Nadzieja

492 16 5
                                    


~ Sylwia ~

Po wydarzeniach ostatniego dnia postanowiłam nie pójść do pracy i pracować zdalnie z domu. Musiałam tylko zadzwonić do Marka Kaszuby. Wzięłam telefon i wykręciłam jego numer, po 3 sygnałach usłyszałam

- Tak słucham Pani Sylwio?

- Witam Panie Marku, czy mogłabym prosić o parę dni wolnego? Chyba grypa mnie rozkłada, oczywiście mogę papierkową robotę zrobić. - w słuchawce nastała chwila ciszy.

- Postaram się coś wykombinować. Poproszę Panią Martę to papiery podeśle na maila, a klientów przejmę ja albo Marcin - ulżyło mi

- Dziękuję Panu bardzo.

- Nie ma problemu. W takim razie życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Do zobaczenia.

- Dziękuje i do widzenia

Odłożyłam telefon na szafkę nocną i postanowiłam posprzątać dom. Założyłam słuchawki, a z mp3 puściłam ulubione kawałki. Pierwsze co zrobiłam to odkurzyłam wszystko dokładnie. Nie zostawiłam nawet centymetra powierzchni po której nie przejechałam. Następnie zabrałam się za kuchnię. Przez muzykę, nie słyszałam jak ktoś próbował się do mnie dodzwonić.

~ Paweł ~

Całą noc nie mogłem spać, myślałem o Sylwi. Coś się z nią działo, ale nie chciała mi powiedzieć co. To przerażenie w jej oczach kiedy na nią krzyknąłem... Głupi nigdy nie potrafię się pohamować i trzymać języka za zębami. Związek z Aśką, też skończył się przez moje pieprzenie. Ojj Radecki musisz to dzisiaj naprawić.. Wstałem z łóżka i kroki skierowałem do kuchni, włączyłem ekspres na moją ulubioną kawę, podwójne espresso. W międzyczasie się ubrałem i ułożyłem włosy. Wypiłem szybko pobudzający napój i udałem się do wyjścia. Droga do kancelarii autem zajęła mi 10 minut. Wszedłem do budynku, a następnie do gabinetu. Nikogo w nim nie zastałem, a to dziwne gdyż dzisiaj przyjechałem na późniejszą godzinę. Poszedłem sprawdzić do kuchni, ale tam też nie zastałem Sylwii

- Pani Marto czy Sylwia pojechała już do sądu? - spytałem naszą sekretarkę

- Nie, Pani Sylwia dzisiaj nie przyjdzie do pracy. Wzięła parę dni wolnego, podobno choroba ją dopadła - zastanowiło mnie to bo wczoraj nie wyglądała na chorą.

- Dziękuje - podziękowałem jej za informacje i złapałem za telefon. Próbowałem się do niej dodzwonić. Jeden, drugi, trzeci raz. „Przepraszamy wybrany abonent jest chwilowo niedostępny". Zacząłem się denerwować, ale może faktycznie jest chora i po prostu śpi. Napisałem krótkiego sms-a „ Sylwia jeśli odbierzesz wiadomość, oddzwoń!" i zająłem się pracą.

~ Sylwia ~

Poczułam czyjeś dłonie na swojej tali. Podskoczyłam przestraszona, a obracając się zobaczyłam mojego męża z bukietem róż.

- Dzień dobry kochanie - powiedział i ucałował mnie delikatnie w policzek - Tak bardzo Cię przepraszam. Ja nie chciałem, ostatnio praca mnie przytłacza.. ahhh boli? - dopytał spoglądając na moje oko

- Dziękuje za kwiaty i nie nie boli wcale tak mocno. -skłamałam jak zawsze i dopiero teraz usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Szybko podeszłam do szafki na której leżał. 10 połączeń od Pawła i sms „ Sylwia jeśli odbierzesz wiadomość, oddzwoń!". O cholera... no to już pewnie mecenas wszczął poszukiwania...

- Kto to tak wydzwania do Ciebie?

- Nikt ciekawy, to z pracy. Chyba powinnam oddzwonić - spojrzałam pytająco na Marcela

- Jasne, to ja pójdę zapalić na balkon, a Ty sobie oddzwoń.

Wykręciłam numer do Pawła i po jednym sygnale usłyszałam jego zdenerwowany głos:

- Jezu Sylwia! Czemu nie odbierałaś?

- Sprzątałam i miałam słuchawki w uszach.

- Coś się dzieje? Marek mówił, że jesteś chora. Czy to ma związek z naszą kłótnią? A może z Twoim mocnym maskującym makijażem i wielkimi czarnymi okularami?

- Pawełku wszystko w porządku. Mówię Ci że sprząta.. - nie dane było mi dokończyć

- Sylwia nie okłamuj mnie! Za chwile u Ciebie będę!!

- Nie przyjeżdżaj! - krzyknęłam troszkę zbyt głośno, bo Marcel, aż wszedł z balkonu do domu. - wszystko ogarnę z domu, Pani Marta wysłała mi te dokumenty mailem do tej sprawy.

- Sylwia jakiej sprawy ? Co Ty pieprzysz?

- No dokładnie Panie mecenasie. Także resztę odbiorę jak już będę w kacelarii

- O co chodzi? Powiedz mi!

- Wszystko wyjaśnię po powrocie - szybko odpowiedziałam i się rozłączyłam. Telefon wyłączyłam i rzuciłam w kąt pokoju na stolik.

- W porządku słońce? - spytał z troską mąż, a mnie się cofnęło śniadanie

- Tak, tak małe nie porozumienie w sprawie klienta - wysiliłam się na ciepły uśmiech. Miałam nadzieję, że to łyknie - A teraz jeśli pozwolisz zajmę się robieniem obiadu.

- Pewnie kochanie. Tylko coś dobrego poproszę, a później na deser poproszę moją żonę - powiedział i podszedł do mnie i zamruczał mi do ucha. Nic nie odpowiedziałam tylko skinęłam głową i poszła do kuchni.

~ Paweł ~

Siedziałem w pracy, ale trudno było się skupić. Non stop myślałem co się z nią dzieje. Przecież nie mogła się zapaść pod ziemię, a może zgubiła telefon. Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek telefonu, momentalnie go odebrałem widząc osobę dzwoniącą :

- Jezu Sylwia! Czemu nie odbierałaś?

- Sprzątałam i miałam słuchawki w uszach.

- Coś się dzieje? Marek mówił, że jesteś chora. Czy to ma związek z naszą kłótnią? A może z Twoim mocnym maskującym makijażem i wielkimi czarnymi okularami?

- Pawełku wszystko w porządku. Mówię Ci że sprząta..

- Sylwia nie okłamuj mnie! Za chwile u Ciebie będę!! - zaczęło się we mnie gotować

- Nie przyjeżdżaj! - ona na mnie krzyknęła.. tam musiało coś być skoro tak zareagowała nerwowo - wszystko ogarnę z domu, Pani Marta wysłała mi te dokumenty mailem do tej sprawy. - o czym ona do cholery mówi?!

- Sylwia jakiej sprawy ? Co Ty pieprzysz? - usłyszałem szuranie w tle, ktoś z nią był, może ktoś jej grozi.

- No dokładnie Panie mecenasie. Także resztę odbiorę jak już będę w kancelarii.

- O co chodzi? Powiedz mi! - wiedziałem, że z nią nie wygram, ale chciałem chociaż się dowiedzieć czy jest bezpieczna.

- Wszystko wyjaśnię po powrocie

- Sylwia, ale czy jesteś bezpieczna? - niestety nie usłyszała mojego pytania gdyż odłożyła słuchawkę. Próbowałem jeszcze się do niej dodzwonić, ale bezskutecznie. W głowie siedziało mi tylko to czy nic się jej nie stanie.

,, Z Tobą mogę wszystko..." (cześć I)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz