Przed przeczytaniem upewnij się, że czytałeś/aś poprzedni rozdział!
Moje nogi osunęły się z krawędzi i zanim zdążyłem spojrzeć poczułem jak moje ciało spada. Nie wiem co czułem. Panikę? Nie. Strach? Też nie. Więc co? Ale co mógłbym czuć kiedy mocny wiatr przeszywał moje ciało, które w tym momencie zmierzało do destrukcji? Towarzyszył mi tylko wiatr, krzyk i ciemność.
Czułem jak wychodzę zza kurtyny, wracam, analizuję i gram. Moja głowa pulsowała, słyszałem dźwięki. Gdzie się znajdowałem? Chciałem zobaczyć, naprawdę chciałem zobaczyć, ale nie mogłem. Czy ja żyłem? Czy byłem już w całkowicie innym miejscu? Po chwili dotarł do mnie głos...mojej mamy?
- Ile to może potrwać? -usłyszałem jej zmartwiony głos. Cóż za nowość. Wow Baekhyun nawet trupem jesteś ironiczny.
- Ciężko stwierdzić. U innych trwa to dzień, tydzień, a u innych miesiąc, a nawet lata... - doszedł do mnie głos starszego mężczyzny. - Trzeba uzbroić się w cierpliwość. Cud, że pani syn przeżył proszę mi uwierzyć.
- I co mam się z tego cieszyć? Jak teraz leży tu jak roślina w śpiączce?! - krzyk mojej matki rozległ się mocno w mojej głowie. Śpiączka? Czyli ja żyję? Tak bardzo chcę wykonać ruch, ale nie mogę. Nie upłynęła chwila gdy kurtyna znów zaszła.
Zdarzały mi się chwile podczas których brałem udział w przedstawieniu. Wtedy wchodziłem na scenę i powracałem sprawdzać czy aby pielęgniarka na pewno podała mi leki, poprawiła poduszkę albo czy moja matka nadal ma pretensje do całego świata o to, że wciąż leżę i ani nie drgnę. Jednak po tym w nieoczekiwanym dla mnie momencie musiałem schodzić ze sceny i odpocząć. Już nie mogłem słuchać lekarza, mamy ani żadnych innych odgłosów. Wiele razy próbowałem poprosić o większą rolę, ale mój organizm mi na to nie pozwalał. Był zbyt zmęczony. Jednak podczas jednego wystąpienia napotkało mnie coś czego bym się nie spodziewał. Usłyszałem głos inny od tych do których już zwykłem. Był on męski, głęboki, można było wyczuć lekką chrypkę. Pod wpływem lekkiego niepokoju i ciekawości zacząłem myśleć kto tym razem nawiedził mnie i zabrał część przedstawienia.
- Baekhyun posłuchaj...ah tak mi przykro. Tak bardzo mi przykro. - Słyszałem płacz. - Przepraszam. Przepraszam, że mnie tam nie było i... - był to Park. Park Chanyeol odwiedził mnie i płacze nad moim łóżkiem. Toż to trzeba jakoś upamiętnić, może pielęgniarka zrobi zdjęcie? Są tu kamery? Opanuj się Baekhyun. W duchu - bo go jeszcze posiadałem, cieszyłem się jak mała dziewczynka na widok nowej lalki. Nie wiem czy było to spowodowane tym, że przyszedł tu ktoś inny niż moja matka, pielęgniarka czy lekarz, a może tym że był to sam w sobie Park. Chciałem zostać na dłużej i posłuchać, naprawdę chciałem słyszeć jego głos. Ale kurtyna znów zaszła, a ja musiałem wziąć sobie przerwę.
_______________________________________________________
Powrót 'Virus' po długiej przerwie spowodowanej moimi feriami na czas których wyjechałam i niestety nie miałam czasu nic dodać, ale skoro wracam do szarej rzeczywistości to wraca 'Virus'.
Miłego dnia, eve
CZYTASZ
virus » chanbaek
FanfictionCo się stanie gdy do życia Baekhyuna wkradnie się wirus? paring: chanbaek poboczny paring: kaisoo ;fluff, ale może zalatywać angstem; enjoy!