~Sylwia ~
Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające przez okno wprost na mój policzek. Jeszcze przez chwile nie otwierałam oczu i delektowałam się ciepełkiem, które czułam na swojej skórze. Kiedy poczułam, że wybudziłam się do końca, przekręciłam się z brzucha na plecy i delikatnie otworzyłam oczy. Przeciągnęłam się po czym sięgnęłam po telefon i włączyłam moją ulubioną muzykę relaksacyjną. Od czasu rozpoczęcia terapii u psychologa codziennie robię ćwiczenia relaksacyjne. Bardzo mnie to otworzyło na przeżycie traum z całego życia. Zauważyłam, że pomaga mi to również skupić się w pracy. Paweł doskonale znał mój rytuał i pamiętał na pamięć wszystkie fragmenty relaksacji, dlatego ze śniadaniem wchodził zawsze dopiero po ostatnich nutach.
- Dzień dobry misia - wszedł jak zawsze uśmiechnięty od ucha do ucha mój ukochany
- Cześć kochanie
- I jak się spało mojej księżniczce?
- Wyśmienicie, bo obok Ciebie - uwielbiałam mu słodzić, bo zawsze robił taką speszoną minke
- A jak się czuje mój aniołek? - przysiadł na brzegu łóżka odkładając tace na środku wielkiego łoża
- Całkiem dobrze. Wpadnę w wir pracy i przejdzie mi całkowicie. A co mamy tutaj dobrego? - szybko zmieniłam temat, żeby nie martwić Pawła, że nadal kręci mi się w głowie i mnie mdli. NIGDY WIĘCEJ SUSHI!!
Po szybkim śniadaniu i porannej toalecie zebraliśmy się do pracy. W kancelarii dzień jak co dzień. Nie miałam żadnych spotkań ani rozpraw, papierkową robotę zrobiłam w 2 godziny i postanowiłam jechać do Igi na kawę. Pożyczyłam auto od Pawła, bo przyjechaliśmy dziś jednym. Miał jeszcze 4 spotkania co oznaczało, że spokojnie zdążę wrócić. Po drodze wstąpiłam do cukierni po nasze ulubione ciasto malinowe i czekolady dla dziewczynek. Obok był również sklep zabawkowy więc wstąpiłam po zabawkę dla Zbysia. Obładowana torbami podjechałam na Żelazną. Wczłapałam się na 3 piętro po schodach, bo winda oczywiście znowu nie działała. Zapukałam do drzwi, a zza nich usłyszałam wołanie Igi „Wejdź!!". Pchnęłam drzwi i weszłam do środka. Od razu po przekroczeniu progu zaczęły obskakiwać mnie Hela i Oliwka.
- Ciocia! - krzyknęły obydwie i się przytuliły
- Jesteś na nas zła? - odezwała się Oliwka
- Kochanie no coś Ty! Jak ciocia mogłaby się na was gniewać? Ciocia miała ostatnio dużo na głowie i nie miała czasu - przygarnęłam je i ucałowałam w czółka. Przykucnęłam koło nich i wręczyłam im po pluszaku i czekoladzie
- Dziękujemy! Mamo patrz co ciocia nam kupiła? - zdejmując buty podążyłam za nimi do kuchni, gdzie Iga karmiła Zbysia
- Super! - odrzekła im rozpromieniona matka. Dziewczynki zachwycone prezentami poszły do pokoju - Nie trzeba było Sylwia.
- Nie ma sprawy, ostatnio je zaniedbałam. Raz na jakiś czas mogą coś od nas dostać - uśmiechnęłam się do kobiety po czym usiadłam na przeciwległym krześle i podziwiałam już 10 miesięcznego chłopczyka zajadającego się marchewką z jabłkiem - Kiedy on tak urósł?
- Sama zadaje sobie to pytanie codziennie. - odpowiedziała podśmiechując się przyjaciółka -Opowiadaj lepiej co u was?
- U nas wszystko w porządku. Dom, praca, dom i tak na okrągło. Teraz dużo się mijamy z Pawłem, ale zawsze znajdziemy chociaż 10 minut dla siebie.
- Cieszę się że wam się tak ułożyło.
- Dobra mamuśka, daj nakarmię go do końca, a Ty zrób kawkę. - uwielbiam dzieci. Zawsze marzyłam żeby mieć duża rodzine z gromadką dzieci. Karmienie małego dawało mi dużo radości. Chyba muszę częściej do nich wpadać. - Iga może w weekend z Marcinem wybralibyście się do kina albo teatru, a my z Pawłem zostaniemy z dzieciakami?
- Świetny pomysł, ale nie będziemy was obarczać nimi.
- No co Ty? Żaden problem! - kończąc karmić Zbinia napisałam szybkiego smsa do Radeckiego, że na weekend mamy chrześniaka z siostrami. Odpisał mi tylko że po tygodniu ciężkiej pracy tylko marzył o gromadce dzieci na noc. W tym czasie Iga postawiła kawę na stole i ciasto które przywiozłam. Położyła Zbysia do łóżeczka i wróciła do mnie. - A jak wam układa się z Marcinem?
- Nie mogłam wymarzyć sobie lepszego męża. Pomaga mi przy dzieciakach. Dziewczynki go zaakceptowały co było dla mnie najważniejsze. Jest dla nich jak prawdziwy ojciec. Nigdy bym nie pomyślała, że wszystko się tak poukłada.
- Ohhh cieszę się waszym szczęściem - wzięłam do ręki filiżankę i zrobiłam łyk. Coś mi z tą kawą nie pasowało, była kwaśna i smakowała jakby wlana śmietana się zważyła. Przełknęłam jakoś pierwszy łyk - Iguś przepraszam, że pytam, ale czy ta śmietanka była świeża?
- Tak, dzisiaj Marcin przywiózł ją ze sklepu, a co? Kwaśna? Poczekaj sprawdzę. - Iga wzięła kartonik nalała do szklanki i spróbowała - Nie no dobra jest, wszystko z nią w porządku.
- No nie wiem jakoś tak smakuje jak zepsuta, poczekaj upije jeszcze łyk i sprawdzę - to był błąd. Jak tylko napój rozlał się po mojej jamie ustnej i gardle zerwałam się do łazienki i zatrzaskując za sobą drzwi zwymiotowałam wszystko co rano udało mi się zjeść. Do drzwi zaczęła dobijać się przyjaciółka
- Sylwia wszystko w porządku? Hallo? Otwórz te drzwi!
- Wszystko okey, już wychodzę - nim wyszłam z pomieszczenia przepłukałam usta płynem do płukania jamy ustnej, który stał na lustrze i przemyłam twarz zimną wodą. Za drzwiami czekała Iga z pytającym wyrazem twarzy - Jest dobrze. To wszystko przez to sushi wczorajsze chyba.
- Jakie sushi?
- Paweł wziął mnie na kolacje na sushi. Zjadłam parę kawałków, ale strasznie mi śmierdziało i mdliło mnie jak tylko poczułam tą rybę w ustach.
- A jemu coś po nim było?
- Nieee on zdrów jak dąb! - odrzekłam zgodnie z prawdą i zaśmiałam się pod nosem.
- Jedliście dokładnie to samo i tylko Ty byłaś chora? - pytała podejrzliwie Kaszuba
- Może mój żołądek nie był wczoraj w stanie trawić jedzenia innej kultury, hihihi.
- Sylwia, a może Ty no wiesz?
- No nie bardzo wiem - zestresowałam się zachowaniem przyjaciółki
- No Sylwia może Ty w ciąży jesteś - powiedziała to tak pewnie, a mnie zamurowało. Nie rozmawialiśmy w sumie o tym z Pawłem jakby to było gdyby pojawiło się dziecko.
- No co Ty! To nie możliwe
- Jak to? Nie uprawiacie seksu?
- Jezu Iga. Jestem pod kontrolą ginekologa, biorę antykoncepcję. Nieeee to jest niemożliwe. - jezu a jeżeli to prawda? Jak zareaguje Radecki? Ja jako matka? Przecież to się kupy nie klei. - Wiesz co ja chyba już pójdę.
- Sylwia chyba się nie gniewasz? No daj spokój zostań jeszcze.
- Naprawdę muszę już iść. Zgadamy się.
Wyszłam od Igi i musiałam się przejść. Auto zostawiłam pod kamienicą i ruszyłam na pieszo przed siebie, bez jakiegokolwiek celu. Napisałam szybkiego smsa do kobiety, że przepraszam ją za moje wyjście i że zdzwonimy się na inny termin. Wyłączyłam telefon, schowałam go w kieszeń płaszcza i ruszyłam przed siebie.~ Paweł ~
Ciężki dzień w kancelarii dobiegał końca. Już za chwile miała przyjechać po mnie moja Sylwunia i mamy jechać zrelaksować się na basen i później do domu. Dokończyłem pisanie pozwu z uśmiechem na ustach. Dochodziła 16:30, a Sylwii nadal nie było. Próbowałem się do niej dodzwonić, ale bezskutecznie. Kobieta nie była typem spóźnialskim, z reguły była jeszcze przed czasem. Poczekałem jeszcze 20 minut, ale nie zjawiła się. Zacząłem się denerwować. Zadzwoniłem do Igi, która odebrała po 2 sygnałach
- Hej Iga czy Sylwia jest jeszcze u Ciebie?
- Nieee, wyszła trochę dziwna ode mnie już dawno.
- Co się stało?
- Nic takiego. Rozmawiałyśmy o czymś i po tym wstała i wyszła.
- Oki dzięki
- Daj znać jak się znajdzie.
Gdzie ona mogła pójść? Przecież to do niej nie podobne. Może coś jej się stało? Ale tego sobie nie daruje. Zatelefonowałem do mojego kumpla z policji.
- Radziu cześć. Miałbym do Ciebie mały interes. [...] Moja narzeczona wyszła od przyjaciółki i nie ma z nią kontaktu. Dałbyś radę ogarnąć żeby chociaż zwrócili uwagę jeśli zobaczą taką kobietę? [...] Cudownie! Jestem Twoim dłużnikiem. Zeskanuje zaraz Ci jej zdjęcie.
Zeskanowałem i wysyłałem zdjęcie i opis do kolegi, a sam pojechałem autobusem pod kamienicę, gdzie Sylwia zostawiła auto. Całe szczęście, że miałem w aktówce zapasowe kluczyki. Wsiadłem w auto i jeździłem po okolicy. Cały czas próbowałem dodzwonić się do niej. Bezskutecznie. Moja jazda bez celu również nie zdała rezultatu. Wróciłem więc do mieszkania z nadzieją, że tam wróci, albo że już za mną tam czeka.*************************
Witajcie kochani. Mamy to! Kolejna cześć! Mam nadzieję, że wam się spodoba. Dziękuje wam za tak liczne komentarze, like i miłe słowa! Do następnego ❤️

CZYTASZ
,, Z Tobą mogę wszystko..." (cześć I)
FanfictionFanfiction o Sylwii i Pawle z serialu ,,O mnie się nie martw". Będzie odbiegało fabułą od serialu, ale jedno pozostaje niezmienne, czyli uczucia dwójki adwokatów. Zapraszam do czytania:)