•Cz. II Rozdział 6•

509 68 70
                                    

*tydzień później*

- Teoretycznie zerwałam nasze zaręczyny. - Mruknęła Yōkō, leżąc na kanapie - Nie mogę już o tym myśleć. Minął cholerny tydzień, a z jego strony nic. Cisza. Zero reakcji.

Taiyou przyglądał się swojej siostrze z niekrytym zirytowaniem. Był tak wściekły, nie dość, że Makki wygryzł go z drużyny, to jeszcze zranił jego siostrę. Różowowłosy pogłaskał Yōkō po głowie.

- Za chwilę wrócę. Połóż się spać, odpocznij. Ja muszę coś załatwić.

- Okej. - Mruknęła cicho i przytuliła się do kołdry, zamykając oczy.

Taiyou wyszedł i upewnił się, że Yōkō go nie usłyszy. Wyjął telefon i wybrał numer do siatkarza. Przyłożył komórkę do ucha i czekał, aż chłopak odbierze.

- Yaho! Taiyou-Chan!

- Cześć. - Mruknął niezbyt miło.

- Oho? Coś się stało? Nie brzmisz za dobrze.

- Wasz przyjaciel prosi się o porządny łomot.

- Hm? O kim mówisz?

- O tej tchórzliwej piździe, Hanamakim.

Oikawa po drugiej stronie zrobił zdziwioną minę. Spojrzał w stronę Takahiro, który jak gdyby nigdy nic, rozmawiał z Iwaizumim i Mattsunem.

- Przejdź do rzeczy, nic nie rozumiem.

- Ten podły sukinsyn zostawił Yōkō! - Wywarczał wściekły.

- Co? - Oikawa rozchylił usta - Jak to? Przecież to tylko wyjazd na zawody, on wróci.

- Nie o tym mówię, Oikawa. Zerwali zaręczyny, bo Makki zaczął pieprzyć głupoty.

Tooru zacisnął usta w wąską linie, gdy Taiyou opowiedział w skrócie ich rozmowę, na dzień przed wyjazdem Makkiego. Szatyn był wściekły. Może i z Yōkō nigdy nie byli najlepszymi przyjaciółmi, ale wrogami też nie. Zdarzyło się nawet, że Yōkō pomagała Oikawie, ale to było już tylko pomiędzy nimi. W końcu fioletowowłosa musiała wciąż utrzymywać pozory tej zołzy, jaką zawsze była.

- Dzięki za informację. - Patrzył kątem oka na przyjmującego - Oddzwonię później. - Rozłączył się i rzucił telefon na materac.

Podwinął rękaw bluzy i podszedł w ich stronę. Dał nacisk na pięść, która strzeliła i wziął głęboki wdech.

- Makki!

Iwaizumi od razu zauważył, że Oikawa jest wściekły.

- Zatłukę cię, jak Boga kocham! - Wywarczał, idąc szybciej w jego stronę.

Iwaizumi próbował go powstrzymać, ale było ciężko, musiał to przyznać. Już dawno nie widział tak wściekłego Oikawy. Tooru złapał Takahiro za poły bluzy i szarpnął nim porządnie.

- Czy ciebie do reszty popieprzyło?! - Krzyknął na niego.

Atakowany chłopak domyślił się o co chodzi, nawet nie próbował się bronić. No bo po co? Przecież Oikawa już wszystko wiedział.

- To ona zerwała zaręczyny. - W drodze wyjątku starał się dać jakiś dobry argument, by załagodzić sytuację, ale rozgrywającego gówno to obchodziło.

- Ale to ty do tego doprowadziłeś! Jak mogłeś znowu ją skrzywdzić?! Czy ty jesteś niespełna rozumu?!

- Oi, przestań! Puść go! - Krzyknął Iwaizumi, kiedy pięść Tooru spotkała się z brzuchem Makkiego.

Moja Mała Pesymistka || Hanamaki Takahiro (I i II zakończona, III zawieszona) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz