23

958 63 9
                                    


Pov Zayn

- Czemu muszę ciągle tu być? I tak nie dałabym rady stąd uciec - mówi do mnie Nadia. Ja jednak wolę zachować wszelkie środki ostrożności i prawie ciągle przykuwam ja do ramy łóżka. To moja córka, która spryt odziedziczyła po mnie.

- Przeważnie cały czas z tobą siedzę, więc nie marudź.

- Obiecałeś mi trochę swobody.

- Nie wyraziłem się w konkretny sposób jak ona ma wyglądać. Więc możemy uznać, że ta swoboda to, to, że nie usypiam cię. A ty też miałaś się postarać, a wcale tego nie robisz - nawet ani razu mnie nie przytuliła, a o pocałunku to już nie ma mowy.

Jestem zadziwiająco spokojny i cierpliwy. Zupełnie tak jak nie ja. Mimo wszystko Nadia zmieniła mnie na lepsze.

- Dobrze, mogę uwolnić twoje ręce, ale jak... - przerywa mi w pół słowa.

- Jak nie będę się stosowała do twoich poleceń to co, zabijesz mnie? - nie rozumiem czemu ona jest do mnie tak negatywnie nastawiona. Czy ja ją skrzydziłem?

- Jasne, że nie. Nie zrobię nic co by zagroziło twojemu życiu. Mogę jednak wstrzyknąć ci taki środek przez, który każda część twojego ciała będzie cię ogromnie boleć. I tak przez kilka godzin - nie żartuję, bo właśnie jestem w posiadaniu czegoś takiego. I jeżeli Nadia doprowadzi mnie do ostateczności to jej to wstrzyknę równocześnie karząc siebie.

Nic mi nie odpowiada, rozkuwam jednak jej dłonie. Niech zna moje dobre cechy.

- Chcę za to przynajmniej buziaka - mówię jej, a następnie chowam kajdanki do szafki. Sądzę, że jeszcze one mi się przydadzą.

Nachyla się nade mną i dostaję buziaka w policzek. Szczerze to liczyłem na zupełnie coś innego, ale nie mogę się za bardzo śpieszyć.

- Mogę iść sobie zrobić coś do jedzenia? - a jak ja się namęczyłem i przygotowałem jej jedzenie to nie chciała go nawet ruszyć.

- Tak słoneczko - wychodzi nic nie mówiąc.

Pragnę zatrzymać Nadie dla siebie i wiem, że to odizolowanie jest jedynym sposobem żeby ją przy mnie zatrzymać, ale ogromnie mi się tu nudzi. Zero rozrywki, bo moja śliczna nawet nie chce o niczym słyszeć. Poza tym ciągle się czymś denerwuje, to Nadią, Rachel i jeszcze Harrym, który pewnie teraz rozpierdala cały mój dom.

Jednak przewidziałem to i zabrałem coś dzięki nawet tu i teraz będę mógł się chociaż odrobinę rozluźnić.

Idę do łazienki i wyciągam moje zapasy narkotyków. Zabrałem ze sobą trochę marihuany, amfetaminy, i też kokainy. Od zawsze posiadałem pewnien zapas tych substancji. Nie jestem uzależniony, ale raz na jakiś czas dobrze jest się zrelaksować. A w obecnej chwili niczego bardziej nie potrzebuje.

Biorę, więc do ręki woreczek z porcją amfetaminy i wracam do pokoju, Nadii nie ma w pobliżu, więc mogę to zażyć.

A może jej także powinienem dać by wreszcie się wyluzowała?

Już nie długo koniec tego opowiadania. Przypominam, że nadal możecie zgłaszać swoje pomysły na nowe opowiadanie, powinnam je zacząć tak po dwudziestym piątym, bo wtedy rozpoczną mi się ferie.

Złe uczucie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz