-Jezus Maryja Józef! Czy ty chcesz mnie zabić?- podniosłam się jak poparzona, gdy zobaczyłam na początku ciemną sylwetkę osoby na moim fotelu.
-Ależ skąd... Ja tylko grzecznie czekam aż się obudzisz i opowiesz mi wszystko.- postać wstała z fotela i w końcu mogłam zobaczyć kto to.
Nie był to kto inny, jak moja przyjaciółka. Z szyderczym uśmieszkiem walnęła się na moje łóżko.
-Nie chce mi się teraz...
Zamiast odpowiedzi otrzymałam porządne chalpnięcie wodą w twarz.
-Co ty robisz??! Powaliło Cię?-krzyknęłam.
-Może i tak a może nie. Teraz przynajmmiej już nie będzie ci się chciało spać i musisz opowiedzieć.-uśmiechnęła sie zadziornie.
-No dobra, ale najpierw śniadanie.
Dziewczyna tylko westchnęła, ale po chwili kiwnęła głową na znak, że się zgadza.××××
Po zjedzonym śniadaniu, przyjaciółka nie dawała mi spokoju, więc odpowiedziałam jej dosłownie wszystko.
Bałam się, że dziewczyna wybuchnie. Była cała czerwona, uśmiechnięta od ucha do ucha i widać jakby nie oddychała.
W końcu skończyłam mówić, a dziewczyna mało co nie walnęła nogą w kąt kanapy, ale na szczęście udało jej się tego uniknąć i się na mnie rzuciła.
-Szczęścia!! -wykrzyczała na całe gardło. - Ale bądź ostrożna, okej?
Zdziwiło mnie to pytanie.
-W jakim sensie "ostrożna"?-mówiąc to ostatnie słowo, pokazałam w powietrzu cudzysłów.
-Po prostu nie daj się skrzywdzić...
Mocno ją przytuliłam i poprosiłam żeby się nie martwiła. Dobrze wiem, że i tak będzie ale poprosić nie zaszkodzi.Jako, że Agnieszka również spędziła wczorajszy wieczór i dzisiejszy dzień z chłopakiem, to postanowiłam ją też wypytać.
-Naprawdę świetnie mi się z nim przebywało. W pewnym momencie nawet delikatnie zasugerował randkę.
-I co? Zgodziłaś się?-zachowaniem jestem teraz zapewne podoba do jakiejś napalonej fanki Justina Biebera, ale nie obchodzi mnie to.
-Tak! Zabrał mnie do świetnej restauracji, gdzie zjedliśmy wspólnie pyszny obiad. Czuję się jakbym znała go od dzieciństwa.-powiedziała rozmarzonym głosem.
-Ktoś tu się zabujał...-zaczęłam się śmiać, a gdy przyjaciółka siedziała z kamienną miną, zaczęłam ją łaskotać.
Po chwili obie zwijałyśmy się ze śmiechu.××××
Gdy zjadłyśmy obiad, do Agnieszki zadzwonił Myszka. Zaprosił ją na kolację. Dziewczyna nie była pewna czy chce iść, ale ja ją do tego zmusiłam.
-Spokojnie... Wszystko pójdzie super.- uśmiechnęłam się delikatnie.
-No dobrze...- westchnęła.
W czasie gdy przyjaciółka się przebierała w jakieś eleganckie ciuchy, ja postanowiłam napisać do Kuby.
Do: Kubuś❤
Hejka! Spotkamy się może? Przed moim blokiem za 20 min?Po około dziesięciu minutach otrzymałam odpowiedź. Było to krótkie "ok". W głowie pojawiła mi się myśl, że coś jest nie tak, ale wolałam się o to nie pytać przez sms'y.
Również poszłam się przebrać i po chwili razem z Agnieszką, wyszłam z bloku. Na dziewczynę czekał już Myszka, więc pożegnałam się z przyjaciółką i poszła do chłopaka.
A ja czekałam na Kubę, ciągle zerkając na zegarek. Mijały kolejne minuty, a go wciąż nie było. Po trzydziestu minutach postanowiłam wrócić do mieszkania.
Byłam już prawie przy drzwiach od klatki schodowej, gdy ktoś złapał mnie za ramię.
-Cześć... Przepraszam, że musiałaś tyle czekać.- powiedział ponuro Kuba.
Odwróciłam się w jego stronę i zobaczyłam, że miał na sobie kaptur i ciemne okulary. Sylwetkę zgarbioną i smutny wyraz twarzy, ale nie było widać jego oczu.
-Nie ma problemu... Co się stało?-zapytałam.
-Nic.-odpowiedział szybko.- Idziemy na kawę?
-Nie. Najpierw masz mi opowiedzieć co się dzieje i dlaczego ukrywasz się pod tym kapturem i okularami przeciwsłonecznymi.
-Wolałbym gdzieś gdzie nie będzie innych ludzi...-rzekł błagalnym tonem.
-No dobrze.. To chodźmy do mnie.
Złapałam go za rękę i pociągnęłam w stronę domu.××××
Trzęszącymi rękami otworzyłam drzwi i puściłam Kubę pierwszego.
On wszedł do środka i zaczekał aż wejdę.
-Chyba możesz już zdjąć kurtkę i buty?-zapytałam retorycznie.
-Nie dzięki... Nie trzeba.
-O co ci chodzi?-podszedłam do chłopaka bliżej i spojrzałam na niego groźnym wzrokiem.
-O nic...-gdy to powiedział, szarpnęłam za jego kaptur i złapałam za okulary.
A to co zobaczyłam, zmroziło mi krew w żyłach. Po policzku spłynęła mi jedna mała łza.
Odsunęłam się od Kuby aby móc na niego lepiej spojrzeć.
Wyglądał strasznie... Oko miał podbite, rozciętą wargę i brew. Gdy spojrzałam niżej, na jego szyję zobaczyłam pierdyliard malinek.
Odsunęłam się od niego jeszcze bardziej.
Gdy próbował do mnie podejść, zrobiłam jeszcze kilka kroków do tyłu.
-Nie dotykaj mnie...-wybąkałam z trudem.
-Daj mi to wytłumaczyć, proszę.- gdy wypowiedział te słowa było czuć, że jest bliski płaczu. Ale mnie to nie obchodzi.
-Wyjdź.
-Nie wyjdę...-powiedział stanowczo.
-Owszem, że wyjdziesz inaczej będę zmuszona do telefonu na policję.-spojrzałam na niego mroźnym wzrokiem.
Nic nie powiedział, tylko wyszedł z mieszkania.
Zamknęłam drzwi na klucz i od razu pobiegłam do swojego pokoju. Z trzaskiem drzwi do niego weszłam i od razu rzuciłam się na łóżko.
Z oczu leciały mi łzy, ale twarz wyrażała tylko pustkę i obojętność. Żadnych grymasów smutku...
Miałam ochotę czymś rzucić. Pierwszą rzeczą jaka znalazła mi się pod ręką, był telefon. Bez zastanowienia rzuciłam nim w ścianę.
Olewając to czy telefon jest cały czy w kawałkach, zasypiam.××××
Czuję, że ktoś mną potrząsa. Leniwie otwieram oczy.
Stoją nade mną dwie osoby, jedną jest Agnieszka, a drugą Krzysiek.
Co on tu robi?
-Yy... Hej?-wydukałam rozkojarzona.
-Co się z Tobą działo hm?-zaczęła Agnieszka.
-Czemu nie odbierałaś telefonów od nas?-zapytał Krzysiek.
Ja nic nie odpowiedziałam tylko wskazałam palcem na miejsce gdzie powinien leżeć mój telefon.
Oboje podeszli w tamtą stronę i podnieśli z ziemi przedmiot, który po chwili miałam przy twarzy.
-Czemu jest zbity? Wiesz, że teraz w ogóle nie działa?-po tobie jej głosu, wywnioskowałam że jest naprawdę wkurwiona.
-Wybaczcie, ale nie mam nastroju na pogawędki. -powiedziałam sucho.
-Ale i tak pogadamy później...-Agnieszka wyszła z pokoju.
-Mam tylko pytanie..-zaczął Krzysiek.- Wiesz gdzie jest Kuba?
-Nie wiem i nie chce o nim słyszeć.
-Czy... Czy on ci coś zrobił?-jąka się.
-Nie chce o tym rozmawiać. Nie teraz...-odparłam mroźno i wskazałam na drzwi.
Bez słowa wyszedł. Mogłam jeszcze usłyszeć jak rozmawia z Agą, ale nie chciałam wiedzieć o czym gadają. Mimo, że i tak się domyślam.?¿?¿?¿?¿?¿?¿?¿
Hejoł!
Dzisiaj troszkę krótszy, ale myślę, że w dobrym momencie skończyłam ten rozdział i jak narazie nie miałam pomysłu co dalej.Mam nadzieję, że podoba się wam dzisiejsza porcja fanfika.
A tak wgl to co u was? Wszystko okej? Jak się dzisiaj czujecie?
Miłego dnia/wieczoru/nocy/i wszystkiego!
BAJO!
Ps: Polecam posłuchać sobie piosenki z samej góry (w "mediach" przed rozdziałem). Coś cudownego!
CZYTASZ
(ZAWIESZONE)¿Eliges amor o amistad? | Quebonafide&KrzyKrzysztof
Fanfiction-Myślałeś kiedyś o tym? - zapytałam go, głęboko patrząc mu w oczy. -Nie, ale chyba będę musiał... - odparł, a po chwili zostawił mnie tu, samą z własnymi myślami. Życie nas nie lubi, tylko dlatego, że się znamy.