22: Jungkook [true ending]

277 17 44
                                    

Dzisiejszy dzień był pasmem wszelkich nieszczęść i głupich wypadków. Zaczynając dzień od bieganiny po mieszkaniu, gdyż oczywiście mój szanowny budzik nie zadzwonił, przez co miałem niewiele jak godzinę, by dostać się na ważny egzamin.

Biegałem od pokoju do pokoju, by szybko ogarnąć swoją osobę. Umyłem się, bo z tego nigdy bym nie zrezygnował, nawet jakbym miał wpaść do sali spóźniony. Śniadanie niestety musiałem sobie odpuścić, bo niepotrzebnie marnowałbym czas, a te kilka godzin bez jedzenia jakoś przeżyje. 

Chwyciłem tylko za torbę i wybiegłem z mieszkania, ówcześnie zamykając drzwi na klucz. Dziękowałem sobie w duchu, iż zawsze pakuje wszystko co mi potrzebne dzień wcześniej. Gdyż znając mnie, jakbym to miał zrobić dzisiaj, to zapomniałbym nawet długopisu. Na wstępnie już bym się popisał nie ma co...

Choć głupi to ma zawsze szczęście, nie? Udało mi się w ostatnim momencie wbiec do sali, przez co powitał mnie niezadowolony wzrok profesora, który zaczął swoje kazanie o tym jaki to brak kultury spóźniać się na ważne wydarzenia. A ja już nauczyłem się na jego zajęciach by, wpuszczać informacje jednym uchem i wypuścić drugi. Gdyż często musiał nas pouczać jacy my to źli jesteśmy, jak my to nie szanujemy jego czasu... Szkoda, że jak ty czegoś potrzebujesz i przychodzisz do niego na konsultacje to przychodzi z 2 godziny po ustalonych godzinach. Oczywiście nie zostawi żadnej kartki, by człowiek nie musiał stać jak ten debil. I kto kogo nie szanuje? A z resztą mniejsza...

Gdy dostaliśmy kartki, to chyba każdy podzielił moje zdanie, że zabicie wykładowcy to będzie stanowczo za mało. Daj zagadnienia do egzaminu, a potem daj pytania, które są wzięte z czegoś innego. Choć dzięki temu pierwszy raz zdarzyło mi się, by ktoś odpłynął widząc pytania z egzaminu. Ahh uroki studiów..

Na szczęście siedzieliśmy z Hoseokiem koło siebie i w dwójkę coś kombinowaliśmy. Jeden sprawdzał odpowiedzi w internecie, a drugi obserwował wykładowce, który czasami urządzał sobie spacerki między ławkami. 

Dzięki naszej taktyce, egzaminowi z odpowiedziami a,b,c oraz temu, że istniała jedna grupa dla wszystkich piszących, udało nam się zaznaczyć poprawne rozwiązania. Było ciężko, a nasze serca przyśpieszyły pod wpływem adrenaliny. Nie chciałbym wiedzieć co by się stało, gdyby przyłapał nas na ściąganiu. Lecz przykro mi z tego powodu, bo mimo mojej największej niechęci, wykułem się wszystkich zagadnień, które nam przesłał na grupowego emaila. Tyle siedzenia nad książkami, nieprzespane nocki i po co? By zastanawiać się czy nie pomyliło się sali i skończyć na ściąganiu. No po prostu super... 

Jeśli studia czegoś uczą, to uczą jedynie sprytu i tego, że ludzie zawsze utrudniają innym życie. Tylko tyle wyniosłem po tym roku studiowania... A czekają mnie kolejne lata męki z tymi profesorami. Teraz rozumiem czemu niektórzy rezygnują ze swoich kierunków...

Po egzaminie musiałem iść do sklepu, bo mój brzuch przygrywał mi różne melodie na samym egzaminie, co wywoływało tylko stłumione śmiechy w sali. Nie czułem się zażenowany, bo sam się śmiałem, a nawet z Hoseokiem w pewnym momencie nie potrafiliśmy się opanować. Jak dzieci w podstawówce, by nas śmieszyło to, że komuś w brzuchu burczy. Choć zawsze trzeba zachować w sobie tą cząstkę dziecka, by cieszyć się z najdrobniejszych rzeczy. Bo niestety wielu osobom tego właśnie brakuje.

Gdy tylko wyszedłem z marketu, od razu zabrałem się za pożeranie mojego spóźnionego śniadania. Zamierzałem wrócić do mieszkania na piechotę, bo nie miałem szczególnie jakiś planów na ten dzień. 

Dlatego też w wolnym tempie pokonywałem kolejne seulskie uliczki, podziwiając czasami jakąś ciekawą wystawę w sklepowej witrynie. W pewnym momencie mój telefon zaczął o sobie znać, wygrywając jedną z moich ulubionych piosenek. Wyciągnąłem go z kieszeni, by zaraz zobaczyć zdjęcie uśmiechniętego Jimina na moim wyświetlaczu. 

Lek mego serca |[j.k + ?]| ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz