- Co z nim Panie Doktorze? To już miesiąc! - wydarła się moja matka. Właśnie byłem na scenie i słuchałem jak moja mama jedzie po moim lekarzu prowadzącym z góry do dołu obarczając go winą o to, że wciąż jestem w śpiączce. To już miesiąc, ah jak ten czas szybko leci.
- Proszę się uspokoić. Proszę Panią mówiłem na samym początku, że to może być dzień, tydzień, miesiąc, rok, a nawet lata. Proszę się przygotować nawet na najdłuższą możliwość. - ten mój doktorek to nawet niezły jest, potrafi postawić się mojej matce, a to lada wyczyn. Lubię go.
Głosy ustały co by oznaczało, że moja rodzicielka dała sobie spokój i prawdopodobnie wyszła wraz z lekarzem. Przez ten cały miesiąc nauczyłem się naprawdę wielu nowych terminów związanych z medycyną. Przez wszystkie lata nauki biologii tyle nie opanowałem. Ale i tak najlepsze były odwiedziny pewnego dwu-metrowego gościa z kijami w dupie zamiast nóg. Oczywiście mowa tu o Parku. Odwiedzał mnie średnio 3 bądź 4 razy w tygodniu. Za każdym razem przynosił jedzenie, ponieważ jak raz stwierdził, że stołówka szpitalna ssie i pytał się mnie czy nie jestem głodny. Zawsze odpowiadałem 'tak', ale on nigdy tego nie usłyszał. Przysiadał obok mnie jedząc i opowiadając jak to tym razem pokonał kogoś w grze, wbił level albo o co znowu pokłócił się z Kyungsoo. Dowiedziałem się również, że Jongin zaczął brać lekcje gotowania u Ksoo. Ponoć Nini bardzo przeżył mój wypadek i przychodził do ich pokoju w akademiku płakać i się przytulać, aż w końcu Ksoo zaproponował mu lekcje. Uznałem to za urocze.
✦ CHANYEOL POV ✦
Miesiąc wcześniej.
Zamknąłem drzwi głośnym hukiem powodując zdziwione miny sąsiadów, ale nie przejmowałem się tym. Nie mieszkam już tu i bardzo się z tego cieszę bo chyba nie wytrzymałbym w tej popapranej rodzinie. Nie z nim. Udałem się w drogę powrotną do akademika, gdy już tam dotarłem to po otworzeniu drzwi rzuciłem się na łóżko ciężko wzdychając.
- Kurwa gorzej już być nie może - powiedziałem sam do siebie. Z łazienki dochodziły odgłosy puszczanej wody. To pewnie Kyung. Zamknąłem oczy i chciałem po prostu odpłynąć i nie myśleć o tym wszystkim. O studiach, rodzinie, problemach ze służbami. W pewnym momencie drzwi łazienki uchyliły się, a w nich stanął półnagi Jongin.
- Co do chuja? Jongin?
- No co tam Chanuś? - podszedł do rogu pokoju, w którym leżały jakieś ciuchy, chłopak ściągnął ręcznik by się ubrać więc taktycznie obróciłem się i zamknąłem oczy bo nie potrzeba mi takich widoków w życiu.
- Daj spokój dziewico Maryjo co ty faceta na oczy nie widziałeś, możesz utworzyć już oczy - uchyliłem lekko jedno oko czy aby chłopak mnie nie nabiera, ale kiedy stwierdziłem, że moim oczom już nic nie zagraża otworzyłem je.
- Powiedz mi co ty tu robisz? I gdzie Kyungsoo? - zapytałem.
- Brałem prysznic, a Ksoo skoczył po kawę. - odpowiedział siadając na krześle obrotowym kręcąc się jak dziecko. Dobra ja też tak robię, ale cicho. Stwarzaj pozory Chan.
- Ale dlaczego brałeś prysznic akurat tutaj?! - to pytanie było najgorszym błędem mojego życia, ponieważ potem Jongin przez 30 minut nie zamknął swojej jadaczki opowiadając jakże wspaniałą historię jak to znalazł się u mnie. W skrócie, spotkał się z Kyungsoo żeby doradził mu jaki sweterek kupić owieczce. Następnie czymś upierdolił ciuchy więc Kyung zaproponował mu, żeby umył się u nas bo jest najbliżej. Kyungsoo mamy sobie do pogadania.
Siedzieliśmy rozmawiając o grze w oczekiwaniu na mojego współlokatora kiedy Jonginowi zadzwonił telefon. Chłopak wyciągnął go z kieszeni po czym odebrał.
- Elo Baek, znowu zgubiłeś telefon, że dzwonisz od swojej mamy? - zapytał. Po chwili jednak zmarszczył czoło. Nie wiedziałem o co chodzi, więc zacząłem mu się przyglądać.
- Ale-e to niemożliwe... Przecież... - zaczął się jąkać, a w jego oczach zaczęły zbierać łzy. Zaniepokoiłem się bo kto jak kto, ale żeby Jongin płakał? - T-tak przyjadę, um do widzenia... - zakończył rozmowę i zaczął płakać, trząść się. Przeraziłem się. Podszedłem do niego dając rękę na jego ramie.
- Jongin co jest? Dlaczego płaczesz? - starałem się być jak najbardziej delikatny. Nie mam pojęcia jak obchodzić się z Jonginem w takim stanie.
- Ba-aek on... On jest w szpitalu, chciał się zab-bić i sko-oczył z dachu... Musimy tam je-echać Chan - znieruchomiałem. Serce przyśpieszyło, a umysł nie myślał trzeźwo. Nie wiedziałem nawet co robię. Jakbym wpadł w trans. Chwyciłem Jongina i pociągnąłem go za sobą wychodząc z pokoju. Chciałem jak najszybciej tam dotrzeć, ale jak na złość wszystkie środki transportu były przeciwko mnie. Ostatecznie po 20 minutach dotarliśmy do szpitala, a pielęgniarka skierowała nas na odpowiedni oddział. Przy drzwiach jednej z sal Jongin zauważył mamę Baekhyuna, był tam też jakiś lekarz i policjant, który rozmawiał z nimi.
- Według zeznać świadków pański syn przykucnął na krawędzi budynku, a następnie z niego zeskoczył. Sporządziliśmy już odpowiednie protokoły, ale jeszcze poszukamy jakiś nagrań z kamer, ale najprawdopodobniej była to próba samobójcza, ponieważ nikt nie zauważył nikogo z pańskim synem na dachu - powiedział policjant i oddalił się. Nie, on nie. Nie Baekhyun. Spojrzałem przez szybę w drzwiach na małą poranioną istotkę, która leżała na szpitalnym łóżku nieprzytomna. To był on.
CZYTASZ
virus » chanbaek
FanfictionCo się stanie gdy do życia Baekhyuna wkradnie się wirus? paring: chanbaek poboczny paring: kaisoo ;fluff, ale może zalatywać angstem; enjoy!