Odrodzenie

545 19 13
                                    


~ Paweł ~

Z kieszeni kurtki wyjąłem paczkę fajek. Wyjąłem jedną i odpaliłem. Zaciągnąłem się dymem co dało mi uspokojenie. Z każdym buchem coraz bardziej się ogarniałem. Musiałem wrócić do mieszkania. Chociaż bym chciał, żeby wszystko było w porządku to wiem co zastanę tam po powrocie. Musiałem jej to wszystko powiedzieć. Miałem nadzieje nią wstrząsnąć. Skończyłem palić i ruszyłem do domu. Wchodząc spotkałem się z ciszą.

- Sylwia?! - krzyknąłem jednak nie dostałem żadnej odpowiedzi. Zacząłem nerwowo przemieszczać się po mieszkaniu w poszukiwaniu jej. W kuchni jej nie było. Sypialnia także stała pusta. - Sylwia gdzie jesteś? - usłyszałem jak coś spadło na ziemię. Pobiegłem w tym kierunku. Otworzyłem drzwi do łazienki i zobaczyłem jak dziewczyna pochyla się i próbuje pozbierać porozbijane szkło. Twarz miała całą zapłakaną. - Zostaw to. Później to pozbieram.

- Paweł przepraszam to był Twój ulubiony perfum.. - odpowiedziała popadając w coraz większy szloch.

- Sylwia nic się nie stało! Kupię nowy -podniosłem jej biedne ciałko z podłogi i przytuliłem do siebie, ale ona próbowała mnie odepchnąć - Proszę daj sobie pomóc. Perfum to nic takiego. Proszę powiedz mi co siedzi w Twojej głowie. Daj mi dostęp do Twoich myśli

- Paweł ja nie potrafię. Te wspomnienia zbyt bolą. Cały czas w głowie mam myśl, że nie potrzebnie to się tak potoczyło. Mogłam być posłuszna. Po co poszłam na ten obiad z Tobą.

- Sylwia to nie miało znaczenia. Nie o to to o coś innego by poszło. Gdybyś nie uciekła od niego tej nocy i jeśli ja bym z Tobą nie poszedł do mieszkania, różnie mogłoby się to skończyć. Nie chciałem tego mówić, ale mogłaś zginąć. Nawet nie wiesz jak się o Ciebie martwiłem. Kiedy straciłaś przytomność w moich ramionach. Kiedy zobaczyłem krew na moich dłoniach... - mój głos zaczął się załamywać - W głowie tylko się modliłem żebyś wyszła z tego cało. A nim się nie przejmuj. Dostał to na co zasłużył. Uwierz mi że wiem o czym mówię. To się nigdy by nie zmieniło. Później jest coraz gorzej i gorzej. - z mojego oka poleciała łza. Dziewczyna spojrzała mi w oczy lecz ja nie potrafiłem i odwróciłem go w drugą stronę. Nie jestem gotów jej o tym wszystkim powiedzieć. Puściłem ją z uścisku. Wstałem i poszedłem napić się wody w kuchni.

- Paweł! Co się stało? - mecenas ruszyła za mną.

- Nie jestem gotów Ci jeszcze o tym powiedzieć, ale wiem że terapia była by dla Ciebie zbawieniem. Jeśli chcesz mogę Ci podać numer do świetnego psychologa. Nawet mogę do niego iść z Tobą.

- Okey zgodzę się na terapię, ale jeśli tylko ze mną tam pójdziesz.

- Super! - uradowany podniosłem dziewczynę i okręciłem wokół własnej osi. - Zaraz zadzwonię i umówię Cię na wizytę.

- Okey, ale Paweł chciałabym żebyś wiedział, że też możesz mi o wszystkim powiedzieć.

- Wiem słońce, ale nie jestem jeszcze gotów. - odrzekłem i przytuliłem ją.

Trzy tygodnie później.

~Sylwia ~

Cały czas mieszkam u Mecenasa Gołej Kostki. Po jego namowie wróciłam do pracy. Na tą chwilę zajmowałam się tylko papierkową robotą. Nie byłam gotowa na rozprawy w sądzie. Dochodzenie w sprawie Marcela trwa. Przesłuchiwali mnie trzy razy. Paweł cały czas był przy mnie. Nie wiem co bym zrobiła bez niego. Dziś miała odbyć się pierwsza sesja u psychologa. Stresowałam się nią. O co tak właściwie będzie mnie pytać? W sumie to chyba już mi lepiej. Może nie pójdę.

- Sylwuuuśśś! - Radecki wpadł do mojego gabinetu jak poparzony

- Boże Paweł wystraszyłeś mnie! - uspokajałam przyśpieszony oddech - Co się stało?

,, Z Tobą mogę wszystko..." (cześć I)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz