z pola widzenia wraz z osłabiającą się energią.

*Pov. Narrator*

Piękna blondwłosa dziewczyna szła korytarzami bazy Avengers. Krok za krokiem mijała nowych, jak i tych bohaterów, którzy są od praktycznie początku. Patrząc w przestrzeń zastanawiała się czemu to ona? Czemu akurat Hydra przyczepiła się jej? Jaką moc ona posiada?  Niewiedząc kiedy, dotarła pod drzwi pokoju Starka. Chwilę się wąchała, jednak odważyła się zapukać. Słysząc zaproszenie do środka. Przekraczając próg pokoju usłyszała głos miliardera.

*Pov. Emily*

- Dobrze, że jesteś. Miałem prosić Friday żeby cię sprowadziła.

- Chciałam porozmawiać o tych moich badaniach.

- Usiądź. Napijesz się? - Pan Stark wskazał na butelkę whisky na co kiwnęłam przecząco głową. - To tak, badania wskazały jakieś nadprzyrodzone zdolności tylko nie wiemy czy to prawda. Dlatego będziesz chodziła na kółko różańcowe do Lokiego.

- A jeśli, panie Stark, on nic wam nie powie?

- Mów mi Tony, staro się czuje. A co do niego to my już wszystko wyciągniemy z tego jelenia. - Pan Stark, znaczy Tony, zaśmiał się i poklepał mnie po plecach.

Podziękowałam mu i wyszłam z pokoju. Zamykając drzwi, zrobiłam krok w tył i wpadłam w czyjąś bardzo umięśnioną klatkę piersiową. Odwróciłam się i widząc kapitana od razu zaczęłam go przepraszać.

- Przepraszam Steve nie chciałam. - zaczęłam nerwowo drapać tył szyi.

- Nie przepraszaj, właśnie idę potrenować. Idziesz ze mną? - Blondyn uśmiechnął się do mnie miło.

- Jasne. - odwzajemniłam uśmiech i ruszyłam z dziadkiem do sali treningowej.

- Ty się rozgrzej i zaraz zaczniemy. - Steve zaczął obrzucać pięściami worek treningowy a ja zaczęłam się rozgrzewać. Po skończonych, według kapitana, ćwiczeniach blondyn poszperał przy komputerze i uśmiechnięty podszedł do mnie z pozą pokazującą, że jest gotowy.

- Co już zrobiłeś, że tak się cieszysz?

- Nic! Po prostu cieszę się, że możemy znowu razem powalczyć. - pomachała bezradnie głową i przyjęłam pozę. - No co? Byłaś najlepsza!

Pewnie się zastanawiacie, skąd znam Kapitana Amerykę? To proste. Przyszedł raz do naszej szkoły, bo cytuje „słuchanie tych głupich nagrań jest bezużyteczne" i zaczął nas uczyć paru podstawowych ataków i ruchów obronnych. A to, że miałam zajęcia z samoobrony i chodziłam na lekkoatletykę sprawiło, że miałam zaszczyt bić się ze Steve'em przed całą szkołą. Tak wspominając, nie zauważyłam kiedy mrożonka ustala za moimi plecami i rzuciła mną do tyłu.

- Co ty taka słaba? Dawno chyba nie ćwiczyłaś.

Nic nie odpowiadając ruszyłam biegiem w jego stronę i prześlizgnęłam się pod jego nogami, łapiąc za nie i go przewracając.

- No kapitanie kondycja ci spada. - po tych słowach zaczęły się prawdziwe ćwiczenia, na które czekaliśmy oboje.

*Pov. Narrator*

W czasie, gdy superbohater i przyjaciółka jednego z bohaterów walczyli przyglądali się im ich przyjaciele. Kapitan wiedząc jak będzie wyglądać walka ćwiczeniowa z nastolatką, postanowił poprosić Friday aby to nagrywała i w tym samym czasie pokazała to w salonie tak, żeby każdy to widział. Widział on bowiem potencjał w dziewczynie. Widział go już w dniu jak pierwszy raz się spotkali na sali gimnastycznej w jej szkole.

Agenci Barton i Romanoff byli zdumieni jej delikatnością i gracją podczas unikania uderzeń oraz tym jak zwinna i szybka była podczas zadawania ciosów. Peter był zawiedziony, że wcześniej jej nie widział podczas jakichkolwiek ćwiczeń, które odbywały się w godzinach dyżuru Spider-Mana. Thor oraz Loki, który rownież oglądał walkę ze swojej klatki więziennej patrzyli na nią jakby widzieli młodego Thora w dniu gdy pierwszy raz walczył na poważnie ale podczas ćwiczeń z prawdziwymi przeciwnikami. Oprócz tego, była jeszcze jedna osoba. Mężczyzna oglądał nagranie jak zaczarowany. W myślach siedziała mu ta dziewczyna od momentu jak dostał wyniki z jej badań. Były one podobne do jednego z bohaterów ale nie wiedział do kogo. Widząc jak młoda i drobna osóbka jaką jest Emily pokonała Rogersa ruszyli biegiem do sali treningowej sprawdzić czy się nie przewidzieli i rzeczywiście, Steve leżał na brzuchu a na nim blondynka trzymająca jego skręconą rękę.

*Pov. Rodgers"

Gdy młoda rozłożyła mnie na łopatki usłyszałem otwieranie się drzwi uśmiechnąłem się pod nosem i poczułem, że ze mnie zeszła. Wszyscy jej gratulowali i tego typu, z wyjątkiem Starka. Jego mina mówi, że coś jest nie tak. Jak zwykle z resztą. Podszedł do mnie złapał mnie za ramię.

- Ucz ją, może się przydać ale mamy problem...

Cześć przepraszam, że tak krotko ale mam ferie, jestem chora ale za miesiąc będzie kolejny XDDD Nie no postaram się wcześniej. Serduszkujcie komentujcie i inne rzeczy róbciujcie XDD
Pease✌️

I Lost Myself When I Lost You. - Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz