— Kurwa! — krzyknęłam, po czym spojrzałam na rozlaną ciecz, która zniszczyła większość ważnych dokumentów znajdujących się na biurku. Ze łzami w oczach podniosłam jeden z papierów, który teraz stał się niewyobrażalnie miękki i delikatny. Oraz cały mokry.. Zfrustrowana swoją niezdarnością ruszyłam w stronę mojej koleżanki z pracy, Amber.
— Cześć, kochana. — powiedziała, gdy zauważyła, że nadciągam. — Coś się stało?
— Masz kopię tych dokumentów, co miałam na biurku? — spytałam błagalnie.
— Wybacz. — uśmiechnęła się przepraszająco. Zamknęłam twarz w dłoniach i już bałam się o swój los. Szef mnie zabije. — On cię wyśle na zwiady, wiesz o tym? — skrzyżowała ręce na piersiach.
— A myślisz, że dlaczego teraz rozpaczam jak nad śmiercią kota? — odpowiedziałam sarkastycznie. Ta tylko uśmiechnęła się pokrzepiająco, gdy nagle jej wzrok utkwił w jakimś punkcie za mną. Widząc po jej minie od razu wiedziałam kto to.
— Diana. — powiedział oschle. — Pomimo tego, że masz bardzo szlachetne imię oraz nazwisko, nie ominie cię moja frustracja.
— Ja wiem.. — odwróciłam się w jego stronę, a gdy zauważyłam, że trzyma w ręku resztki po papierach, już wiedziałam, że mam przejebane.
— Idziesz dziś fotografować nowy zespół. — westchnął. — Nazywa się Smile. Dziś grają koncert w pubie obok Baker Street.
— A jak się.. — zaczęłam, jednak mi przerwał.
— Znajdziesz. Masz jeszcze przeprowadzić..
— Proszę mi nie przerywać. — uśmiechnęłam się i ruszyłam po aparat, który znajdował się w moim prawdopodobnie byłym gabinecie. Przechodziłam przez korytarz, jakby był to mój ostatni raz w tym biurze.
Może ostatni?
___
Dźwięk trzaskających drzwi rozniósł się po całym samochodzie, a oburzony kierowca spojrzał na mnie oczekując adresu. Przywołując sobie w pamięci, która to była, przypomniał mi się piekarz.— Baker Street. — powiedziałam po dłuższej chwili.
— Dokładniej? — westchnął kierowca.
— Ile jest tam pubów?
— Dwa. — spojrzał przez okno, jakby szukał ratunku. Zdenerwowana kopnęłam w fotel kierowcy.
— Na rozmówcę się patrzy. — mruknęłam niezadowolona, a kierowca puścił tą uwagę koło uszu. — Do tego mniejszego. — zaleciłam, aż wreszcie postanowił ruszyć.
Zirytowana obserwowałam drogę oraz ludzi, którzy wracali do domu po męczącym dniu w pracy. Ja męczarnie dopiero zaczynam. Mimowolnie westchnęłam, co zwróciło uwagę kierowcy, jednak nie odezwał się. Ma szczęście.
— To tu. — odpowiedział ze słyszalną ulgą. — 10 dolarów. — powiedział smętnym głosem. Przez głowę przeszła mi myśl "Aż tyle?", jednak tym razem postanowiłam trzymać język za zębami.
Podałam kierowcy banknot i jak najszybciej opuściłam pojazd. Spojrzałam na tablicę ogłoszeń, która pokazywała, jaki zespół dziś będzie grać. Z wyraźną ulgą ujrzałam napis "Smile". Głęboko nabrałam powietrza i ruszyłam do kolejnej małej gwiazdki.
A przynajmniej tak myślę..
__
Hi!
Zainspirowana Bohemian Rhapsody i Benem Hardym (♡) , postanowiłam napisać ff! Wspaniale, nie?
Także..
W mediach będę katować was Benem Hardym grającego Rogera Taylora (który też jest słodki ♡)
No problem!!Jeszcze jedno
Każdy rozdział będzie pojawiał się co tydzień lub dwa tygodnie od dzisiaj, czyli w sobotę ;))
CZYTASZ
Crazy Little Thing Called Love || ROGER TAYLOR & BRIAN MAY
FanfictionCo się stanie, gdy ogień zacznie walczyć z ogniem? Opryskliwa fotografka, Diana King, spotyka na swojej drodze najbardziej ekscentryczny zespół, jaki kiedykolwiek widziała. Smile zawróci jej w głowie, jak nie jeden uśmiech ukochanej osoby. Czy odda...