3 rozdział | Dlaczego?

3.4K 256 217
                                    

Pov. Marek

Właśnie się zbudziłem, ziewając i próbując się rozciągnąć. Lecz nie mogłem tego zrobić, ponieważ było ciasno. 

Zbyt ciasno. 

Spojrzałem w moją prawą stronę i ujrzałem śpiącego jeszcze Łukasza. Moje serce zaczęło bić jak oszalałe, a mój oddech nagle przyspieszył. Co jest ze mną nie tak? Mój przyjaciel trzymał mnie w objęciach, konkretnie jego ręce tuliły moją talię. Zrobiłem się cały czerwony i czułem napływającą gorąc. Spoglądałam nerwowo na Łukasza.

— Aaa! — krzyknąłem, na co Łukasz gwałtownie się ocknął. 

— Co się stało, dlaczego krzyczysz? — rzekł cichym, zaspanym głosem, przecierając oczy. On naprawdę nie rozumie mojego krzyku? 

— Dlaczego dzisiejszej nocy spałem z Tobą, a nie sam? — spytałem, patrząc mu głęboko w oczy. Odsunąłem się od niego zaledwie kilka centymetrów, mógłbym przypuszczać, że dzieli nas teraz około metra i pół. 

— Siebie spytaj, Ty chciałeś i nalegałeś bym spał z Tobą — powiedział patrząc na mnie jednym okiem. Ja skierowałem jeden z palców na moją klatkę piersiową. 

— Że ja? Nigdy w życiu, przecież nie jestem gejem! — ponownie wrzasnąłem. Skrzyżowałem ręce na piersi i odwróciłem wzrok na żyrandol. 

— Nigdy nie mów nigdy, Panie Obrażalski — zaśmiał się. Już z samego rana działa mi na nerwy, no jak tak można! 

— A będę mówił jak tylko zechcę, nie zmusisz mnie! — przekręciłam swoje ciało na drugi bok. Nie miałem najmniejszej ochoty spoglądać na niego. 

Pov. Łukasz 

Jak on się uroczo obraża, pierwszy raz widzę go tak wściekłego. Jestem w sumie zaskoczony faktem, iż niczego nie pamięta. Jak to możliwe, że gorączka zadziałała na niego z taką siłą, że dziś zaraz po przebudzeniu ma pustkę w głowie? Dziwne. Chociażby, może chce to zamaskować? Nie wiem. 

Marek jest moim najlepszym przyjacielem i znamy się już kupę lat. Sądzę, że nasza znajomość toczy się już od około pięciu, bądź sześciu lat. Poznaliśmy się w grze Minecraft, gdy on miał jedenaście, a ja dwanaście lat. Fajne czasy, kocham je wspominać. 

Spotkaliśmy się teraz po raz pierwszy, ponieważ wcześniej miałem ciut mały konflikt z moim tatą, który nie pozwalał mi się z nim spotkać. Uważał, że to może być jakiś stary zboczeniec i zrobi mi krzywdę. U Marka szczerze mówiąc było identycznie. Pewnego razu nasz kontakt się urwał, gdyż moja mama usunęła mi Facebooka oraz Minecrafta, abym nie mógł pisać z nim skontaktować. Nie pisaliśmy wtedy jakoś około dwóch lat, bo nie mogliśmy znaleźć siebie przez internet. Aż w końcu ja go odnalazłem i tak nasz kontakt się ciągnie dalej. Moi rodzice już nie mają nic przeciwko temu, bym mógł się spotykać z moim najlepszym przyjacielem, wydaje mi się, że jego rodzice również. Kocham go jak swojego młodszego braciszka i nie pozwolę, by ktoś ponownie zerwał nasz kontakt. 

Marek jest ode mnie niższy o głowę i pół. Nie sądziłem, że jest on aż taki niski. Znaczy się, wspominał mi to wiele razy, mówił też o tym, że nienawidzi swojego niskiego wzrostu i chciałby mieć około dwudziestu centymetrów wzwyż. Ja mam około stu osiemdziesięciu czterech centymetrów, natomiast przypuszczam, że on może mieć z około sto sześćdziesiąt wzrostu. Nagle podniosłem mą dłoń i złapałem Marka za ramię. 

— Wstawaj księżniczko, trzeba wstać — powiedziałem troskliwym głosem, na co on tylko coś niezrozumiale mruknął. 

— Nie mów mi jak mam żyć, będę spać, do której chcę! — wrzasnął, odsuwając się ode mnie tak, że prawie spadł z łóżka. 

— Dlaczego jesteś dla mnie taki niemiły? Zrobiłem Ci coś? — spytałem, opierając się łokciami. 

— Tak — mruknął.

— Cóż takiego? 

— Nieważne — rzekł krótko. 

— Jasne, to leż tu sobie sam. Ja sobie pójdę, bo po co mam tu jeszcze siedzieć? — zapytałem, wstając z łóżka. Młody zniszczył mi humor. 

Wyszedłem z pokoju i udałem się do łazienki, by się tam ukryć. Czekałem bardzo cierpliwie na to, czy zjawi się on tutaj za mną, tłumacząc mi co i jak. Gdy usłyszałem głośniejsze kroki, schowałem się za drzwiami w łazience. 

— Łukasz! — krzyknął. — Gdzie jesteś? — spytał, słyszałem każdy jego drobny krok i miałem wrażenie, że się do mnie zbliża, lecz tylko mi się wydawało. 

— Nie mam ochoty się bawić z Tobą w chowanego! — krzyknął i zajrzał w końcu do pomieszczenia, w którym się znajdowałem. Rozglądał się dokładnie, aż ujrzał mnie opierającego się o ścianę za drzwiami. — Ty idioto gupi! — spojrzał mi prosto w oczy, które były napełnione gniewem. Odreagowałem śmiejąc się w niebo głosy. Może nie było to poważne z mojej strony, ale nie potrafiłem się powstrzymać. Gdy już zaprzestałem, wytarłem łzy kciukiem. — Przepraszam. 

Tego się nie spodziewałem z jego strony. Spojrzałem na niego, przyglądając się dokładnie, czułem się dość niepewnie, ponieważ nie wiedziałem jak mógłbym na to zareagować. Drapałem się nerwowo w głowę. 

— Nie szkodzi, Marek — zacząłem. — Tylko wytłumacz mi, dlaczego aż tak na mnie wrzasnąłeś? Przecież nic Ci nie zrobiłem. 

— Nie jestem przyzwyczajony do takich bliższych kontaktów i czułem się skrępowany — powiedział, lustrując nerwowo pomieszczenie, w którym się znajdował. — W sumie, dalej jestem. 

— Przepraszam, nie chciałem — powiedziałem, przykładając dłoń do jego czoła. — Nie masz gorączki. Jak się czujesz? — spytałem z troską. 

— Już mi lepiej — uśmiechnął się. Nagle rozłożył ramiona i mnie w nich uwięził, nie spodziewałem się tego gestu. — Nie przejmuj się tym co rzekłem Ci dziś rano.

— Już zdążyłem zapomnieć — zaśmiałem się. Zauważyłem lekkie rumieńce na jego policzkach. — A co chciałeś mi wcześniej powiedzieć? — spytałem, spoglądając na niego. 

— Hm? O co Ci chodzi? — wyglądał na zdziwionego. Albo nie pamięta, albo próbuje to ukryć. 

— Rzekłeś, iż poczujesz się dzięki... [czemuś] i nie dokończyłeś tego zdania — powiedziałem, odklejając go od siebie i krzyżując ręce na piersi. Marek nerwowo przeleciał oczami po szafce, która była obok. 

— Nie wiem o czym Ty mówisz — rzekł. — Zapomnijmy o tym — dodał po chwili. Chyba potrzebuje czasu. Ale co takiego on chce mi rzec? O czym ja nie wiem? Moje myśli zaraz eksplodują. 

Marku, co chcesz mi powiedzieć?

14 dni; KxK ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz