14. Egzamin

149 28 0
                                    

Mógłbym przysiąc, że znałem ten głos i to bardzo dobrze, ale za nic nie mogłem go przypasować do żadnej twarzy. A może nie chciałem?  Po odebranym połączeniu zastygłem w miejscu i ciężko było mi się ruszyć. Kiedy mój rozmówca pierwszy zakończył rozmowę w mojej głowie nagromadziły się kolejne pytania. Było coraz gorzej. Dowiedziałem się o miejscu pobytu Chanyeola i o tym, że jest cały i zdrowy. Ale jakoś mnie to nie uspokoiło, a wręcz przeciwnie. 

Chwilę później zadzwoniłem do Jongina informując go o wszystkim, a on miał tą wiadomość przekazać zmartwionemu Kyungsoo. Rzuciłem się na łóżko chcąc zasnąć, ale nie mogłem. Dlaczego tak nagle zniknął? W jakim celu? Dlaczego nie powiedział o tym Kyungsoo? Dlaczego nie odbierał telefonu? I dlaczego jego ojciec ma mój numer? Tego jest za dużo. Gdyby tego wszystkiego było mało jutro mam moją ostatnią deskę ratunku w zdaniu klasy. Mianowicie poprawkę z matematyki. Po prostu świetnie.

Zasnąłem gdzieś tak o trzeciej nad ranem. Wybornie. Wstałem po szóstej szykując się do szkoły, zjadłem śniadanie i pobiegłem na autobus. Denerwowałem się jak cholera, ale nie egzaminem? Jakby nie czułem tego, że mam to dzisiaj napisać. W mojej głowie ciągle krążyły mi inne myśli, nie na temat matematyki. Gdy dojechałem pośpiesznym krokiem udałem się do wyznaczonej sali, ponieważ byłem prawie spóźniony.

Po półtora godzinnym egzaminie wyszedłem z sali ze spuszczoną głową. Ukryłem się w zakątku korytarza opierając się plecami o ścianę i zanosząc się płaczem.

- Jesteś takim idiotą - powiedziałem sam do siebie. Bardziej żałosnym już być chyba nie mogłem. Chociaż nie, ja nie zrobię? Zjechałem na podłogę kuląc się i chowając twarz by inni nie musieli na mnie patrzeć. Jesteś nikim. Nic nie potrafisz. Nie ma z ciebie żadnego pożytku. Jak ja mam sobie teraz poradzić? Wszyscy mają mnie gdzieś, matka się mną przejmuje jak sobie przypomni, że ma syna, a tak to jestem nieznajomym. Rozwód z tatą ją zniszczył. Wyniszczyło to ją od środka i choć z początku starała się walczyć dla mnie, tak teraz się poddała i robi dobrą minę do złej gry. Czy ja też się właśnie poddałem? Przecież to tylko głupi egzamin, a głupsze jest jeszcze to, że zaważa on na mojej przyszłości. Poczułem jak kolejne łzy spływają po policzkach, przetarłem je dłońmi i wróciłem do dawnej pozycji nie chcąc pokazywać się ludziom, którzy mogliby tędy przechodzić. 

Nie wiem ile tak siedziałem kiedy poczułem dłoń głaszczącą mnie po włosach, a po chwili usłyszałem głos:

- To nic - rozpoznałem w tym głosie Chana? Boże Baek ogarnij się już masz zwidy - Spójrz na mnie Baekhyun - powoli podniosłem głowę, a mój wzrok natrafił na ten Parka. Ale jak on...tu? Chwilę później poczułem jak ramiona chłopaka oplatają te moje. 

virus » chanbaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz