22

1.3K 56 24
                                    

-No dzieci, tu wyraźnie jest pokazane- Powiedział doktor a mnie kurwica bierze, no nie może po prostu powiedzieć ile ich jest?

-Bliźniaki?- Zapytałam oszołomiona.

-Nie, to są trojaczki- Powiedział a mnie zatkało.

-Jak ja je wszystkie wychowam?!?!- Wydarłam się a Adrien złapał mnie za rękę.

-Spokojnie kochanie, to są nasze kochane dzieci, wychowamy je na jak najlepszych ludzi.- Powiedział Adrien.- Dzięki za badania, my będziemy się już zbierać- Powiedział do lekarza a ja wytarłam sobie brzuch i wstałam.

-Dziękuje i dowidzenia- Powiedziałam łagodnie i wyszłam z gabinetu wraz z Adrienem.

-Cieszysz się kochanie?- Zapytał łapiąc mnie za rękę.

-Tak, cieszę się- Piedziałam.

Wyszliśmy ze szpitala. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. Dopiero teraz to wszystko do mnie dotarło. Jestem w ciąży, będę gruba. Na dodatek w ciąży z trojaczkami. Żaden facet by mnie nie chciał. To dlaczego miałabym się podobać Adrienowi? Takiemu wspaniałemu facetowi? Zaczęłam niekontrolowanie płakać.

*Adrien*

Jedziemy z Marinette do domu. Jestem cholernie szczęśliwy. Chce mi się śmiać i płakać, ze szczęścia oczywiście. Nagle usłyszałem cichy szloch. Spojrzałem w prawo i się mega zdziwiłem. Marinette, mój skarb, płacze. Dlaczego?

-Co się stało kochanie?- Zapytałem nie odrywając wzroku od drogi.

-Będę gruba i przestaniesz mnie kochać- Wychlipiała.

-Nosisz pod sercem nasze dzieci. Nigdy nie myśl, że przestane Cię kochać- Powiedziałem i złapałem ją za kolano. Zachowuje się jak dziecko. Nagle usłyszałem jej śiech.- Co się stało?-'Zapytałem.

-Właśnie zobaczyłam jak jakaś kobieta uderzyła jakiegoś faceta torebką.- Powiedziała zwijając się ze śmiechu. Wzdrygnąłem się. Najpierw płacze a potem się śmieje Z CZYJEGOŚ BÓLU. A to dopiero początek....

Wysiedliśmy z samochodu. Otworzyłem drzwi i przepuściłem Mari. Kobieta wparowała do domu i pierwsze gdzie poszła to kuchnia... Nawet nie ściągnęła butów. Wszedłem za nią zobaczyć co robi. Zaglądam do kuchni i opieram się o futryne drzwi. Myślałem, że wybuchnę śmiechem. Mari wcinała Nutelle i ogórki kiszone mrucząc przy tym z przyjemności. Nagle przypomniałem sobię, że za dziesięć minut moja mała księżniczka kończy szkołe. Biegiem założyłem buty i wsiadłem do samochodu. Jechałem bardzo szybko. Na szczęście zdąrzyłem odelanie wtedy, kiedy zadzwonił dzwonek na przerwe. Wszedłem do budynku i udałem się pod sale Emmy. Zapukałem cicho i wszedłem do środka. W pomieszczeniu było pełno dzieci. Nagle usłyszałem krzyk.

-TATAAAA!- Krzyknęła i nagle zobaczyłem moją księżniczkę. Wziąłem ją na ręce i przytuliłem. Powiedziałem nauczycielce, że ją zabieram. Usadziłem dziewczynkę w foteliku i zapięłem jej pas. O krążyłem samochód wsiadając za kierownicą i odpalając samochód.

-Jak było w przedszkolu księżniczko?- Zapytałem.

-Było dopse, tylko snofu mi pseskacali- Powiedziała ze smutkiem sepleniąc.

(Było dobrze, tylko znowu mi przeszkadzali)

-Kto Ci dokuczał?- Zapytałem.

-Syn cioci Alyi- Powiedziała i założyła ręce na piersi. Zaśmiałem się cicho.

Teraz wiem co straciłem, zostamwiając Marinette Dupain-Cheng w Paryżu. Straciłem tyle lat z moją przeznaczoną i moją małą księżniczką. Nigdy więcej nie popełnię tego błędu.



Miśkiii mojeee! Zostało tylko 2 rozdziały do końca 😱 Bardzo trudno będzie mi się rozstać z książką... dlaaateeegoooo planuję niespodziankęęęęęęęęęę!!!! Nie mogę piwiedziec wam jaką. ;)

(JUŻ) NIE PAMIĘTAM (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz