Prolog~1

2.3K 70 32
                                    

*MARINETTE*

-Emma skarbie wstawaj.- Budziłam dziewczynkę, ponieważ jest 7 a na 8 ma do przedszkola- Kochanie, bo się spóźnimy i nie pójdziemy potem na lody- Te słowa zadziałały na nią jak kubeł wody. Szybko wstała i zaczęła ubierać się. -Będę na dole skarbie, śniadanie jest na stole- Powiedziałam, pocałowałam małą w główkę i wyszłam z jej pokoju.

Zeszłam na dół. Włączyłam telewizor i zaczęłam oglądać wiadomości. A właśnie... pozwalam się Emmie samej ubierać i tak ślicznie wygląda z tym co wybiera.

,,-Mamy nadzieję, że Panna Marinette Dypain-Cheng zjawi się w tą sobotę w programie ,,Zapytaj, Powiedz, Dowiedz się'' A teraz zapraszam na wiadomości!''- Powiedziała prezenterka telewizyjna. No tak w sobotę muszę tam być. Po chwili usłyszałam jak ktoś schodzi po schodach. Udałam się do jadalni a tam zastałam Emmę.

-Dzien dobly mamusiu!- Powiedziała Emma.

-Dzień dobry skarbie, dzisiaj jemy naleśniki- Powiedziałam i usiadłam z dziewczynką do stołu.

-Mamusiu?- Zapytała niepewnie.

-Tak skarbie?

-B-bo czy ja moglabym zobaczyć mojego tatusia?- Zapytała a mnie zatkało. Emma nigdy nie poznała swojego nazwiska, ani ojca.

-Skarbie... twój tatuś ma dużo pracy, nie ma czasu.- Powiedziałam smutno. No bo co miałam powiedzieć? ,,Wiesz skarbie, twój tata nie wie nawet, że istniejesz. Wyprowadził się do innego kraju i nigdy więcej go nie widziałam ani nie zamieniłam słowa.''? Nigdy bym jej tego nie zrobiła.

-Dobrze lozumiem... a więc o któlej idziemy na lody?- Zapytała uśmiechnięta kończąc swoją porcję.

-Jak tylko przyjedziesz do mojej firmy.- Powiedziałam i wstałam odnieść nasze talerze.

-Ale mamooo... czy ja muszę chodzić do tego przedszkola?- Zapytała a ja się cicho zaśmiałam.

-Niestety, musisz kochanie a teraz chodź umyjemy ząbki- Powiedziałam, złapałam ją za rączkę i zaprowadziłam do łazienki.

-Ale ja nie lubie Paula!- Powiedziała zła. Paul to syn Alyi i Nino. Właśnie.. Alya wyszła za mąż za Nina. Paul ma 4,5 lata.

-Skarbie, musisz to przecierpieć- Powiedziałam nakładając na szczoteczki pastę i podając jedną (szczoteczkę) Emmie.

Myłyśmy zęby wygłupiając się. Kocham tą małą dziewczynkę. Bardzo jest podobna do Adriena...ma ten sam kolor włosów i taki sam kształt ustek. Kiedy już umyłyśmy zęby, poszłam wziąść Emmie wodę i drugie śniadanie. Włożyłam dziewczynce to do plecaka i zaczęłam jej zakładać butki. Wzięłam kluczyki, torbkę i wyszłam z domu zakluczając go. Złapałam Emmę za rączkę i zaprowadziłam do samochodu. Zapięłam ją w foteliku na miejscu obok kierowcy. Usiadłam za kierownicą i włączyłam radio. Akurat leciała moja i Emmy ulubiona piosenka ,,Marry me''.

Śpiewałyśmy i się śmiałyśmy. Za dziesięć minut będzie 8. Zaparkowałam przed przedszkolem. Wyszłam z samochodu i go obkrążyłam. Otworzyłam drzwi od strony pasażera i odpięłam Emmę. Dziewczynka wyszła z samochodu. Zamknęłam samochód, złapałam Emmę za rączkę i zaczełam prowadzić do jej przedszkola.

-Mamusiu?- Zaczeła dziewczynka.

-Tak misiu?

-Dlaczego mam blond wlosy a ty masz niebieskie?- Zapytała. Ona tak słodko sepleni...

-Ponieważ twój tata jest blondynem.- Powiedziałam i się do niej uśmiechnęłam.

Oddałam dziewczynkę w ręce nauczycielki. Pożegnałam się z Emmą przytulaskiem i ruszyłam do samochodu. Wsiadłam do niego i ruszyłam. Dzisiaj mam ważnych klientów. Zaparkowałam przed biurem. Wysiadłam z samochodu zamykając go. Ruszyłam do wejścia. W recepcji dziś była Eliza, niska blondynka z dość dużym wykształceniem. Przywitała się, odpowiedziałam jej skinieniem głowy. Weszłam do windy. Była pusta, nawet dobrze. Wcisnęłam piętro 80, czyli najwyższe. Po chwili byłam na samej górze. Teraz trzeba zapytać Marii, czyli mojej sekretarki kto pierwszy.

-Dzień dobry Mario, dziś słyszałam mam ważnych klientów. Możesz mi podać ich karty i powiedzieć kto idzie pierwszy?- Zapytałam.

-Dzień dobry, a więc tu są wszystkie karty, ułożone są w kolejności w której będą wczodzić.- Powiedziała podając mi kupę papierów.

-Dziękuję, miłego dnia.- Powiedziałam kierując się do swojego gabinetu.

Mój gabinet utrzymywany jest w kolorach głównie bieli. Po wejściu możemy ujrzeć białe biurko z jednym krzesłem dla mnie i dwoma dla klientów. Nad biurkiem jest biały żyrandol. Na biurku najczęściej są papiery i laptop. Jest tu bardzo czysto. Naprzeciwko drzwi jest duże okno z widokiem na miasto i żółta kanapa. Na środku pokoju jest namalowana żółta, gruba kreska. Kocham tu przebywać.

Usiadłam na moim fotelu i popatrzyłam kto jest pierwszy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Usiadłam na moim fotelu i popatrzyłam kto jest pierwszy... jakiś Carol Black, jeden z najbogatszych ludzi w Ameryce. Jest na gdzinę 8:00. Czyli za dwie minuty. Ciekawie w jakiej jest sprawie. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.

-Proszę!- Powiedziałam a potem wszedł do środka jakiś mężczyzna- Proszę usiąść.

-Dzień dobry, jestem Carol Black.- Przedstawił się

-Dzień dobry, Marinette Dupain-Cheng- Przedstawiłam się i podałam mu rękę.- Co Pana tu sprowadza?- Zapytałam patrząc w jego akta.

-Chciałbym połączyć firmy- Powiedział.

-Dobrze, proszę przedstawić jak Pan ją prowadzi i jaką firmę.- Powiedziałam.

-Jestem szefem firmy produkującej materiały, nici i maszyny do szycia. Jest to jedna z największych firm w Ameryce. Zarabiamy średnio 3 miliony na miesiąc.- Powiedział dumny.

-W Pana karcie, widzę, że ma Pan dość wysokie długi- Powiedziałam marszcząc brwi.

-Dlatego chce połączyć firmy.- Powiedział.

-A co ja miałabym w zamian?- Zapytałam, jestem już pewna swojej decyzji, ale go jeszcze pomęczę.

-Miałaby Pani firmę produkującą materiały do szycia i nie musiałaby Pani wydawać miliony na to.- Powiedział.

-Niestety, nie przyjmuje Pańskiej oferty.- Powiedziałam poważnie.

-ŻE CO?! NIBY DLACZEGO?!- Krzyknął wstając. Nie ma ochrony, ponieważ nie życzyłam jej sobie. Alya za to nie odzywała się do mnie przez tydzień.

-Proszę się uspokoić i usiąść. Pańska oferta mi się nie spodobała, dlatego się nie zgadzam.- Powiedziałam już trochę poddenerwowana, lecz nie dałam tego po sobię poznać.

-CO TY KURWA PIERDOLISZ?! NIE SPODOBAŁA CI SIĘ?! -Dalej krzyczał.

-Proszę się nie unosić i usiąść, bo wezwę ochronę!- Powiedziałam.

-I CO ONI MI ZROBIĄ NIBY SUKO?- Powiedział i wykręcił mi nadgarstek. Co za chuj, cewl i dupek. Nacisnęłam przycisk wzywający ochronę.

-Proszę mnie puścić- Mówiłam spokojnie.

-NIE MA MOWY DZIWKO!- Powiedział i wyciągnął nóż. Przejechał mi nim po ręcę. W tym samym czasie wpadła ochrona i go zabrała. Nie wiem co z nim teraz będzie, nie obchodzi mnie to zbytnio.



To był prolog :D postaram się jeszcze dziś wrzucić rozdział, ale nie obiecuję! ;)

Miłej nocki moje miśki~laTYNka

(JUŻ) NIE PAMIĘTAM (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz