18. Nic nie wart

172 24 2
                                    

Poranne promienie słońca przedzierające się przez zasłony zbudziły mnie zmuszając bym wstał i rozpoczął nowy dzień. Miałem tylko jeden mały problem, no może nie do końca taki mały. Mianowicie przygniatał mnie Park, a dokładniej nie mogłem wyrwać się spod jego objęcia. Nigdy nie sądziłem, że ramię chłopaka może być takie ciężkie. Albo to po prostu ja jestem taki słaby.  Szarpałem i wyrywałem się nie zważając na to czy Chan się obudzi, nie dbałem o to. Jednak kiedy udało mi się wyswobodzić z jego uścisku starszy nadal spał. 

- Co za typ - powiedziałem sam do siebie. Przeczesałem ręką włosy i ogarnąłem moją lokalizację. Kiedy dotarło do mnie, że jestem w swoim pokoju ruszyłem na schody, a z nich prosto do kuchni. Gdy tam dotarłem nalałem sobie szklankę wody, upijając kolejny łyk zerknąłem za okno, za którym zauważyłem samochód w którym siedział mężczyzna. Gdy tylko nawiązałem z nim kontakt wzrokowy pojazd ruszył i już go nie było. Dziwne. Postanowiłem usiąść, ponieważ moja głowa zaczęła pulsować. Kac morderca nie ma serca. Czekaj, co? Kac? W pewnym momencie dotarły do mnie wspomnienia wczorajszego wieczoru, a może już nocy. Film urwał mi się na momencie wąchania Chanyeola bo tak dobrze pachniał, a potem już tylko dzisiejszy poranek. I dlaczego w ogóle ten idiota spał u mnie w pokoju? Zacząłem rozmasowywać swoje skronie od nadmiaru myśli chodzących mi po głowie. Z salonu usłyszałem pomruki Jongina, ciekawe czy jest tam też Ksoo.

Nie całą godzinę później wszyscy się ode mnie zwinęli, okazało się że Kyungsoo zasnął razem z Jonginem na kanapie, a ten drugi był tym tak podjarany, że myślałem że coś brał z rana. Parka pozbyłem się w dość łatwy sposób. Użyłem Kyungsoo. Po moich kilkunastu próbach zbudzenia olbrzyma zwróciłem się o pomoc do jego współlokatora, a gdy ten tylko wszedł do mojego pokoju po minucie wyleciał z niego Chanyeol. 

Właśnie leżałem u siebie w łóżku z wodą i tabletkami przeciwbólowymi obok gdy usłyszałem trzaśnięcie drzwiami, które oznaczało że moja rodzicielka wróciła do domu. Nie minęło kilka minut kiedy drzwi mojego pokoju otworzyły się z impetem. 

- Baekhyun co to ma być?! - tobie też miłego dnia mamo.

- O co ci chodzi? - zapytałem, nie miałem pojęcia do czego tym razem się przyczepiła.

- Jak to o co?! Naczynia nie pozmywane, śmieci nie wyrzucone, w których znalazłam puste butelki po alkoholu - naprawdę tylko o to? Przecież po wyjściu chłopaków był taki syf, że po moim posprzątaniu jest czyściutko.

- Mamo to tylko naczynia i śmieci daj spokój, cały dom jest czysty - próbowałem się obronić.

- Mam dać spokój? Tak jak ty sobie dałeś z nauką i obowiązkami?! Takim nastawieniem nic nie osiągniesz Baekhyun. Ah co ja mówię, nawet gdybyś harował dzień i noc i tak nic nie osiągniesz. Jesteś nieudacznikiem tak samo jak twój ojciec! - w moich oczach zaczęły zbierać się łzy, ale nie chciałem uronić ani jednej. Nie chciałem pokazać że jestem słaby.

- Dlaczego ciągle mnie do niego porównujesz?! To nie moja wina, że cię zostawił dla innej! To nadal cię boli i wyżywasz się na mnie, a ja nic nie zrobiłem! - podniosłem ton głosu, ponieważ w jednym momencie skumulowało się we mnie zbyt dużo emocji i nie mogłem już wytrzymać. 

- Dlaczego taki jesteś?! Mógłbyś być lepszy, czasem aż wstyd mi że mam takiego syna! - wykrzyczała.

- Może lepiej by ci było gdyby mnie nie było co?!

- Żebyś wiedział! - to był ten moment, w którym nie wytrzymałem. Moje wszystkie hamulce puściły. Wstałem energicznie z łóżka, zabrałem kurtkę, wyminąłem ją w drzwiach i zbiegłem po schodach. Ubrałem buty i wyszedłem z domu trzaskając drzwiami. Biegłem po prostu przed siebie, nic nie widziałem z powodu łez w moich oczach. Kilka chwil później napotkałem kamienicę, w której kiedyś razem z Jonginem bawiliśmy się, a dokładniej na jej dachu. Wbiegłem do środka pokonując kilka pięter aż znalazłem się na samej górze. W momencie, w którym otworzyłem drzwi na dach poczułem mocny powiew wiatru i zimno. Podszedłem bliżej krawędzi, klęknąłem i to był właśnie punkt kulminacyjny. Zaniosłem się płaczem. Nie zważałem na nic, w moim umyśle ciągle przeplatały się słowa matki. Jestem aż tak beznadziejny i nic nie warty?  Nawet nie zauważyłem gdy zbyt mocno nachyliłem się do przodu...



_____________________________________________________________________________

Pytanko! Co byście powiedzieli na więcej wątków (a może i rozdziałów) poświęconych Kaisoo? 

Miłego wieczorku, eve 

virus » chanbaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz