*Pov. Steve*
- Jaki problem? - mam nadzieje że nie chodzi o kolejną inwazję kosmitów.
- Zbadałem tą młodą. Wyniki są podobne do jednego z was. Komórki DNA bedą się zgadzać pod względem komplementarności. Dlatego będę musiał was zbadać od nowa. Ty idziesz na pierwszy ogień mrożonko. - jak to? W sensie że córka, siostra? To nie możliwe! Gdyby była moja to bym o tym wiedział!
- To kiedy? - Starałem się zachować powagę. To jest niemożliwe! Przez ponad siedemdziesiąt lat byłem żywą kostką lodu. Kostka lodu nie może przecież zapłodnić dziecka! Chyba.
- Im szybciej tym lepiej. Chcę wszystkich zbadać jeszcze dzisiaj. Na pojutrze powinienem mieć wyniki wszystkich. I prosze cię na razie o dyskrecje.
- Jasne to ruszajmy.
*Pov. Emily*
Jest sobota. Od kilku dni wszyscy zachowują się bardzo dziwnie. Czasem nawet mnie unikają. Myślałam, że jednak mnie polubią ale się najwidoczniej myliłam. Miałam właśnie usiąść na krześle i odpocząć po ciężkim treningu. Dzisiaj trenował mnie Bucky! Sądziłam, że ćwiczenia z Kapitanem lub z Natashą to katorga ale znowu nie miałam racji. Wracając, miałam właśnie usiąść ale głos Friday mi na to nie pozwolił.
- Pan Stark oczekuje wszystkich w salonie.
- Powiedz, że zaraz będę i zmień z „pan Stark" na „pan Srark" tylko nie mów, że to ja.
- Zapisano. - z uśmiechem udałam się do salonu. Ciekawe, co jest takie ważne, że muszą być wszyscy?
- Widzę są wszyscy? Thor powinien zaraz się wstawić. Więc zacznijmy.
- Już jestem!
- O Thor, w samą porę siadaj. - Tony miał zacząć ale zaskoczyła mnie jedna rzecz.
- Emm, a Loki co tu robi?
- Jest bardzo ważny. Jakieś jeszcze pytania? Nie? To nie klepać jadaczkami. Friday?
- Tak panie Srark? - wszyscy wybuchli śmiechem i spojrzeli na mnie a ja tylko wzruszyłam ramionami i czekałam aż Tony zacznie kontynuować.
- „Stark"! Nie „Srark". Policzymy się młoda. - wyczytałam ostatnie zdanie z ruchu jego warg. Na co wysłałam mu całusa. - Emily mam twoje wyniki już od dłuższego czasu ale nie pasowało mi jedno. Twoje komórki i sposób w jaki się łączyły był takie znajome, twoje DNA było znajome. Postanowiłem się wtrącić i zbadać wszystkich obecnych.
- Czy coś sugerujesz? - zapytałam z wielkim zdziwieniem namalowanym na mojej twarzy.
- Ja niczego nie sugeruje, ja ci przedstawiam tylko moje spostrzeżenie. - Wyglądał jakby niebył pewny swoich słów. Czyżby jeden z Avengersów był moim bratem lub co gorsza ojcem? - sprawdziłem wszystkich, prawie.
- Kto został?
- Doktor Stephen Strange, Scott Lang, król Wakandy - T'challa - ja się przesłyszałam?! Jeden z największych czarodziei może być ze mną spokrewniony? Albo Ant-Man? Może jak coś to moc mam od matki? Albo książę T'challa? Może coś od tej ich rośliny? Ja serio nie wiem.
- Ale to nic pewnego?
- Jeszcze nie, jutro ich zbadam, zrobię podstawowe badania i od razu cię poinformuje.
- okej, dziękuję.
- Nie ma za co. To co impreza? - spojrzał na mnie jednoznacznie.
- Niech będzie. Ale ty załatwiasz mi sukienkę bo nie chce mi się chodzić po sklepach. - Wyciągnęłam rękę ku Starkowi.
- Stoi. - mężczyzna złapał moją tak jak to robią prawdziwi mężczyźni i tuż po tym kazdy poszedł szykować się na dzisiejszą imprezę.
Wraz z Wandą i Natashą zaczęłyśmy się szykować. Wanda pomalowała mnie delikatnie a Nat zajęła się moimi włosami. Nie oceniajcie mnie dobra? Nie umiem tego robić tak dobrze jak one! Gdy dziewczyny zajęły się sobą ja podeszłam do wysokiego lustra, stojącego przy oknie. Wyglądałam ładniej niż na co dzień. Powieki pomalowane delikatnym brązowym kolorem, z nutką czarnego, na policzkach widniał delikatny róż, bronzer i śliczny rozświetlacz. Na ustach miałam jasnobrązową szminkę, która pasowała idealnie. Byłoby idealnie gdyby moje oczy nie były fioletowe tylko brązowe albo...
- Co do jasnej..!?
- Co się stało?
- Moje, moje oczy. One zmieniły kolor!
- No nie żartuj poka...woow ale śliczne! Nie wiedziałam że tak umiesz!
- Wiesz...ja też nie!
- Dobra młoda nie dramatyzuj tylko się ubieraj.
- Moją sukienkę ma przynieść mi Tony ale nie mam pojęcia co wymyśli. Powinien zaraz być. - Gdy to powiedziałam ktos zapukał do drzwi, dziewczyny w tym samym czasie mruknęły „o wilku mowa" i kontynuowały swoje czynności. Ja w tym czasie podeszłam do drzwi a w nich ukazał się nie kto inny jak sam Tony Stark. Podał mi sukienkę w granatowym kolorze, przylozylam ją do siebie.
Rękaw miała na trzy czwarte i była lekko obcisła. Sięgała mi do kolan, była prosta i zwykła ale z tyłu do kostek swobodnie zwisała siateczka. Wszystko było idealnie ale nie wiem czy mam pasujące buty.
- Zapomniałbym tu masz obcasy. Pepper pomogła mi wybrać.
- Dziekuje Tony. - uśmiechnęłam sie delikatnie i przytuliłam mężczyznę. O dziwo odwzajemnił uścisk.
Milioner wyszedł i zatrzasnął za sobą drzwi. Skierowałam się do łazienki, zdjęłam biały szlafrok po czym nałożyłam ostrożnie sukienkę, rajstopy i czarne szpilki z zakrytymi palcami. Poprawiłam ostrożnie blond loki i wyszłam z ubikacji.
- I jaaa...dziewczyny? Wanda? Natasha? Poszliście już tak? - Zbliżyłam się do toaletki, na ktorej na lusterku przyklejona była mała karteczka.
„Nie bój się tak. Poszłyśmy do swoich pokoi się przebrać. Jak już to przeczytasz to idź bezpośrednio do salonu. Spotkamy się na miejscu.
N&W"Odetchnęłam z ulgą i tak jak napisały, poszłam na miejsce imprezy. Będąc już przy schodach zobaczyłam masę ludzi większości nawet nie znałam! Wszyscy i tak wyglądali cudownie. Schodząc na dół w tłumie rozpoznałam dziewczyny, Steve'a rozmawiającego z moją siostrą, niedaleko niego Thora, oczywiście Pana Starka, i jeszcze paru znajomych ale nigdzie nie zauważyłam Parkera. Zamiast niego zauwazylam jednego, dwóch, trzech a nawet i więcej agentów Hydry.
- „Tylko nie oni" - pomyślałam i skierowałam się do tego, który wtedy ze mną rozmawiał. Złapałam go za krawat i pociągnęłam z impetem prowadząc go w najbardziej odludnione miejsce na tym piętrze.
- Co wy tu robicie? - mężczyzna uśmiechnął się chytrze. - Czego się rechoczesz?!
- Nie odzywałaś się do nas to postanowiliśmy wpaść a Stark z pomysłem przyjęcia tylko nam pomógł. Jesteś córką pewnej osoby. Gratuluje tylko szkoda, że go jeszcze nie znasz. Jest dość niezwykły. Może ty też co nieco potrafisz, hmm? I radziłbym ci pilnować swojego chłoptasia. - z każdym kolejnym jego słowem zaciskałam pieści coraz mocniej ale przy ostatnim zdaniu nerwy puściły a mężczyzna wisiał w powietrzu otoczony jakąś czerwoną energią a z moich rąkwydobywaly się ogniste kule. Dowódca Hydry spojrzał na mnie najpierw z lekkim szokiem i strachem ale od razu zmienił wyraz twarzy na zadowolony.
- Jeżeli zrobiłeś coś Spidermanowi lub kogokolwiek innemu to obiecuje że zginiesz w takich męczarniach jakich sobie nigdy nie wyobraziłeś. - złagodniałam gdy usłyszałam swój głos. Dosłownie tak jakby jakiś demon był we mnie. - Tylko go dotkniesz.
Wskazałam na niego palcem zdezorientowana i wróciłam do gości. Patrzyłam cały czas pod nogi rozmyślając nad tym co się przed chwilą stało. Przez to oczywiście musiałam na kogoś wpaść.
Siemanko co slychac? Czyta to ktoś w ogóle? Nie? Tak? To super! Miło poznać. Jak tam? Macie ferie? Bo ja skonczylam tydzień temu. Trzymajcie się. <333
CZYTASZ
I Lost Myself When I Lost You. - Peter Parker
Fanfiction~Wszystko zaczyna się na balu i toczy się po filmie „Spider-Man: Homecoming"~ Emily Rose. Nastolatka o niezwykłych nadprzyrodzonych mocach. Przyjaciółka Petera Parkera znanego też jako Spider-Man. Blondynka o niespotykanych fioletowych oczach. Od...