Zbliżamy się do końca...
Następnego ranka przebudziłam się o szóstej. Czy spałam? Może z godzinę, dwie? Nie mogłam zmrużyć oka, myśląc o co mam powiedzieć Peterowi o tym wszystkim? On myśli, że jestem po ciemnej stronie mocy a tak oczywiście nie jest! Ogarnęłam poranną rutynę i ruszyłam do kuchni, zjeść śniadanie. Po drodze ciągle rozmyślałam o odpowiednim miejscu i godzinie. Po zjedzeniu tostów, wróciłam do pokoju, wzięłam telefon w ręce, napisałam wiadomość do przyjaciela. Nie czekając nawet na odpowiedź, poszłam do sali treningowej po wyżywać się ze swojej własnej głupoty. Jak mogłam dopuścić, żeby Parker mnie znienawidził?! Weszłam do sali, która była odporna na wszystkie moce oraz bronie. Poprosiłam Friday aby włączyła odpowiedni numer treningu. Został on przygotowany specjalnie na moje zdolności, na wypadek jakbym miała wrócić i zdolności Wandy. Ustałam na końcu pomieszczenia a przede mną pojawiły się różne roboty z twarzami Red Skulla. Widząc jego twarz wpadłam w trans. Rozłożyłam dłonie (tak jak to robi Wolverine w komiksach, które uwielbiam) i zaczęły płonąć czerwonym ogniem. Podbiegłam do jednego z nich i wskoczyłam na jego tył. Związałam nogi na jego szyi i zgniotłam jego czaszkę żarzącymi się dłońmi. Gdy upadał, zeskoczyłam z niego na równe nogi w poszukiwaniu kolejnych ofiar.
- Panienko Strange, Avengersi przybyli i się pani przyglądają. - Słowa Friday, jak szybko weszły do mojej głowy, tak samo szybko z niej wyszły. Moja złość była w tej chwili niezwyciężona.
Kiedy po chwili dwie metalowe postacie zbliżyły się do mnie, podskoczyłam, zrobiłam szpagat, tym samym płonącymi stopami pokonując przeciwników. Został jeszcze jeden. W odbiciu przezroczystego szkła, zauważyłam że jestem cała w płomieniach. Skoczyłam jak najwyżej mogłam i nogą przewróciłam sztucznego czerwono ryjca. W mojej głowie pokazał się jego chciwy i wredny uśmiech. Z krzykiem zgniotłam miejsce, gdzie znajduje się klatka piersiowa i zostawiłam płonącego robota. Odwróciłam się i zauważyłam przerażone twarze moich przyjaciół oraz ojca. Nie wiedząc o co im chodzi spojrzałam w dół. Może mam coś na sobie? Patrząc tak, zauważyłam że nie jestem na ziemi ale unoszę się w powietrzu, od razu zeszłam na podłogę. Podeszłam do szyby i widząc moje odbicie przestraszyłam się sama siebie i cofnęłam o dwa kroki. Stałam w ogromnym płomieniu, moje włosy unosiły się do góry oraz, tak jak ubrania, były w kolorze czerwieni. Moja skóra podchodziła pod ciemny róż a oczy były całe białe (jestem w tym słaba, na górze macie to co mniej więcej opisuję ~ autorka). Przestraszona opadłam na kolana i zakryłam twarz dłońmi. Słysząc, że ktoś wszedł spojrzałam na tą osobę. Był to mój tata.
- Nie podchodź! Nie chcę ci zrobić krzywdy. - Wyciągnęłam dłoń przed siebie a nieoczekiwanie z niej wyleciała ognista kulka. - odsuń się!
- To ja, twój tata. Poradzimy sobie z tym, tylko musisz się uspokoić. - Podniosłam się, nie mogę go skrzywdzić! Nikogo nie mogę!
- Nie dam ciebie skrzywdzić, tato, ani nikogo. - wytworzyłam kolejną kulę ognia tylko większą i podchodziłam do czarodzieja. Gdy widziałam że wyszedł z sali, wyczarowałam portal.
Gdy przeszłam przez niego weszłam do jednej z celi i zakazałam Friday otwierać, nawet za poleceniem Tony'ego. Siedziałam tam do momentu gdy klatka otworzyła się. Minęło chyba z trzy godziny aż mnie znaleźli. Mój tata podszedł do mnie i mnie przytulił.
- Zaufaj mi, nikogo nie skrzywdzisz. A teraz chodź do salonu mamy lody z nazwą na cześć Tony'ego. - Zaśmiałam się delikatnie i ruszyłam za rodzicielem.
Po miło spędzonym dniu poszłam na spotkanie z Peterem. Mam nadzieję, że przyjdzie.Gdy byłam na miejscu zauważyłam Parkera w stroju Spider-Mana.
-Peter! Peter czekaj! - Pobiegłam za nim ale ten zamiast się zatrzymać poszedł na przeludnione ruchome schody.
Gdy go wreszcie dogoniłam, zaczęłam się tłumaczyć.
- Słuchaj i mi nie przerywaj. Na balu porwała mnie Hydra, dlatego alarm nie był włączony przypadkowo, wszczepili mi chip, który mnie rzekomo podsłuchiwał. Mogli mnie razić prądem, Red Skull, ten z opowieści Steve'a i on mi groził... - Chłopak nie dał mi dokończyć.
- Nie obchodzi mnie to. Okłamałaś mnie! Najlepszego przyjaciela! Czy ja nim w ogóle byłem? Czy mnie znowu okłamałaś?! Nie chcę słuchać twoich wyjaśnień. - Peter spojrzał na mnie zawiedziony i odszedł. Zostawił mnie z własnymi myślami i łzami spływającymi z moich oczu. Zostawił mnie. On mnie nienawidzi!
*Rok później*
- To co po cheeseburgerze?
-Jasne. - Wychodziłam właśnie z tatą i Wongiem coś przekąsić. Gdy schodziliśmy na dół, coś z pomocą tęczy rozwaliło nam schody i sufit.
- Bruce? Skąd ty tu się wziąłeś? - wiedziałam, że wróci!
-Thanos się zbliża. - ledwo przytomny i zszokowany doktor bez koszulki, ledwo wyowiedział te parę wyrazów.
-Kto? - Mój tata i Wong zmienili magicznie stroje na te 'służbowe' i wytworzyli tarcze.
Przewijając te nudy o wyciąganiu Bannera z dziury i wyjaśnieniem kim był Thanos, przeszliśmy przez tunel w poszukiwaniu Starka.
- ... i gratuluje oświadczyn. - Mój tata uśmiechnął się do pary.
- Cześć Tony. - pierwotna postać Hulka przytuliła Iron Mana.
-Bruce? Co ty tu ... Co się dzieje? - nie tłumacząc nic naukowcu złapałam go za rękę i pociągnęłam do portalu i trafiliśmy do świątyni.
*Godzinę później*
-Zrozum, T.A.R.C.Z.Y. I Avengersów już nie ma. Wiele cię ominęło Bruce.
-Tony, tu nie chodzi o was, o ciebie. Tu chodzi o wszechświat więc weź ten telefon i po prostu zadzwoń do niego.
- Nie mogę. - Od momentu kłótni Tony'ego i Steve'a nie gadają ze sobą a teraz, kiedy potrzebujemy pomocy i kontaktu z Visionem (którego położenie zna tylko kapitan) Stark nie ma zamiaru do niego zadzwonić.
W tym momencie przeklinam jego chęć poczucia wyższości i lepszości. Miałam już coś powiedzieć ale przeszkodziły mi dziwne odgłosy dochodzące z zewnątrz. Byli to kosmici, którzy nazywali siebie dziećmi Thanosa. To było co najmniej dziwne. Nieproszeni goście próbują porwać mi tatę i za żadne skarby nie oddam ani jego ani kamienia czasu. Ni stąd, ni z owąd pojawił się Parker, który dzielnie pomagał Tony'emu a następnie został wysłany w pogoń za moim ojcem. Z powodu pokrewieństwa poleciałam za nimi. Miałam już złapać za jeden z metalowych rur ale dziwna siła zaczęła mnie i Parkera wciągać do dziwnego statku kosmicznego, który kształtem przypominał wielki pierścień. Już po nas...
Witam!
Z moich obliczeń wnioskuję że został jeszcze jesden rozdział i epilog a następnie druga część. Dzisiaj trochę krótszy rozdział bo niecałe 1000 wyrazów. Ale nawet mi się podoba. Bójcie się kolejnych części bo może być smutny charakter :( . To chyba tyle jak na dzisiaj. Zostawcie gwiazdki komentarze etc. Kocham was <3
Besos <3
CZYTASZ
I Lost Myself When I Lost You. - Peter Parker
Fanfiction~Wszystko zaczyna się na balu i toczy się po filmie „Spider-Man: Homecoming"~ Emily Rose. Nastolatka o niezwykłych nadprzyrodzonych mocach. Przyjaciółka Petera Parkera znanego też jako Spider-Man. Blondynka o niespotykanych fioletowych oczach. Od...