Zakazana

17 3 1
                                    

-Co takiego powiediałeś?
Czułem się załamany.
-Ona jest córką Alfy którego zabiłeś dwa lata temu.
W końcu zrozumiałem czemu tak bardzo mnie nienawidziła.
- To wiele wyjaśnia.
-Stary nie przejmuj się jeśli jesteście sobie przeznaczeni to długo nie potrwa i wyląduje w twoich ramionach.
Chłopacy prubowali mnie pocieszyć ale ja wiedziałem że ona jest moja a każda chwila rozłonki sprawiała że czułem ból i to nie w przenośni. Dosłownie odczuwałem rozłąke całym ciałem. Czułem się jak przed pierwszą przemianą.
W tym momęcie rozpoczeła się walka Marka. Skupiłem się na niej by odwrucić myśli od mojej mate.
Mój Beta walczył z przeciwnikiem o podobnej postórze ale mniej zadbanej sylwetce. Po Marku było widać na pierwszy rzut oka że ćwiczy swoje ciało do tego stopnia że jego poruszające się pod koszulką mięśnie wprawiały w zachwyt wszystkie wilczyce. Podczas gdy jego przeciwnik wyglądał jak zwykły niczym niewyrożniający się nastolatek. Mark podchodził do wroga powoli i odtrożnie nie lekceważąc przeciwnika. Jak się chwile później okazało, miał rację  gdy obaj się przemienili zrozumiałem że ta walka nie skończy się tak szybko jak myślałem. Wilki zaczeły się wzajemnie okrążać by ocenić swoją siłę.
-Jak on się nazywa?
-Który?
-Ten który nie jest moim Betą?
Powiedziałem do niego jadowicie
-Już spokojnie, spokojnie nie ekscytój się tak. Nazywa się Robert, Ok? A teraz  weź głęboki oddech i spokojnie oglądaj walkę.
Gdy znów spojżałem na ekran Mark właśnie przystępował do ataku. Myślałem że już po Robercie ale wilk mniejszy prawie o połowe nic sobie nie robił ze swojego przeciwnika i wykorzystał jego szarże przeciw niemu. Uskoczył w bok i gdy ledwie dotykał ziemi wykonał kolejny skok.
Londując idealnie na grzbiecie przeciwnika i łapiąc go szczękami za kark. Jednak Mark nauczony doświadcxeniami z naszej ostat niej walki był gotowy na taki róch. Rozpędził się i przebiegając obok drzewa zawrucił tuż za nim praktycznie ocierając się grzbietem o kore. Robert nie zauważył niebezpieczeństwa przez co uderzył  bokiem w drzewo które mijali. Tak skończyła się walka mojego Bety. Robert był w stanie krytycznym i już na pierwszy rzut oka widać było że przynajmniej przez najbliższy miesiąc nie będzie mugł biegać. Rany na szczęście nie były trwałe i po prostu wyleczą się za jakiś czas.
-Dobrze mu poszło. Całkiem pomysłowo pozbył się przeciwnika. Gdybyś go nie zajoł chciałbym go do swojego stada.
Żucił Nick.
-Ten drugi też całkiem nieźle sobie poradził.
-Jasne ale sam się załatwił. Teraz nikt nie będzie chciał go przyjąć do stada bo ranny to jedynie obciążenie.
-Hym. Zobaczmy na razie inne walki.
Walki mijały jedna za drugą. Zobaczyłem tam jeszcze kilka wilków które miały potencjał choć na razie wymagali drastycznego treningu.
Gdy walki zbliżały się do końca wyszedł przed nas jeden z egzaminatorów i zaczoł nam tłumaczyć w jaki sposób będziemy komponować nasze stada.
- Karzdemu z was będzie towarzyszyć wilk mający doświadczenie. Będzie on wam pomagał na początku dopuki nie będziecie dawać sobie rady sami. Potem stanie się częścią waszego stada.
Egzaminator skończył mówić i wszyscy wrucili do oglądania walk.A ja z każdą walką stawałem się coraz bardziej nerwowy co nie uszło uwadze moich kumpli którzy niby to po przyjacielsku przybliżyli się do mnie. Tomi położył mi ręke na ramieniu dotykając mojego karku by móc wrazie czego mnie przytrzymać.
Aż wkońcu doszliśmy do ostatniej walki

Shadow Fang-ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz