Po niecałej godzinie swoją obecnością zaszczycił nas Jongin, który od razu przylepił się do Kyungsoo. Potem zjedliśmy przygotowane przez naszego szefa danie, a następnie odpaliliśmy jakieś filmy. Całkiem przypadkiem wszystkie płyty mi zniknęły i została tylko ta z Królem Lwem. Moi goście nie mieli nic przeciwko, więc po jakimś czasie oglądania moje oczy zaszły łzami, oczywiście zawsze na tej samej scenie, mianowicie śmierci Mufasy. Ten fakt jednak nie umknął Parkowi, który otulił mnie bardziej kocem i wysłał ciepły uśmiech.
Film dobiegł końca, ale nikt nie myślał o zakończeniu naszego 'spotkania towarzyskiego'. Mój jakże genialny przyjaciel wpadł na pomysł by dorzucić trochę procentów co nie koniecznie mi się spodobało, ponieważ nie miałem głowy do alkoholu. Po prostu nie. Tak, więc jakiś czas później wrócił ze sklepu z całkiem niezłym zapasem. Kupił moje ulubione wino, kurwa Nini. Usiedliśmy znowu w salonie i po kilku łykach postanowiliśmy w coś zagrać. Skakałem i krzyczałem, żeby pograć na moim cudeńku, ale Kyungsoo powiedział, że ma dość tej gry przez Chana więc wraz z nim Jongin ogłosił, że również nie chce. Tym sposobem razem z Chanyeolem przegraliśmy i zmuszony zostałem pójść po jakąś planszówkę.
Szło mi źle. Kolejny raz z rzędu przegrałem za co w postaci kary miałem wypić kolejną porcję alkoholu. W miarę jeszcze się trzymałem, ogarniałem świat nawet bardzo dobrze. Dałem radę zauważyć że Kyungsoo ma mocną głową, tak samo jak Park, no on może trochę mniej, ale nadal. Po przegranej wkurzyłem się i ruszyłem po karty lekko zataczając się na schodach, ale dałem radę. Wróciłem na parter z talią kart i rozłożyłem je na stole. Teraz to im pokażę.
Za każdym razem odnosiłem zwycięstwo. Pomimo procentów w mojej krwi nikt nie był w stanie mnie pokonać. Ha, to się nazywa talent. Zakończyliśmy grę. W tle leciała jakaś muzyka, a ja bawiłem się jedną z kart trzymając ją w dłoni i przyglądając się jej. Tkwiłem w bardzo dziwnym stanie, którego nie sposób przerwać. Widziałem, że Jongin zasnął oparty głową na ramieniu Ksoo, który również był pogrążony w śnie. W całym pokoju porozrzucane były butelki po alkoholu. W pewnym momencie Chan wyrwał mnie z mojego letargu. Chwycił mnie za rękę zmuszając do wstania z miejsca. Poczułem jak kręci mi się lekko w głowie, ale po chwili sytuacja została opanowana. Zaprowadził mnie na środek pokoju chwytając obie moje dłonie i kiwając się z boku na bok. Dopiero teraz zauważyłem, że muzyka zmieniła swój wydźwięk na trochę spokojniejszy.
- Co ty...- chciałem zapytać co się dzieje w tym momencie i co robi, ale przerwał mi kładąc palec na usta. Dupek.
Poddałem się i jakiś czas później zacząłem odpływać pod wpływem muzyki i ruchów. Były one spokojne i łagodne. Moja głowa nie pulsowała od nadmiaru alkoholu i nie mam pojęcia nawet kiedy oparłem ją o klatkę piersiową wyższego. Czułem się dobrze, muzyka wcale nie dudniła mi w uszach. Słyszałem ją bardzo dobrze, ale nie było to przytłaczające. Tak samo perfumy, które dałem radę wyczuć od Parka. Subtelny zapach, nie drażniący. Poczułem jak wyższy obejmuje mnie mocniej zmuszając bym przyległ bardziej do jego klatki. Chciałem już coś powiedzieć, nakrzyczeć na niego, grozić policją, ale czułem niezwykły spokój, którego dawno nie miałem. Nie przejmowałem się niczym jakby wszystkie problemy zniknęły, może to sprawa alkoholu. Tańczyliśmy już jakiś czas podczas którego nie zdawałem sobie sprawy, że mam od początku zamknięte oczy. Napawałem się miłym zapachem starszego, aż odpłynąłem całkowicie.
CZYTASZ
virus » chanbaek
FanfictionCo się stanie gdy do życia Baekhyuna wkradnie się wirus? paring: chanbaek poboczny paring: kaisoo ;fluff, ale może zalatywać angstem; enjoy!